Energia na pewno będzie widoczna
W 1317 roku książę, osoba z zewnątrz nadał nam prawa miejskie. W 2017 r. symbolicznie nadajemy je sobie my sami – mówi o jubileuszu 700-lecia Lublina Michał Karapuda, dyrektor miejskiego wydziału kultury.
Myśli pan, że to będą udane urodziny?
Tak, bo przez ostatnie dwa lata pracowało nad nimi dwa tysiące osób. I nie byli to wyłącznie urzędnicy, ale ludzie kultury, sztuki, przedstawiciele uczelni, domów kultury, klubów sportowych, rad dzielnic, szkół, klubów osiedlowych, organizacji pozarządowych.
Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani żeby przez najbliższe 12 miesięcy wspólnie świętować 700-lecie Lublina.
Program jest już dopięty na ostatni guzik?
Właściwie tak. Jest jeszcze kilka wydarzeń, o których nie mogę mówić, bo nie mam na biurku podpisanych umów. Mam nadzieję, że będą do 8 lutego, bo wówczas zaprezentujemy program Jubileuszu.
Co to za wydarzenia? Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o gwiazdy światowego formatu.
Na pewno zobaczymy w Lublinie artystów znanych na całym świecie, z tym że nie zapraszamy ich do nas, po to żeby wystąpili wyłącznie z własnym repertuarem. Mają prezentować muzykę i teksty stworzone specjalnie na jubileusz.
Tak zrobiliśmy w przypadku koncertu „Zakochani w Lublinie”, który odbędzie się w sobotę i niedzielę. Zaprosiliśmy trzy najlepsze, lubelskie głosy: Krzysztofa Cugowskiego, Beatę Kozidrak i Urszulę, ale nie wystąpią oni we własnym repertuarze. Zaśpiewają coś wyjątkowego, przygotowanego dla Lublina. Taka sama idea przyświeca nam przy zapraszaniu zagranicznych artystów.
To po to, żeby pokazać artystyczny potencjał miasta?
Dokładnie, bo to Lublin ma być bohaterem jubileuszu. Już noc sylwestrowa była wyjątkowa, bo życzeń noworocznych nie składał tym razem prezydent miasta, tylko król Władysław Łokietek, który w 1317 roku nadał Lublinowi przywilej lokacyjny na prawie magdeburskim.
Świadomie w noc sylwestrową na pl. Teatralnym zrezygnowaliśmy z zagranicznych gwiazd, a postawiliśmy na wątki lubelskie. Przeprowadziliśmy widzów przez historię i kulturę miasta. Dlatego były klechdy lubelskie Lubelskiej Federacji Bardów, muzyka klezmerska a najnowsze sukcesy lubelskiej kultury na scenie prezentował Junior Stress i Chonabibe.
10 mln zł do wydania na jubileusz to dużo, wszystko uda się za takie pieniądze zrealizować?
Finansowo program jest już niemal dopięty. Czekamy jeszcze na pewne rozstrzygnięcia np. w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, bo tam decyzje co do finansowania projektów zapadają w lutym – marcu. Wówczas będziemy mieli już całkowity budżet.
Będzie jakaś kulminacja obchodów? Jakieś wielkie wydarzenie, które przyciągnie tłumy?
15 sierpnia, czyli dokładnie tego dnia, kiedy 700 lat temu został nadany akt lokacyjny szykujemy coś specjalnego. To będzie jeden z dni Jarmarku Jagiellońskiego oraz Światowego Zjazdu Lublinian, ale wyjątkowy. Rozpocznie się uroczystą sesją Rady Miasta na Zamku, a następnie dzień będzie wypełniony wydarzeniami co do minuty. I tak do samej nocy.
Sprawimy, że na te wydarzenia przyjdą tłumy mieszkańców i gości. Poczujemy wtedy dumę ze swojego miasta.
W Polsce będzie głośno o Lublinie?
Tak, choć główny cel jest inny, jest to święto miasta i jego mieszkańców. Ale mamy zaplanowane w programie przynajmniej kilka wydarzeń, które odbiją się szerokim echem w Polsce i za granicą.
Powiem szczerze: Za 10 mln zł mogliśmy zorganizować pięć koncertów wielkich gwiazd. Mogliśmy te koncerty zorganizować w kilka kolejnych dni, tydzień i mielibyśmy cały jubileusz z głowy. Tylko, że nie o to nam chodziło. Zależało nam na tym, żeby mieszkańcy, odwiedzający nas goście, partnerzy i przyjaciele Lublina żyli urodzinami miasta przez cały rok.
A żyją? Jakoś nie widać w mieście energii, która towarzyszyła walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Jakoś nas wszystkich jubileusz nie porywa?
Ta energia jest, choć może faktycznie jeszcze się nie uzewnętrzniła. Mam wrażenie, że w przypadku ESK była bardziej widoczna bo walczyliśmy o tytuł z innymi miastami a rywalizacja uruchamia pewne emocje.
Tym razem nie ma rywalizacji. Wiemy, że nikt nam tego jubileuszu nie odbierze. Proszę jednak poczekać 2 – 3 miesiące i na pewno energia będzie widoczna.
Tylko jak uruchomić tę energię w mieszkańcach, skoro o 700-leciu mogą w ogóle nie wiedzieć? O tym, że w weekend jest koncert w CSK wiedzą tylko ci, którzy byli w centrum miasta. Tylko tam są reklamy koncertu, a w innych dzielnicach Lublina o jubileuszu jest cicho.
Reklamy koncertu były w wielu miejscach, w lokalnych mediach ale także autobusach MPK. Bilety wyprzedały się w kilka dni. A promocja Jubileuszu ruszy w lutym i zajmuje się tym miejskie biuro marketingu. Proszę mi wierzyć, że każdy z mieszkaniec będzie wiedział o jubileuszu. Wejdziemy do dzielnic nie tylko z promocją, ale szeregiem działań i wydarzeń kulturalnych. Mamy w tym doświadczenie, bo przecież z powodzeniem realizujemy program Dzielnice Kultury.
Wracając do ESK. Była mowa o tym, że wiele elementów które przygotowaliśmy na 2017 r. w przypadku zdobycia tytułu będzie zrealizowane podczas jubileuszu. To aktualne?
Jak najbardziej. Zresztą już starania o ESK zaowocowały projektami, które weszły na stałe do lubelskiej kultury. Może nam się wydawać, że Centrum Kultury od zawsze było wyremontowane i zmodernizowane. CSK też staje się już czymś normalnym.
Tak samo można myśleć, że Jarmark Jagielloński, Noc Kultury czy Carnaval Sztukmistrzów były od zawsze. A przecież są to przedsięwzięcia powstałe z myślą o ESK.
Zapewniam, że bardzo dużo projektów przygotowanych na ESK będzie w naszym jubileuszu. Znajdą się w każdym sezonie.
Sezonie? Co to znaczy?
Podzieliśmy ten rok na kilka sezonów, a każdy ma swoją specyfikę. Teraz jesteśmy w okresie inauguracyjnym. Dokładnych nazw sezonów nie mogę jeszcze ujawnić, ale od lutego rozpocznie się sezon prezentujący dziedzictwo kulturowe miasta. Każdemu, kto chce lepiej poznać historię, osiągnięcia, wydarzenia, postaci i zabytki Lublina damy taką możliwość.
Kolejny sezon to cykl wiosennych wydarzeń. To festiwale w ACK Chatka Żaka, festiwal Wschody czy Kontestacje Teatralne, a w maju Dni Kultury Studenckiej.
Lato to sezon plenerowy ze stałymi wydarzeniami jak Jarmark czy Inna Brzmienia, ale w tym roku będą cztery nowe festiwale: Festiwal Unii Lubelskiej, Festiwal Kultury Żydowskiej, Festiwal Muzyki i Tańca Dawnego i Polcon – konwent fanów fantastyki.
Lubelska jesień to wielkie festiwale i wydarzenia artystyczne np. Festiwal Andrzeja Nikodemowicza, Konfrontacje Teatralne czy Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca.
A koniec roku, okres bożonarodzeniowy to czas rodzinny, wyciszenia, jednocześnie podsumowanie jubileuszu, ale też sylwestrowa radość.
Co się musi stać, żeby uznał pan jubileusz za udany?
Gdy dobrze wykorzystamy wszystkie swoje możliwości, ale ważniejszą kwestią będzie dla mnie odbiór mieszkańców. Nie chodzi tylko o ich uczestniczenie w wydarzeniach, ale zbudowanie w nich świadomości, że żyją w pięknym, mającym bogatą tradycje i nowoczesnym mieście.
Czyli w tym wszystkim chodzi o budowanie autoświadomości?
To wygląda tak: W 1317 roku książę, osoba z zewnątrz nadał nam prawa miejskie. W 2017 r. symbolicznie nadajemy je sobie my sami. To my mieszkańcy decydujemy jakim Lublin jest miastem, co się w nim dzieje i jak im się w nim będzie żyło.
Chcemy, żeby wszyscy poczuli dumę z osiągnięć miasta. Tych historycznych i tych z ostatnich lat.