Epidemia koronawirusa zamknęła gabinety stomatologiczne

Czytaj dalej
Fot. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Mirosława Kruczkiewicz-Siebers

Epidemia koronawirusa zamknęła gabinety stomatologiczne

Mirosława Kruczkiewicz-Siebers

„Drodzy Pacjenci! Jak wiecie, nasze gabinety przez najbliższe 2 tygodnie nie pracują. Pracuje jednak nasza recepcja - zdalnie, bezpiecznie, z domu. Dzwonimy do Was i przekładamy wizyty. Możecie być absolutnie pewni, że wszystkie wizyty się odbędą, tylko w innym terminie. Jesteśmy do Waszej telefonicznej dyspozycji. Udzielimy porady, skonsultujemy z lekarzem prowadzącym i możemy wystawić e-receptę. Jeśli możecie, zostańcie w domu! I zawsze - witajcie się uśmiechem!" - czytamy na stronie internetowej jednej z toruńskich przychodni stomatologicznych

O uśmiech może być jednak trudno, gdy bolą zęby. I gdy, zepsute, nie dodają nam urody.. A, jak alarmują nasi Czytelnicy, nie sposób dziś uzyskać w Toruniu pomoc dentysty. Do Ciechocinka, gdzie torunianie mieli zgłaszać się w nagłych przypadkach, w nocy lub w święta, nie można się dodzwonić.

Nie przyjmujemy pacjentów. Będziemy przyjmować, jeśli zgłosi się jakiś lekarz. Czekamy do jutra - usłyszeliśmy w Centrum Stomatologii „Dentus”. W kilku innych gabinetach, do których zadzwoniliśmy, telefonu nikt nie odbierał.

Dentystom trudno się dziwić. Ich praca wiąże się z kontaktem ze śliną leczonych osób, w dodatku „rozpylaną” przez narzędzia dentystyczne w czasie zabiegu. To sprawia, że i oni, i leczeni przez nich są szczególnie narażeni na ewentualne zainfekowanie koronawirusem. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” jeden z warszawskich stomatologów skarży się na brak oficjalnych wytycznych resortu zdrowia co do procedur leczenia stomatologicznego w czasie stanu epidemii. Mówi też o strachu przed roszczeniami pacjentów, gdyby doszło do przeniesienia wirusa przez lekarza z jednego leczonego na innego.

Dochodzą kłopoty z wyposażeniem w środki ochrony. Już na początku epidemii w Polsce toruńscy dentyści skarżyli się na skok cen – np. maseczki zdrożały dziesięciokrotnie.

Gdyby udało się zdobyć strój ochronny, co nie jest teraz łatwe, kosztowałby on dziś ok. 150–200 zł, a trzeba go wymieniać przy każdym pacjencie - wylicza lekarz cytowany przez „Rzeczpospolitą”.

Dentyści wolą więc zamykać swoje gabinety

Co mają zatem robić torunianie, których pechowo akurat teraz rozbolały zęby?

Ze względu na bezpieczeństwo pacjenci, którzy potrzebują pomocy stomatologa - podobnie jak korzystający z pozostałych świadczeń - powinni w pierwszej kolejności zadzwonić do swojego lekarza stomatologa lub do punktów pomocy doraźnej - radzi Barbara Nawrocka, rzeczniczka prasowa Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia. - Po przeprowadzonym wywiadzie medycznym stomatolog wspólnie z pacjentem podejmie decyzję, czy konieczna jest osobista wizyta pacjenta w gabinecie. Przypominam, że przez telefon możemy uzyskać poradę lekarską, a także receptę na leki, o których zadecyduje lekarz po rozmowie z pacjentem.

Jak to uczynić, gdy telefony w gabinetach milczą? Na to pytanie nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Podobnie jak na pytanie o dentobusy, czyli autobusy wyposażone jak gabinety stomatologiczne, które, zgodnie z informacjami podawanymi przez centralne media, miałyby przyjmować pacjentów przechodzących kwarantannę. Czekamy również na obiecany komentarz do sytuacji od prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej.

Mirosława Kruczkiewicz-Siebers

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.