Europejski puchar trafił w ręce gorzowianina!
Co prawda to trofeum nie jest za pierwszą, ale drugą lokatę w europejskim Alpe Adria Cup, to i tak Sławomir Kubzdyl z Gorzowa ma się czym pochwalić
Tą drugą pozycję dały mu ważne punkty za drugie i czwarte miejsce w sobotnim oraz niedzielnym wyścigu na węgierskim torze Pannonia Ring w Ostffyasszonyfa. Były to kolejne zawody w ramach Pucharu Polski w klasie Rookie 1.000 i zarazem właśnie ostatnimi eliminacjami w Alpe Adria Cup. - Jak na drugi sezon, w którym się ścigam, to jest bardzo wysoka lokata oraz największy sukces w moim życiu. W Gorzowie i okolicach wydaje mi się że jestem pierwszym motocyklistą, ścigagającym się na torach twardych, który wywalczył tak wysoką lokatę w europejskim pucharze - powiedział w rozmowie z „GL” gorzowianin, któremu zabrakło tylko kilku punktów, by triumfować.
To weekendowe osiągnięcie jest tym większe, ze tor na Węgrzech nie należy do ulubionych Kubzdyla. - Nie lubię go, bo ma bardzo dużo wzniesień, pagórków, tak zwanych kątów ujemnych. Tor tam jest trudny, a sam niezbyt dużo na nim trenowałem, dlatego że z Gorzowa na Pannonia Ring jest 970 km. Nie mam czasu, żeby tam jeździć. Udałem się na Węgry jako lider w klasyfikacji Pucharu Polski i ten, który chce powalczyć o europejski puchar Alpe Adria. To drugie się udało - mówił gorzowianin.
Jak do tego doszło? - Jako pierwszy wpadłem zakręt i zdecydowanie prowadziłem cały wyścig. W pewnym momencie miałem siedem sekund przewagi nad następnym. Sporo, bo to prawie cała prosta startowa. W pewnej chwili najwidoczniej straciłem czujność. Jadący tuż za mną Andrzej Łukaszyk przez te moje błędy zaczął mnie doganiać. Obróciłem się, zobaczyłem go i trochę podskoczyło mi ciśnienie. Odwinąłem za mocno gaz, przez co wyrzuciło mnie nad motocykl. Nie wiem, jak się z tego uratowałem. Motocykl leżał prawie na ziemi, z wygiętą kierownicą, a ja wisiałem nad nim. Na ostatnim wyjściu na prostą niestety straciłem prowadzenie i dojechałem drugi. To spowodowało, że w Pucharze Polski niemal zrównaliśmy się punktami, bowiem przed weekendem miałem jedynie cztery punkty przewagi nad drugim Łukaszykiem - zwrócił uwagę Kubzdyl.
W niedzielę naszemu zawodnikowi jechało się trochę gorzej. - W zakręt wjechałem drugi, za Jarkiem Budzyńskim. Niestety, jechał z nami Czech, nie do końca przepisowo. Zajechał mi drogę, agresywnie, przez co straciłem pozycje i spadłem na piątą. O czwarte miejsce walczyłem z Mariuszem Płonką przez osiem okrążeń. Na trzy okrążenia przed końcem naraz wyprzedziliśmy czeskiego zawodnika i do końca rywalizowaliśmy ze sobą. Przez prawie cały wyścig wyprzedzaliśmy się z Płonką. Raz ja, a raz on. Ostatecznie niedzielny wyścig skończyłem na czwartej pozycji, przez co straciłem prowadzenie w Pucharze Polski, ale mam nadzieję, że tylko na chwilę - nie krył Kubzdyl.
Z drugiej strony motocyklista Automobilklubu Gorzowskiego zapowiada walkę o PP: -Mam tylko cztery punkty straty do pierwszego Łukaszyka, ale jest to do odrobienia. Pozostały mi dwa wyścigi, ale czuje się na tyle silny, zmotywowany, że będę walczył o to pierwsze miejsce. Matematycznie drugą lokatę mam zaklepaną, chyba że nie pojechałbym w tych dwóch wyścigach, ale to jest mało prawdopobne.