Ewa Chodakowska: Byle nie odpuszczać!
Nie ma tak, że efekty pukają do drzwi i przychodzą za nic. Wypracowane efekty trzeba utrzymać - mówi Ewa Chodakowska, słynna trenerka, która zmotywowała już do ćwiczeń parę milionów osób.
Urodziłaś się 24 lutego, w tym samym dniu i miesiącu co Zdzisław Beksiński. W dodatku połączyło was to samo miasto: Sanok. Ma to dla ciebie znaczenie?
Jeśli o mnie chodzi to generalnie jestem wielką fanką sztuki. Uważam, że jest ona w naszym życiu niezbędna, bo bez niej byłoby ono "miałką papką". Od najmłodszych lat byłam ogromną miłośniczką Beksińskiego. Zresztą jest w Sanoku wyjątkowe Muzeum Historyczne i wspaniała wystawa, na którą wszystkich gorąco zapraszam, a przy okazji warto też zwiedzić nasz Sanok. Wizje Beksińskiego było dość mroczne i apokaliptyczne, a on sam jako twórca, co ciekawe, był bardzo pozytywną i przemiłą osobą. Miałam okazję być na jednym wieczorze, podczas którego przeprowadzano z nim wywiad. Z dużą przyjemnością słuchało się człowieka, który był tak skromny, ciepły i cały czas uśmiechnięty.
Skromna, ciepła, cały czas uśmiechnięta – zdaniem fanek to też cała ty. Ale czy przy okazji jesteś też wyspana? Doba nie jest jeszcze za krótka dla twoich aktywności zawodowych, których jest coraz więcej?
Mówiąc poważnie, sypiam najczęściej po osiem godzin. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym funkcjonować inaczej, bo mój organizm też potrzebuje resetu i regeneracji. Czasem odpoczynek jest od godziny 2.00 w nocy do 10.00 rano, w zależności od tego jak zaczynam następny dzień. Czasem od 23.00 do 7.00 rano. Najczęściej zasypiam jednak po północy. A jeżeli mam jakiś deficyt w kwestii snu, to „strzelam” sobie takie dwudziestominutowe „power drzemki” w ciągu dnia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień