Ewa Kasprzyk z biegiem lat przestała się garbić i wypięła pierś do przodu
„Jesteś za mało ładna na aktorkę” - powiedziała jej mama, gdy obwieściła, że chce zdawać do szkoły teatralnej. Ale potem musiała zmienić zdanie. „Kogel-mogel” i „Komedia małżeńska” uczyniły z jej córki gwiazdę, podziwianą również za urodę
Kilka dni temu jej wielbicieli zelektryzowała wiadomość, że ich ulubienica... przechodzi na emeryturę. Bo to prawda - gwiazda zakończyła współpracę ze stołecznym Teatrem Kwadrat. „Teraz, Marian, będę żyła jakby luksusowo” - napisała na Facebooku, cytując swą słynną kwestię z filmu „Komedia małżeńska”. Uspokajamy jednak: jako emerytka Ewa Kasprzyk nadal będzie występowała na scenie teatru - tylko jako aktorka gościnna, a nie etatowa. Tak chciała - i tak zrobiła. Bo taką właśnie zasadą kieruje się przez całe swoje życie.
- Niech każdy żyje, jak chce. Dla mnie balsamem jest spotkanie pokrewnej duszy, człowieka o podobnym sposobie myślenia - myślenia do przodu. Po co oglądać się za siebie? To już przeszłość. Pewnie, lubię się czasem zatrzymać i zastanowić, na jakim jestem etapie, czy coś przegapiłam. Ale wiem także, że nie mam na to wpływu, nie zatrzymam konkretnego momentu - deklaruje aktorka w „Gazecie na Weekend”.
***
Ewa Kasprzyk przyszła na świat w Stargardzie Szczecińskim. Tata był dyrektorem szkoły i miał silną osobowość. „Człowiek nie powinien być przeciętny. Nie bądź taka!” - mawiał do córki. Sam był ciekawy świata, żył w biegu, dużo podróżował. Niemal do śmierci chodził na dancingi. Uważał, że trzeba spełniać marzenia. Mama była nieco inna - i twardo stąpała po ziemi. Pracowała jako kierownik restauracji. Córka lubiła do niej przychodzić po szkole. Siadała przy stoliku, piła oranżadę i podziwiała kelnerki uwijające się po sali.
- Ja się chyba urodziłam z genem wolności, szukania, odkrywania. Mnie ciągle gdzieś ciągnęło w świat. I dalej ciągnie. Nigdy nie marzyłam o domku na wsi, odpoczynku w stałym miejscu, umarłabym z nudów z samą sobą. Urodziłam się w niewielkim mieście, Stargardzie, już nie Szczecińskim, czułam, że muszę tam znaleźć jakieś swoje okno na świat. Mama namawiała mnie, żebym tam została, znalazła pracę w domu kultury. Kompletnie mi to nie pasowało - wspomina aktorka w Onecie.
Czytaj więcej:
- Po studiach udało jej się dostać etat w teatrze w Gdyni. Co było dalej?
- W jaki sposób niekonwencjonalny model rodziny przetrwał do dzisiaj?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień