Ewa Kassala: Kleopatra wykorzystywała seks, by utrzymać władzę i niezależny Egipt
Starożytny Egipt, tajemnicze królowe, fascynujące opowieści emanujące erotyzmem - takie są książki Ewy Kassali o Kleopatrze, Nefretete i Hatszepsut.
Rozmowa z Ewą Kassalą, której trylogia o Kleopatrze, Nefretete i Hatszepsut - starożytnych królowach Egiptu - podbija rynek amerykański i hiszpańskojęzyczny.
Pani trzy opowieści o silnych kobietach, królowych w starożytnym Egipcie: „Żądze Kleopatry”, „Boska Nefretete” i „Hatszepsut” - to powieści historyczne, biograficzne, obyczajowe, może romanse?
Historycy mówią, że z „Hatszepsut” można się uczyć historii. Podobnie jest z „Nefretete”. „Żądze Kleopatry” to bardziej romans. W zależności, o której książce i postaci mówimy, to te proporcje historii i obyczaju są różne. Niektórzy mówią nawet, że to powieści z obszaru poradnictwa dla kobiet.
Pierwsza była „Kleopatra”...
Tak i to bardzo dawno temu, tuż po studiach. Napisałam malutką książeczkę, a profesor Aleksander Krawczuk w swojej olbrzymiej życzliwości napisał recenzję i ta moja debiutancka książka została wtedy, jeszcze w połowie lat 90. wydana. Ale tamta Kleopatra jest dla mnie o tyle ważna, że całkiem niedawno, 4 czy 5 lat temu, zadzwonił do mnie człowiek z bardzo znanego wydawnictwa warszawskiego i zaproponował publikację tamtego tytułu. Kiedy okazało się, że mówi serio, przeczytałam „Kleopatrę” jeszcze raz i wiedziałam: teraz, po latach muszę ją dopracować. Tak bardzo, że z tamtej starej książeczki zostało pół strony. Ale kiedy tak ją „poprawiałam”, spotkałam Sonię Dragę (właścicielka wydawnictwa Sonia Draga - przyp. red), która podpowiedziała mi, żeby nie poprzestawać na Kleopatrze. Zaproponowała, żebym wymyśliła najbardziej inspisrujące dla mnie kobiety starożytności. Tak się zaczęło...
Pani książki są naszpikowane faktami, nazwiskami, do tego religia, obyczajowość, stroje, kuchnia.
Zapewniam: to wszystko jest sprawdzone, potwierdzone, oparte na faktach. Do tego stopnia, że to, co pojawia się w powieściach na stołach, nie tylko można znaleźć w starożytnych przepisach, ale także wypróbowujemy dania wcześniej.
I robi to pan, który ukryty jest pod pseudonimem Enri Her - kucharz i jedyna postać, która pojawia się we wszystkich trzech powieściach?
Tak, to jest Henryk Hermann, przedsiębiorca, autor felietonów kulinarnych, z którym znamy się od wieków. Wszystko przygotowuje, sprawdza, testuje. Tak więc każde danie w moich powieściach jest prawdziwe. Podobnie jest z ubraniami, przedmiotami codziennego użytku, bronią, biżuterią. Na etapie pisania i redagowania jestem w kontakcie z historykami, egiptologami i rzeczywiście - na wiele elementów zwracają mi uwagę. Np. jest taka scena w „Hatszepsut” kiedy jej ukochany Senenmut maluje jej pędzelkiem na plecach wyznanie miłosne. W pierwotnej wersji ten pędzelek był z włosia. Ale dr Andrzej Ćwiek, egiptolog z Poznania, zwrócił mi uwagę, że pędzelki z włosia zwierząt to późniejsza epoka, a za czasów Hatszepsut (to jednak trzy i pół tysiąca lat temu) wykonywano je z rozbitej młodej trzciny palmy. Mam wsparcie w świetnych polskich egiptologach, ale też z innych krajów - bardzo pomogła mi prof. Kara Cooney z Los Angeles, która zawodowo zajmuje się kobietami władzy i kapłankami i jest tak znaną postacią nie tylko w świecie nauki, ale nawet popkultury, że ma swoją postać LEGO. Pomogła mi przy konstruowaniu postaci kapłanek, które w każdej z moich powieści są bardzo istotne. I jeszcze co ważne, na co chciałabym zwrócić uwagę: Kleopatra, Nefretete i Hatszepsut to są zupełnie trzy różne rodzaje osobowości i kobiecości. Każda wykorzystywała co innego w sprawowaniu władzy. Kleopatra naprawdę była erotyczna i seksualna. Naprawdę wykorzystywała własne ciało, własną seksualność.
W pani powieści bardzo instrumentalnie traktowała mężczyzn.
Jestem przekonana że tak naprawdę było. I z przekazów też tak wynika. To, że była z Juliuszem Cezarem, Markiem Antoniuszem czy jeszcze paroma facetami, nie wynikało z jej wybujałych potrzeb erotycznych. Robiła to po to, by Egipt był niezależnym krajem. Seks był dla niej narzędziem. Jestem pewna, że ten rodzaj kobiecości jest znany we wszystkich wiekach. Przez to, że jesteśmy erotyczne, seksualne, osiągamy cele. To jest ten jeden rodzaj kobiecości popularny we wszystkich kulturach. I mamy Nefretete, kompletnie inną kobietę. Delikatną i wrażliwą, która przybywa z odległego kraju (prawdopodobnie z królestwa Mitanni w północnej Mezopotamii i Syrii - przyp. red.), czyta poezję, śpiewa pieśni. Zostaje żoną faraona Echnatona i razem z nim wprowadza monoteizm, wiarę w jednego boga. Ale i ona, taka wrażliwa i delikatna, kiedy okazuje się, że zostaje praktycznie sama, bo mąż jest ciężko chory (również psychicznie) - rządzi państwem. To ona najprawdopodobniej - (historycy coraz bardziej się ku temu skłaniają) zostaje faraonem Semenchkare, współwładającym z Echnatonem, a później sama rządzi potężnym Egiptem, wykonuje rytuały zastrzeżone do tej pory dla mężczyzn, np. rytuał hedż czyli publiczne roztrzaskanie maczugą głowy jeńca wojennego.
Mówiła pani o niej: delikatna?
Robi to, żeby dynastia trwała, żeby Egipt był wieczny i żeby Maat (odwieczny porządek spraw) został zachowany. Bierze więc tę maczugę w rękę i roztrzaskuje głowę jeńcowi, mózg się rozbryzguje na wojsko i ludzi wokół, porządek świata zostaje przywrócony, a wojsko wie, że ma silnego władcę. Sytuacja nie była łatwa: mąż nie żyje, trzy z sześciu córek już nie żyją, Egipt w zasadzie w gruzach. Podczas wprowadzania monoteizmu świątynie zostały zamknięte, kapłani zwolnieni, a dary i podatki od tego momentu miały iść do faraona. Kapłanom nie mogło się to podobać, więc bogowie gniewają się tak bardzo, że zatruwają studnie, zboże nie wzrasta, Nil płynie na czerwono... My potrafimy sobie dziś wytłumaczyć, jak ten mechanizm działał, ale ludzie tamtych czasów byli przekonani, że to gniew bogów. I Nefretete wtedy przejmuje władzę. I to ona sprawia, że Egipt wraca na stare tory. Po niej, na tronie zasiada jej pasierb, Tutenchamon. A Nefretete, tu odkryję zakończenie powieści - żyje długo i szczęśliwie z ukochanym Totmesem - rzeźbiarzem. Jednym z najwybitniejszych artystów z czasów starożytnego Egiptu, autorem słynnego popiersia Nefretete.
A Hatszepsut?
Kompletnie inna kobieta. Kobieta władzy. Od wczesnego dzieciństwa jest przekonana, że zostanie faraonem. Jest typem kobiety, które dla władzy są skłonne zrobić wszystko. Bo wiedzą, że potrafią rządzić i chcą tego. I Hatszepsut od dzieciństwa czuje, że jest stworzona, by rządzić. I trzeba przyznać, że robi to skutecznie: wprowadza w Egipcie zawodową armię, buduje najwięcej świątyń ze wszystkich faraonów, którzy panowali przed nią. To ona tworzy na stałe hierarchię kapłańską, taką, że wiadomo jak wyglądają podległości. W każdej świątyni są kapłani - nauczyciele dla miejscowych ludzi, lekarze, pisarze. Są wykonawcami jej decyzji, a równocześnie zarządcami dla tego terenu. Jeszcze jedno: ona wysyła wyprawę do Puntu (kraj na terenach dzisiejszej Etiopii i Erytrei - przyp. red), czyli robi coś porównywalnego do wyprawy Krzysztofa Kolumba do Ameryki. Odkrywa dla Egiptu nowy świat. Buduje najwyższe na świecie obeliski (wyobraźmy sobie 37 metrów w pionie, z jednego kawałka granitu). No i w końcu wznosi wspaniałą świątynię Hatszepsut, którą możemy podziwiać do dzisiaj...
Jednocześnie ta kobieta, jak pani pisze, kiedy orientuje się, że jej kochanek i ojciec jej córek, Senenmut, za bardzo rośnie w siłę, nie waha się go zlikwidować. To także oparte na faktach?
Tak, choć nie do końca wiadomo, w jaki sposób zginął. Ale też dr Ćwiek potwierdził: pewne jest to, że królowa kazała go zlikwidować, że to jej decyzja. W mojej książce Hatszepsut każe go zaszyć w skórę lwicy (bo lwica to bogini Sachmet, opiekunka królowych faraonów). A najpierw, podczas bardzo uroczystej i romantycznej kolecji podaje mu truciznę, którą on wypija. I tu zdradzę kulisy warsztatu: tę scenę wymyślałam wspólnie z moimi przyjaciółkami. Zresztą, one pomagały mi podczas pracy nad każdą z książek. I to, jak się kończą losy moich królowych (kiedy źródła nie są jednoznaczne), albo co przeżywają w sferze erotyczno-seksualnej i psychologicznej, to także zasługa koleżanek, które opowiadają mi o swoich snach, marzeniach. Czasami nawet głosujemy, czy jakiegoś bohatera oszczędzić czy nie...
W dalszej części:
- Z kim autorka konsultuje się, gdy pracuje nad nową powieścią
- Kogo życzili sobie na okładce wydawcy z Ameryki
- Kim będą kolejne bohaterki książek Kassali
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień