Ewa Kopacz: W wakacje pojadę na wieś, by porozmawiać z wyborcami PiS. Musi do nich dotrzeć brutalna prawda
Z Ewą Kopacz, byłą premier w rządzie PO-PSL, obecnie europosłanką z Wielkopolski z listy Koalicji Europejskiej, rozmawia Łukasz Cieśla.
W powyborczy poranek, z ponad 252 tysiącami głosów poparcia, obudziła się Pani z poczuciem sukcesu? Czy wręcz przeciwnie, bo przecież strata Koalicji Europejskiej do PiS, w skali kraju, jest znaczna.
Ewa Kopacz: Generalnie obudziłam się zadowolona, że trafiłam tutaj, do Wielkopolski. Biorąc pod uwagę ponad dwa miesiące kampanii, to na palcach jednej ręki policzyłabym niesympatyczne sytuacje. Spotkałam się przede wszystkim z wielką życzliwością i kulturą osobistą mieszkańców Wielkopolski, także tych, którzy nie popierali naszej koalicji.
Czytaj więcej: Ewa Kopacz komentuje pierwsze, nieoficjalne wyniki niedzielnych wyborów do PE
Jak to się stało, że PO, tym razem w koalicji, przegrywa kolejne wybory? Przecież jeszcze do 2015 roku mieliście swojego prezydenta, Panią jako premiera. Mieliście wszystkie karty w rękach.
Patrząc z perspektywy czasu, za bardzo dbaliśmy o stan finansów publicznych. Natomiast PiS rozdaje pieniądze, patrząc tylko na rok, dwa lata do przodu. My myśleliśmy w innych kategoriach, że skoro trzeba Polskę wyprowadzić z deficytu finansów publicznych, to po prostu trzeba to zrobić, aby w kolejnych latach rozsądnie rozdzielić pieniądze między Polaków. Jednak nie nam przyszło rozdzielać pieniądze, lecz PiS-owi. Poza tym w 2015 roku ludzie w naturalny sposób chcieli zmiany.
A może zawiniła, lansowana jeszcze przez Donalda Tuska, strategia „ciepłej wody w kranie”? Nie poruszaliście trudnych tematów, choćby związków partnerskich.
Na pewno byliśmy racjonalni, odpowiedzialni za własne działania. Sporo zrobiliśmy w różnych dziedzinach, ratyfikowaliśmy konwencję antyprzemocową, a trzeba pamiętać, że w PO były różne skrzydła. Mimo to udało się ratyfikować konwencję. Wprowadziliśmy znieczulenie do porodu dla każdej kobiety, tabletkę „dzień po” bez recepty. To wszystko były decyzje z 2015 roku, sprzed przegranych wyborów. To nie były łatwe tematy, też trzeba było mieć odwagę i determinację.
Czytaj też:Rafał Grupiński, szef wielkopolskiej PO: nagrano mnie przy pomocy urządzeń służb specjalnych
Różne skrzydła w PO powodowały, że staliście się Polską Zjednoczoną Platformą Obywatelską. Przyjmowaliście właściwie każdego i nie bardzo było wiadomo, jaki jest wasz program.
Kiedy głosowaliśmy w Sejmie, stanowisko PO najczęściej było jednoznaczne. Sprawy światopoglądowe nie podlegały dyscyplinie klubowej. Owszem, ścieraliśmy się w partii dość często, przekonywaliśmy się wzajemnie do własnych racji, by każdy odpowiedzialnie zagłosował na sali. Ale jednego jestem pewna, że nikt z naszych posłów nie był pozbawiony prawa do samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji.
Myśląc o hasłach PiS, od razu przypomina się slogan „Polska w ruinie”, „Dobra zmiana”, a obecnie „Pięćset plus”. Myśląc o PO, czy szerzej o opozycji, nie bardzo potrafię sobie przypomnieć wasze hasła, które porwałyby wyborców. O co wam tak naprawdę chodzi?
Mówiąc o Koalicji Europejskiej, mówimy o silnej Polsce w Europie. PiS ze swoją „Polską w ruinie” zupełnie oślepło, bo jeździło po dobrych drogach, widziało nowe szkoły, przedszkola, żłobki. PiS stosowało czyste manipulacje wyborcze, hasła obraźliwe dla naszych wyborców. W Wielkopolsce, w obecnych wyborach, ludzie nie dali się nabrać PiS-owi, pokazali mu jego miejsce.
Wyniki w całym kraju dały zwycięstwo PiS-owi. Wieś oraz osoby mniej wykształcone bardzo wyraźnie poparły rządzącą partię. Jak chcecie dotrzeć do tych wyborców, bo chyba nie przez obrażania ich, co czasami słychać z ust zwolenników opozycji?
Szacunek należy się każdemu, wszyscy jesteśmy Polakami. Do mieszkańców wsi musi dotrzeć brutalna prawda, że mieli mieć wyższe dopłaty, a ich nie mają. Miał być zbyt na produkty rolne, a są z tym duże kłopoty. Miały być niższe ceny produktów spożywczych, paliwa, prądu, wody, a nie są. Wielu Polaków ma tylko jednostronny przekaz z telewizji publicznej, która każdego dnia, na paskach, przekazuje ludziom jednoznaczne, często nieprawdziwe komunikaty. Chciałabym, aby ktoś sprawdził, do jakiej rzeszy Polaków docierają tylko media publiczne. Jeśli słucham TVP, a po chwili TVN-u, to mam wrażenie, że żyjemy w dwóch różnych światach.
Jaką ma Pani receptę na wygranie najbliższych wyborów? Politycy PO pojadą za chwilę na wakacje czy może lato spędzicie na wsi, by przekonywać ją do poparcia opozycji?
Ja chcę jechać na wieś, także do wschodniej Polski i zabiorę ze sobą innych posłów. Podczas ostatniej kampanii wraz z moją asystentką przejechałyśmy po Wielkopolsce 14 tysięcy kilometrów. Własnym samochodem, za własne pieniądze, zmieniałyśmy się za kierownicą. Docierałyśmy do malutkich miejscowości, gdzie poznawałam bolączki ludzi. Te spotkania bardzo dużo mi dały. Na przykład pod Złotowem odwiedziłam ośrodek dla dzieci z niepełnosprawnościami. Tam matki powiedziały mi, że za turnus dla swojego dziecka zapłaciły 6 tysięcy złotych. Pierwsza rzecz, którą zrobiłam po spotkaniu, zapytałam w Sejmie, dlaczego nie możemy raz w roku zapewnić takim dzieciom bezpłatnego turnusu rehabilitacyjnego. Wpisaliśmy to również do naszego programu.
Na niedzielnym wieczorze wyborczym w Poznaniu Pani się uśmiechała, ale twarze innych polityków koalicji zdradzały smutek, żal, jakąś zawziętość. Dlaczego?
Nie patrzyłam na twarze kolegów. Natomiast ja jestem lekarzem, kocham i szanuję ludzi. Nie wyobrażam sobie zresztą wykonywanie zawodu lekarza, jeśli nie lubi się ludzi. Mój nieżyjący tata uczył mnie, żeby pamiętać innym jedynie to, co dobrego dla nas zrobili. Bo rozpamiętywanie żalu i niechęci do drugiej osoby prowadzi do zgorzknienia. Szanując innych, łatwiej żyć w jednym kraju. Jeśli nie będziemy się wzajemnie lubić, to jak mamy spotykać się na ulicy i rozmawiać o zwykłych sprawach?
Jesienią PiS wygra kolejne wybory, a opozycja znowu przegra?
Teraz była wysoka frekwencja, co tym razem pomogło PiS-owi. I to jest zadanie dla opozycji, żeby ludzi zmobilizować i przekonać do własnego programu. Trzeba mieć czas zwłaszcza dla tych, którzy obecnie popierają rządzących, zwłaszcza na wsi. Chodzi o pozyskanie zaufania wyborców.
A co z zaufaniem w samej Koalicji Europejskiej? Przetrwa czy spełnią się przepowiednie o waszym szybkim rozpadzie?
Koalicja powinna przetrwać, powiększona o partię Roberta Biedronia. Myślę, że on wiele zrozumiał po tych wyborach, dostał jedynie 6 procent poparcia. Tylko wspólnie możemy wygrać z PiS-em, który sięgnie po różne instrumenty, również po nieprawdziwe informacje, byle tylko zachować władzę.
Ponad tydzień temu, podczas debaty na poznańskim UAM, jeden ze studentów pytał Panią o program koalicji. Przy okazji stwierdził, że nie chce słyszeć odpowiedzi, że chodzi Wam tylko o odsunięcie PiS-u od władzy. Jesteście anty-PiS-em, ale co poza tym macie do zaoferowania?
Mamy program europejski, który teraz w Parlamencie Europejskim będzie realizowany. Nie został jak widać zauważony. PiS pokazywał program krajowy, obliczony już na wybory do Sejmu.
Chce Pani powiedzieć, że media nie mówiły o programie Koalicji Obywatelskiej?
Nie i nie szukajmy winnych, również we własnych szeregach. Musimy skupić się na pracy i budowaniu szerokiej koalicji.
Panią zalicza się w PO do tzw. tuskowców, ale przy władzy w Waszej partii są schetynowcy. Grzegorz Schetyna powinien odejść z funkcji szefa Platformy?
Został wybrany w demokratycznych wyborach przez większość członków PO.
Nie pytam, kto wybrał Grzegorza Schetynę, tylko czy powinien odejść?
Został wybrany na przewodniczącego partii ze sporym poparciem i nie kontestujmy tego. Większość była za nim i tak to zostawmy, szczególnie teraz na pół roku przed wyborami.
Donald Tusk powinien wrócić na białym koniu jako zbawca opozycji?
Donald Tusk był tym politykiem, który systematycznie wygrywał z Jarosławem Kaczyńskim. Choć trzeba pamiętać, że PO i za Donalda Tuska nie zawsze wygrywała. Bardzo bym chciała, żeby patronował liście do Senatu. Wiadomo jednak, że z racji obecnej funkcji w strukturach UE nie może się angażować w politykę krajową.
Wyborcy z Wielkopolski zapewne chcą wiedzieć, czy po wyborach zniknie Pani z naszego regionu czy jednak będzie Pani pamiętać o mieszkańcach?
Na pewno nie zniknę. Przede wszystkim otworzę biuro w Poznaniu oraz filie w niektórych miejscowościach, między innymi w Koninie i Kępnie. Sądzę, że przynajmniej raz w miesiącu będę w poznańskim biurze. Będę też na bieżąco zajmowała się tymi sprawami, które poznałam podczas mojej wędrówki po Wielkopolsce, np. sprawą jednego ze szpitali, który ma łóżka dla pacjentów po udarach, ale nie ma kontraktu z NFZ. Wyborców nie zostawię. Jestem im wdzięczna za uzyskany wynik, dziękuję z całego serca.