E-wyścig po medale
Trenują kilka godzin dziennie. Z padem lub myszką w ręku. Gry są jak dyscypliny w tradycyjnym sporcie. Najlepsi dobrze na tym zarabiają, rekordzista z Polski wygrał już nawet 1,6 mln złotych.
Krzysztof Piersa zakłada drużynę „Fox Pack” (w League of Legends, popularnie LoL), w strategicznej grze internetowej. Przed swoim zespołem stawia ambitny cel i w przyszłym roku zapowiada walkę o tytuły z czołowymi ekipami w kraju. Powiedzieć, że Krzysztof ma bogate doświadczenie, to mało. W przeszłości wpadł w sidła gry, zaliczył nawet kilkudziesięciogodzinny maraton bez przerwy, ale obecnie jako autor książki „Komputerowy ćpun” ostrzega innych przed nałogiem.
- Chcę pokazać młodym graczom, jak wygląda e-sport i gra w drużynie e-sportowej, na czym polega profesjonalne podejście do gry na komputerze - mówi. - Przy okazji chciałbym w ten sposób oddemonizować e-sport i pokazać młodym ludziom i ich rodzicom zdrowy sport, który może być rozgrywany przed komputerami.
Oficjalnie - sport
Dyskusję na temat tego, czy siedzenie przed konsolą lub komputerem i „łojenie” w gry może być sportem właśnie ucięło Ministerstwo Sportu i Turystyki. W nowelizacji ustawy o sporcie znalazł się zapis o współzawodnictwie opartym na aktywności intelektualnej, którego celem jest osiągnięcie wyniku sportowego.
To oczywisty ukłon w stronę prężnie rozwijającego się w Polsce e-sportu, czego najlepszym dowodem jest fakt, że w ubiegłym roku Legia Warszawa podpisała kontrakt z Michałem „Sroką” Srokoszem. Kibice nie zobaczą go jednak na murawie. Chłopak reprezentuje klub w rozgrywkach podczas turniejów w popularnej serii symulacji piłki nożnej „FIFA”. Podobne kontrakty na Zachodzie są na początku dziennym.
Transmisje z najważniejszych wydarzeń e-sportowych od jakieś czasu prowadzi stacja Polsat Sport. Na stronie internetowej telewizja informuje np. o zmianach na pozycjach w e-sportowych drużynach, podaje, kto przedłużył kontrakt w poszczególnych federacjach.
Podczas zawodów goście w studiu komentują dla telewidzów mistrzowskie pojedynki w League of Legends. Wydarzenia na monitorze dla laika mogą wyglądać na zwykłą „naparzankę”, ale eksperci w studiu tłumaczą strategię zespołów, posługując się przy okazji niezrozumiałym kodem dla niegrającej osoby. Sama gra też jest skomplikowana. Pięcioosobowe drużyny mają do wyboru po jednej z kilkudziesięciu zróżnicowanych postaci, które determinują rozgrywkę.
- Są postacie, które charakteryzują się dużą wytrzymałością, inne zadają duże obrażenia, korzystają z ataków zatrzymujących - mówi Krzysztof Piersa. - Zadaniem jest pokonanie przeciwnika i zdobycie ich bazy.
Bajońskie kontrakty
Najlepsi zawodnicy Counter Strike na świecie pochodzą z Polski, grają w barwach zachodnich federacji i osiągają bajeczne zarobki. Najlepiej zarabiającym w historii turniejów Counter Strike jest Filip „Neo” Kubski, który z samych nagród w rozgrywkach rzekomo zgarnął 1,6 mln złotych, a do tego dochodzą benefity w postaci regularnej pensji z federacji i kontrakty reklamowe.
W Polsce rynek e-sportowy ogranicza się do kilku tytułów. Poszczególne gry są jak dyscypliny w tradycyjnym sporcie. Seria FIFA to piłka nożna, strategia League of Legends - powiedzmy curling, gdzie liczy się strategia i neutralizowanie rywali, a Counter Strike - strzelectwo. Jest jeszcze Heartsone i raczkujący Overwatch.
Skąd się bierze popularność e-sportu? Wszystkie gry obecnie oferują tryb gry wieloosobowej w internecie, a niektóre powstają tylko z myślą o sieciowej rozgrywce. Siadając przy padzie lub klawiaturze, można zmierzyć się z ludźmi z całego świata, szlifować swoją strategię i technikę, a przy okazji podpatrywać triki rywali.
E-sport jest zdecydowanie bardziej liberalny niż tradycyjny sport. Trudno sobie wyobrazić, że ktoś prosto z ulicy staje na bieżni obok Ewy Swobody i przybiega na drugim miejscu. Granica między profesjonalistami i amatorami w elektronicznym sporcie jest płynna, co podczas mistrzostw Polski FIFA w formule Ultimate Team (gracze zbierają wirtualne karty z zawodnikami i układają z nich wymarzony skład) udowodnił Rafał „Wirtuoz” Janowski.
Skromny chłopak doszedł do finałowej czwórki, a przed kamerami TVP Sport nie ukrywał, że nie przygotowywał się do turnieju, a popisowy zwód podpatrzył na YouTube.
Popularność i wielkie pieniądze potrafią przyciągnąć nawet zawodowych sportowców. Wendell Lira, były piłkarz brazyliskiej Goianesii i zdobywca nagrody Puskasa za 2015 rok (nagroda federacji FIFA w głosowaniu internautów na najładniejszą bramkę), gdy w pokonanym polu zostawił m.in. Lionela Messiego, Carlosa Teveza, od ubiegłego roku korki zamienił na pad i klawiaturę.
Za blaskiem fleszy i kamer kryje się ciemne oblicze branży.
- E-sport podąża w złą stronę. Dlatego chcę pokazać i promować dobre praktyki - mówi Krzysztof Piersa. - Normą jest, że przed zawodami gracze są skoszarowani w game house’ach (domach gier), gdzie urządzają maratony i przygotowują się do turnieju. A przecież piłkarze też nie trenują całymi dniami. Trzeba zachować umiar. Dlatego w mojej drużynie treningi są ograniczone do dwóch w tygodniu.
Kiedy w sidła nałogu wpadają 14-15-latkowie, po latach są wypaleni.
- W przeciwieństwie do profesjonalnych klubów w e-sporcie brakuje odpowiednio przygotowanych trenerów, psychologów, dietetyków. Dlatego gracze często są albo przeraźliwie chudzi, albo otyli - mówi Krzysztof Piersa. - Spotykają się z bardzo dużą presją, hejtem w internecie. W wieku 25 lat odchodzą i zastępują ich młodsi, a przecież w tradycyjnych dyscyplinach, na przykład w boksie, zawodnicy w wieku 30, 40 lat osiągają dobre wyniki.
Rozmowa z Michałek "Sroką" Srokoszem, e-zawodnikiem Legii Warszawa
Jak zaczęła się Twoja przygoda z e-sportem?
Zaczynałem od Counter Strike'a. Później pojechałem na turniej z bratem, w którym startowało kilka znanych osób ze sceny FIFA, gdzie zająłem 3 miejsce. Wtedy kupiłem Fifę i zacząłem grać. Przez pierwsze dwa sezony grałem głównie przez internet, ale bez większy sukcesów. Pierwszy znaczący sukces pojawił się podczas turnieju w FIFA 14, odbywającego się podczas Intel Extreme Masters w Katowicach. Zdobyłem wtedy nieoficjalne wicemistrzostwo Europy PC, natomiast rok później Mistrzostwo Polski FIFA 15.
Ile czasu poświęcasz na grę?
Gram sporo przed turniejami. Wtedy potrafię przesiedzieć nawet dziesięć godzin, żeby się doskonalić i być w rytmie meczowym. Ale kiedy potrzebuję oddechu nie mam problemu, żeby nie włączać gry nawet przez tydzień.
Jak oceniasz zmiany w grze, gdy FIFA 17 przeszła na silnik Frostbite znany m.in. z Battlefielda. Wymusiło to zmianę stylu?
Poprzedni silnik wydawał się lepszy. Dużo graczy narzeka na losowość gry, gdy o wygranym meczu decyduje szczęście, a nie umiejętności. Czasami w meczach jest masakra. Liczę, ze w "osiemnastce" twórcy gry to poprawią.
Jesteś pierwszym zawodnikiem w Polsce na profesjonalnym kontrakcie w klubie Legia Warszawa. Czy sekcję e-sportu tworzysz jednoosobowo?
Około miesiąca później, po moim podpisaniu kontraktu z Legią dołączył do nas także Łukasz "Lukster" Kamiński. Mamy na koncie sporo wspólnych wyjazdów. Mam nadzieję, że zostanie w klubie jak najdłużej. Natomiast klub wspiera nas na każdej możliwej płaszczyźnie.
A jak oceniasz rynek e-sportowy w Polsce?
Myślę, że jest z tym coraz lepiej. Co prawda pieniądze w FIFIE nie są jeszcze aż tak duże, aczkolwiek jeśli chodzi o polski e-sport praktycznie co roku, na przełomie lutego i marca odbywa się wielki turniej w katowickim spodku, gdzie pule nagród w innych grach mogą już robić wrażenie. Wszystko jest na dobrej drodze i wydaje mi się, że nie odstajemy od innych krajów.
A na czym grasz? Komputer czy konsola?
Większość mojej przygody z FIFĄ to było granie na komputerze. Aktualnie gram tylko na konsolach czyli na Xboksie One i PS4.