Produkowano tutaj samochody oraz kutry. W kołobrzeskiej fabryce Hermana Borowskiego nie brakowało również wątków polskich.
W uzdrowiskowym Kołobrzegu trudno było rozwijać klasyczny przemysł. Do początków XX wieku nad ujściem Parsęty nie było praktycznie żadnych, większych zakładów produkcyjnych. Możliwość zbicia fortuny tam, gdzie jeszcze nie dotarła konkurencja, dostrzegł przedsiębiorczy mechanik z Elbląga.
Z małego warsztatu wielka fabryka
Herman Borowski zamieszkał w Kołobrzegu w 1910 r. Przy dzisiejszej ul. Armii Krajowej otworzył warsztat, w którym samodzielnie naprawiał urządzenia mechaniczne, między innymi spalinowe silniki do łodzi. W krótkim czasie pracowitość elblążanina oraz brak jakichkolwiek konkurujących z nim przedsiębiorstw sprawił, że zaczął się bogacić. Zgromadzone fundusze zainwestował w rejonie dzisiejszej ul. 1. Armii Wojska Polskiego - części miasta zwanej Panewnikami. Niewielki warsztat przekształcił się w ten sposób w pełnowymiarową fabrykę.
Specjalizacja: budowa i serwis silników
Po zakończeniu I wojny światowej, Motoren- und Maschinenfabrik Herman Borowski GmbH, bo taką pełną nazwę nosiły zakłady, wyspecjalizowały się w budowie oraz serwisie silników napędzających kutry i maszyny rolnicze. W halach montażowych powstawały też całe łodzie rybackie, sprzęt wykorzystywany przez rolników, a nawet, jak wynika z wydanego w tym czasie folderu reklamowego firmy, ciężarowe i luksusowe samochody.
Nowe czasy: Adolf Hitler zdobywa władzę
Nowe możliwości otworzyło Hermanowi Borowskiemu przejęcie władzy w Niemczech przez Adolfa Hitlera, narodziny III Rzeszy i błyskawiczna remilitaryzacja kraju. Od tego momentu do grona stałych klientów zaliczyć mógł wojsko, a tego, od połowy lat trzydziestych ubiegłego wieku w Kołobrzegu i regionie nie brakowało. Nie można wykluczyć, że elementy jednostek napędowych trafiały do warsztatów Wehrmachtu chociażby w nowo wybudowanych Koszarach Waldenfelsa (dziś: miejsce stacjonowania 8. Batalionu Remontowego przy ul. Koszalińskiej) czy bazy Luftwaffe w Podczelu i Bagiczu.
Ruszyła także produkcja amunicji, przede wszystkim artyleryjskiej. Pod koniec wojny zakład podjął się poza tym kompletowania popularnych w tym czasie w całych Niemczech silników napędzanych gazem drzewnym. Tego rodzaju instalacje trafiały nie tylko do samochodów (przed upadkiem państwa Hitlera powstał nawet wariant słynnego Volkswagena Garbusa, napędzany właśnie „holz-gazem”), ale nawet czołgów. W tym okresie zapotrzebowanie było tak duże, że w Panewnikach pracowano niemal bez przerwy, w systemie trzyzmianowym.
Pracują tu robotnicy przymusowi
Utrzymanie tempa produkcji wykorzystując tylko miejscowe zasoby ludzkie nie było możliwe. W związku z tym, do kołobrzeskiej fabryki kierowano robotników przymusowych z większości państw okupowanych przez Niemcy. Nie zabrakło wśród nich Polaków. Żołnierz 2. batalionu morskiego wzięty do niewoli podczas wojny obronnej 1939 r., Wacław Komuda, którego w fabryce Borowskiego zastało nadejście nad ujście Parsęty wojsk radzieckich i 1. Armii Wojska Polskiego, w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku wspominał: „Osiemdziesiąt sztuk pocisków dziennie to norma jednego zatrudnionego. Nie zrobisz, zdechniesz z głodu”. Dodawał również, że obcokrajowców doprowadzano do pracy z odrębnego obozu internowania. Każdy z nich dziennie otrzymywał wyżywienie w postaci 350 g chleba, 3 ziemniaków i cienkiej, niewiadomego pochodzenia, zupy.
Pierwsze kino w mieście u Borowskiego
Prócz działalności przemysłowej Herman Borowski zaangażował się również w kulturę. W jego mieszkaniu, zlokalizowanym tuż obok warsztatu na ul. Armii Krajowej, w 1912 r. otworzyło podwoje pierwsze kołobrzeskie kino. Prócz ekranu i projektora, znalazło się tam miejsce na fortepian lub pianino, które przygrywało niemym filmom. Już po roku elblążanin otworzył drugi punkt, tym razem na zapleczu ratusza. Z powodu zbyt małej liczby miejsc dla widzów, interes został po kilku miesiącach zamknięty.
Zamiłowanie do dziesiątej muzy sprawiło, że już jako miejscowy potentat, w 1936 r. Borowski zbudował pełnowymiarową salę kinową przy dzisiejszej ul. Edmunda Łopuskiego, tzw. Kamerlichtspiele (aktualnie: Kino Wybrzeże). Prócz realizacji osobistego marzenia, był to również dar fabrykanta dla jego córki, Charlotty. O ile kilka dekad po bitwie obiektowi temu udało się przywrócić pierwotną funkcję, pozostałe inwestycje Borowskiego w Kołobrzegu walki toczone w marcu 1945 r. obróciły w perzynę.
„Gwiazda Morza” tutaj była budowana
W historii prezentowanych zakładów, obok wykorzystywania robotników przymusowych z okupowanej Polski, pojawił się jeszcze jeden, niezamierzony przez założyciela fabryki, wątek polski. Dzień po uroczystych zaślubinach z Bałtykiem, których - wrzucając ufundowany przez gdańską polonię pierścień w morskie fale 10 lutego 1920 r. - dokonał w Pucku generał Józef Haller, dotarł on do położonej u nasady Półwyspu Helskiego Wielkiej Wsi (obecnie: Władysławowo).
Kaszubscy rybacy, którzy zaprosili dowódcę Błękitnej Armii, by wraz z nimi, po raz pierwszy pod biało-czerwoną banderą, wypłynął na otwarte, polskie morze, podstawili do tego celu kuter noszący nazwę „Gwiazda Morza”. Jednostka ta, w historii rodzimej marynistyki uchodząca za pierwszą, jaka po odzyskaniu niepodległości przez Polskę oficjalnie wyszła na Bałtyk, kilka lat wcześniej zbudowana została właśnie tutaj, w kołobrzeskiej fabryce Hermana Borowskiego.