Fabryka Wagonów w Gniewczynie po latach wróciła w polskie ręce. Ilu pracowników będzie mogło wrócić do swojego zakładu?
Sześć lat temu Fabryka Wagonów w Gniewczynie została ostateczne zlikwidowana. Konwulsje trwały kilka poprzednich lat. Nie pomogły protesty załogi, związkowców, mieszkańców, władz różnego szczebla. Jeszcze, gdy zakład istniał, pojawiały się pogłoski, że kupi go jakaś duża, polska firma. To miał być ratunek. Jednak nie doszło do tego, aż do teraz.
- BUM!! Po latach zabiegów PKP Cargo kupuje Fabrykę Wagonów w Gniewczynie Łańcuckiej! To mocno podniesie konkurencyjność spółki. Zakład, zatrudniający kiedyś 1000 osób wraca w polskie ręce - kilka tygodni temu napisał na twitterze Tomasz Poręba, europoseł PiS z Podkarpacia.
Fabryka Wagonów w Gniewczynie, a wcześniej Zakłady Naprawcze Tabory Kolejowego, były jednym z największych pracodawców w powiecie przeworskim. Zasięg oddziaływania na rynek pracy był jeszcze większy, obejmował sąsiednie powiaty. W latach świetności w tej firmie pracowało ok. 1300 osób.
- Kiedyś mówiło się, że jak ktoś w rodzinie pracuje w ZNTK to biedy nie cierpi. To była dobra fabryka. Jednak później sytuacja dramatycznie się zmieniła - wspomina mieszkaniec wioski pod Przeworskiem.
Prywatyzacja nie jest zbyt szczęśliwa dla fabryki w Gniewczynie
Firma została powołana w 1982 r. jako ZNTK. Dwa lata później rozpoczęła się tutaj naprawa wagonów towarowych. Lata 90. ubiegłego wieku to czas masowych procesów prywatyzacyjnych w całym kraju.
Dawna gospodarka państwowa hurtowo przechodziła w prywatne ręce. I choć dzisiaj wiemy, że te procesy nie zawsze były słuszne, to jednak wtedy Polacy zniechęceni niewydolnością komunistycznego systemu, z radością przyjmowali informacje o kolejnych przejęciach państwowych firm. Te nastroje podsycane były jeszcze obietnicami kolejnych polityków, że majątek państwowy zostanie rozdany pomiędzy Polaków, każdy otrzyma po ileś tam milionów złotych. Chodziło oczywiście o stare złote. Dawny milion to obecne 100 tys. zł.
W 1991 r. zakład w Gniewczynie został wydzielony ze struktur PKP, odtąd jest samodzielną, choć jeszcze państwową firmą. Trzy lata później zakład staje się jednoosobową spółką Skarbu Państwa. Remontuje i modernizuje wagony, a w 1996 r. rusza ich produkcja. Fabryka trafia do jednego z Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. NFI było jednym z elementów ówczesnego Programu Powszechnej Prywatyzacji, było ich 15 i trafiały do nich różne państwowe firmy.
W 2001 r. inwestorzy prywatni nabywają większościowy pakiet akcji. Dwa lata wcześniej zakład zmienia nazwę na Fabrykę Wagonów Gniewczyna. Wchodzi do niej słowacki kapitał.
Kolejne lata nie są już tak dobre dla fabryki. Zaczynają się kłopoty. Zatrudnienie zaczyna spadać. Pojawiają się protesty związkowców.
Pierwsze sygnały o możliwości likwidacji fabryki. Kilkaset osób w strachu o pracę
W 2006 r. pojawiają się kolejne niepokoje związane z możliwym brakiem zamówień dla fabryki.
"Przemyska Solidarność chce, aby nowy rząd wymusił na PKP Cargo zlecenie napraw dla Fabryki Wagonów Gniewczyna" - informowaliśmy w "Nowinach" na początku stycznia 2006 r.
Chodziło o zamówienia na styczeń i luty. W poprzednich latach, naprawy na dwa pierwsze miesiące roku, PKP Cargo zlecało zakładom, w tym Gniewczynie, bez przetargów. Te były rozpisywane dopiero na kolejne miesiące.
"Według związkowców brak takiego zamówienia na styczeń i luty, oznaczający dla fabryki postój, pogorszy i tak złą sytuację finansową tej spółki" - informowaliśmy wówczas.
- To może się przyczynić do jej likwidacji - twierdzili działacze Solidarności w apelu skierowanym do ówczesnego premiera Kazimierza Marcinkiewicza.
Rok później pozytywna informacja o Gniewczynie. Firma pilnie poszukiwała aż 100 spawaczy. Trudno było ich znaleźć. Dlaczego? Już wtedy dobry spawacz był w cenie. Na Zachodzie można było zarobić w tym zawodzie o wiele wyższe pieniądze niż w polskich fabrykach.
Kolejne lata to redukcja załogi i coraz głośniejsze protesty pracowników.
Pod koniec 2014 r. przemyski sąd gospodarczy ogłasza upadłość układową Fabryki Wagonów w Gniewczynie. W tym czasie spółką zarządzał już komisarz sądowy. Sytuacja w zakładzie była napięta od kilku miesięcy. Od lipca 2014 r. pracownicy byli w sporze zbiorowym z zarządem. Prowadziły go wówczas trzy związki zawodowe. NSZZ „Solidarność”, ZZ Pracowników Zaplecza Technicznego Kolei oraz Alternatywny Związek Zawodowy. Wtedy głównym postulatem była wypłata zaległych wynagrodzeń.
Sąd ogłasza upadłość fabryki. Kilkaset osób ląduje na bruku
Pod koniec 2014 r. w fabryce zatrudnionych było ok. 500 osób. Załoga kurczyła się jednak dość szybko. Na jesieni 2014 r. pisaliśmy o 29 osobach zwolnionych z przyczyn ekonomicznych. Kolejnych kilkadziesiąt złożyło wtedy wypowiedzenia w obawie przed dyscyplinarkami za udział w protestach.
Sytuacja w zakładzie była napięta. Związkowcy słali apele do parlamentarzystów, wojewody, marszałka i władz lokalnych. Proponowali spotkania, na których omawiane miały być sposoby ratowania firmy lub przygotowany plan pomocy dla zwolnionych pracowników i ich rodzin. Chodziło m.in. o przygotowanie i rozpoczęcie projektu aktywizacji zawodowej.
Na początku 2015 r. ludzie mają jeszcze nadzieję na uratowanie zakładu. Sąd zgodził się wtedy na zmianę formy upadłości Fabryki Wagonów. Układowa została zastąpiona likwidacyjną. To miało być lepsze rozwiązanie dla pracowników.
W fabryce na początku 2015 r. pracowało ok. 500 osób. Obawiali się, że wkrótce mogą stracić zatrudnienie.
"Czy jest jeszcze możliwe uratowanie firmy?" - pytaliśmy wtedy w Nowinach.
Spora część pracowników szansy upatrywała w nacjonalizacji. Taki postulat padł podczas pikiety jesienią 2014 r.
- Firma ma sporo długów wobec ZUS i skarbu państwa. W zamian za nie zakład mógłby zostać przejęty - tłumaczył wówczas Nowinom Szymon Wawrzyszko, przewodniczący Zarządu Regionu Ziemi Przemyskiej NSZZ Solidarność.
Likwidacja fabryki jest już jednak przesądzona. W ostatnim okresie pracowało ok. 300 osób. Wszyscy stracili zatrudnienie. Po jakimś czasie pojawiały się informacje o firmie prywatnej, która na początek miała zatrudnić 50 osób, działać na wydzierżawionym majątku Gniewczyny i docelowo zatrudniac nawet 300 - 400 osób. Nic z tego nie wyszło.
Próby reaktywacji fabryki i jej repolonizacji
W 2019 r. pojawiają się kolejne próby reaktywacji fabryki. Jak pisaliśmy w lutym 2019 r. "radni gminy Tryńcza jednomyślnie przyjęli apel w sprawie reaktywacji Fabryki Wagonów „Gniewczyna” SA. Obecnie spółka znajduje się w stanie upadłości likwidacyjnej.
Działania radnych gminy Tryńcza, na której terenie znajduje się fabryka wagonów, to pokłosie apelu, jaki do premiera Mateusza Morawieckiego, marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, europosła Tomasza Poręby oraz prezesa zarządu PKP Krzysztofa Mamińskiego wystosowali związkowcy NSZZ Ziemia Przemyska „Solidarność”.
- Rada Gminy Tryńcza mając na celu ograniczenie bezrobocia wśród mieszkańców oraz rozwój gospodarczy gminy, apeluje do instytucji i podmiotów, których sferą wpływów, działalności i przestrzenią zainteresowania jest poruszana problematyka, o podjęcie działań w celu reaktywacji działalności Fabryki Wagonów w Gniewczynie Łańcuckiej” - 2,5-roku temu napisali w apelu radni Tryńczy.
W sprawę coraz mocniej zaczynają się angażować posłowie Prawa i Sprawiedliwości z regionu. We wrześniu 2019 r. europoseł Tomasz Poręba ogłasza od dawna oczekiwaną informację: PKP Cargo podpisało list intencyjny z obecnym właścicielem, Forespo Poland - spółkę zależną słowackiego Forespo, w sprawie przejęcia zakładu i przywrócenia produkcji.
Przez następnych kilkanaście miesięcy w przestrzeni publicznej było cicho w sprawie fabryki. Aż do 7 czerwca tego roku, gdy ogłoszono, że rada nadzorcza PKP Cargo wyraziła zgodę na zakup gniewczyńskiej fabryki.
- Jestem przeszczęśliwy. Marzyliśmy by wrócić do produkcji. Od lat staraliśmy się o to i udało się! Myślę, że do swojej starej firmy wróci wielu pracowników, co poprawi sytuację na naszym rynku pracy. Powrót do dawnej świetności staje się jak najbardziej możliwy – tuż po upubliczniemiu tej informacji powiedział Nowinom Ryszard Jędruch, wójt gminy Tryńcza.
- CZYTAJ TEŻ: PKP Cargo odkupiło od Słowaków majątek dawnej Fabryki Wagonów w Gniewczynie Łańcuckiej koło Przeworska
Od teraz szybko toczy się bardzo szybko. 16 czerwca PKP Cargo podpisuje ze Słowakami akt notarialny w sprawie zakupu fabryki wagonów.
PKP Cargo, aby istnieć na rynku, potrzebuje wielu nowych wagonów towarowych. Te być może powstaną w Gniewczynie
Zgodnie z podpisanym aktem notarialnym PKP Cargo odkupiło od spółki Forespo ze Słowacji 33 ha gruntów, na których stoją hale fabryczne o powierzchni 4 ha. W skład majątku wchodzi również 7,5 km torów. Wartość umowy wynosi ok. 33 mln złotych.
- Celem tej transakcji jest wznowienie produkcji wagonów w tym zakładzie. Ten region posiada wieloletnie tradycje produkcji dobrych, nowoczesnych wagonów. PKP Cargo obecnie posiada flotę ok. 55 tys. wagonów towarowych. Do 2024 r. planuje zakupić 1200 platform do przewozu kontenerów. Miejmy nadzieję, że platformy, a także inne, nowoczesne wagony, powstają w Gniewczynie - mówi Zbigniew Gryglas, podsekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych.
- Plan zakłada zawarcie umowy inwestycyjnej z Agencją Rozwoju Przemysłu, która wystąpi w tym projekcie jako partner finansowy, oraz z branżowym inwestorem amerykańskim, który jest już obecny w Polsce. Kiedyś pracowało tutaj ok. tysiąca osób i miejmy nadzieję, że już za kilka miesięcy produkcja tam wróci - twierdzi wiceminister Gryglas.
Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin zwraca uwagę, że ten projekt wpisuje się w działania rządu związane z repolonizacją firm o dużym znaczeniu dla gospodarki i reindustrializacją Polski.
– Rozwój polskiej gospodarki to jeden z głównych priorytetów rządu Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego dążymy do tego, żeby odbudowywać zdolności produkcyjne polskiego przemysłu. Fabryka wagonów w Gniewczynie jest dobrym tego przykładem, gdyż mówimy o regionie podkarpackim, gdzie tradycje przemysłu kolejowego są bogate i możemy je teraz przywrócić dla dobra lokalnej społeczności – twierdzi Sasin.
– Osiągnięcie tego celu nie było łatwe, bo napotkaliśmy wiele trudności, ale najważniejsze jest to, że ten ważny dla regionu podkarpackiego zakład, zatrudniający w przeszłości ponad tysiąc ludzi, znowu będzie znów tętnić życiem. Fabryka w Gniewczynie była znana z tego, że produkowała wagony wysokiej jakości i teraz będzie mogła wrócić na mapę gospodarczą województwa podkarpackiego – twierdzi poseł Tomasz Poręba.