Po dwóch zamachach doszło do kolejnego dramatu. 27-letni Syryjczyk zdetonował ładunek wybuchowy i ranił 12 osób. Sam zginął na miejscu.
Niemcy nie otrząsnęły się jeszcze z szoku po zamachu w Monachium, gdzie mężczyzna zastrzelił z broni palnej dziewięć osób, a już doszło do kolejnych tragedii. Najpierw w niedzielę w Reutlingen 21-latek zabił maczetą ciężarną Polkę. Kilka godzin później szaleniec wysadził się przed bawarską restauracją.
Choć początkowo mówiło się o wycieku gazu, szybko okazało się, że eksplodował ładunek wybuchowy. Do zdarzenia doszło w pobliżu restauracji Eugens Weinstube w Ansbach, w okolicy odbywał się właśnie festiwal muzyczny na świeżym powietrzu. Napastnik zdetonował ładunek wybuchowy, który trzymał w plecaku, gdy odmówiono mu wstępu na imprezę. 12 osób odniosło rany, w tym trzy ciężkie, 27-letni napastnik zginął na miejscu.
Nie wiadomo, czy mężczyzna działał sam, czy też miał wspólnika. Wiadomo jedynie, że przybył do Niemiec z Syrii w 2014 r. i już rok temu ubiegał się o azyl w Niemczech, ale odmówiono mu go. Ze względów humanitarnych otrzymał jednak pozwolenie na tzw. pobyt tolerowany.
Choć motywy sprawcy nie są jasne, zdaniem niemieckich śledczych to, że sprawca chciał zabić większą liczbę osób, sugeruje motyw islamistyczny. Jak podali funkcjonariusze, zamachowiec już dwukrotnie próbował popełnić samobójstwo i był leczony w klinice psychiatrycznej. Był też notowany przez policję z powodu drobnych wykroczeń.
Śledztwo toczy się również w sprawie zamachu w Monachium – w niedzielę policja zatrzymała przyjaciela sprawcy strzelaniny. Jak podał szef bawarskiej policji Hubertus Andra, napastnik nie był powiązany z tzw. Państwem Islamskim.
18-latek prawdopodobnie cierpiał na depresję. Nie był wcześniej notowany przez policję.
Również w niedzielę, w oddalonym o 200 km Reutlingen, mężczyzna pokłócił się z 45-letnią Polką, po czym śmiertelnie zaatakował ją maczetą i ranił pięć kolejnych osób. 21-letni mężczyzna został aresztowany siedem minut po dokonaniu zbrodni. Świadkowie powiedzieli dziennikarzom „Bilda”, że Syryjczyk pół roku temu przybył do Niemiec i cieszył się dobrą opinią znajomych.
Autor: Sylwia Arlak