Nasz czytelnik chciał przestrzec innych przed fałszywymi firmami telekomunikacyjnymi
Do rodziców pana Łukasza zatelefonował przedstawiciel firmy telekomunikacyjnej z propozycją przeniesienia numeru.
- Firma podawała się za Orange, mama zgodziła się, dwa tygodnie później przyjechał kurier z umową do podpisania - opowiada pan Łukasz.
Jego mama podpisała umowę. Nie wczytywała się w szczegóły, pismo pokazała synowi. Pan Łukasz od razu zauważył, że coś jest nie tak. Dokument nie wyglądał wiarygodnie.
- Poszedłem z tym do salonu Orange, tam od razu powiedziano mi, że to nie jest ich umowa - relacjonuje pan Łukasz. - Szybko sprawdziłem kiedy mama podpisała umowę. Od tego czasu minęło już parę dni. W umowie dopatrzyłem się, że za zerwanie umowy grozi kara, ale wiedziałem, że przysługuje coś takiego jak 14 dni na odstąpienie od umowy.
- Przy zawieraniu umowy poza lokalem konsument ma prawo w ciągu 14 dni zrezygnować z niej - mówi Longina Kaczmarek, miejski rzecznik konsumentów. - Ten pan miał akurat szczęście. Jeśli udało mu się wysłać wypowiedzenie i ma na to potwierdzenie, przed upływem tych 14 dni to nie powinien się już niczym denerwować.
Panu Łukaszowi i jego mamie udało się uniknąć oszustwa, ale jego sąsiadom już nie.
- Obok nas mieszka starszy pan i też się na to nabrał - mówi nasz czytelnik. - Niestety on zorientował się za późno.
- Oszustwa telekomunikacyjne są teraz bardzo częste - dodaje miejski rzecznik konsumentów. - Schemat zawsze jest taki sam. Firma podszywa się np. pod znanego operatora, przysyła kuriera z umową, starsi ludzie, bo to oni najczęściej padają ofiarami takich oszustw, podpisują nie zdając sobie sprawy, że to zwykłe kłamstwo.