Fantazje na temat narodowości Kolumba
Tydzień temu pisałem, że Kolumb był znany, ponieważ umiał zadbać o promocję swojej osoby i swojego odkrycia. Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o tym, kim był z pochodzenia?
Powszechnie uważa się, że był Genueńczykiem, synem tkacza Domenico Colombo. Ale amerykański historyk Charles J. Merrill na podstawie pism Kolumba dowodził, że pochodził on z Kastylii. Kastylijczycy bardzo się z tego ucieszyli! Jednak inni badacze mieli też inne pomysły. Na przykład Ruth G. Durlacher-Wolper dowodziła, że pochodził on z wyspy Chios i był potomkiem dynastii Paleologów, ostatnich cesarzy bizantyjskich.
Najdziwniejszą hipotezę wysunął jednak portugalski badacz Manuel da Silva Rosa głosząc, że Kolumb był Polakiem, co więcej - synem polskiego króla. Historia ta obiegła raczej prasę bulwarową, a nie naukową i nie widziałem żadnych komentarzy na ten temat ze strony profesjonalnych historyków, ale Portugalczyk upiera się przy swojej teorii.
Według niego, podczas bitwy pod Warną w 1444 roku dowodzący armią chrześcijan (Węgrów, Polaków i Wenecjan) król Polski Władysław III zwany Warneńczykiem - wcale nie zginął. Armia poniosła wprawdzie klęskę, ale ciała króla nie znaleziono na pobojowisku. Byłoby ono łatwe do rozpoznania, bo Warneńczyk miał sześć palców u nogi. Żadnych takich zwłok nie znaleziono, chociaż Janczar Kodża Hyzyr wysłał do sułtana zakonserwowaną w miodzie rzekomą głowę Warneńczyka. Tylko że była to głowa blondyna, a Władysław III był brunetem...
Będąc w Bułgarii, pojechałem na pole bitwy pod Warną. Jest tam symboliczny grobowiec naszego króla (w formie kopca z kamiennym wejściem) - ale ten grobowiec jest pusty. Pusty jest także grobowiec Warneńczyka na Wawelu. Na ten temat książkę zatytułowaną „Ostatni krzyżowiec Europy. Oddychający sarkofag Warneńczyka?” napisał w 1995 roku Zbigniew Święch.
Wielu historyków przypuszcza, że Warneńczyk przeżył, ale rozczarowany klęską postanowił nie wracać w niesławie do kraju, tylko po dłuższej wędrówce osiadł na portugalskiej wyspie Maderze jako Herique Alemao. O tym, że ów „Henryk Niemiec” był w istocie polskim królem, pisał zakonnik Mikołaj Floris w liście do wielkiego mistrza krzyżackiego Ludwiga von Erlichshausena. List ten, badany przez specjalistów, wydaje się być autentyczny. Może więc Warneńczyk naprawdę osiadł na Maderze?
Ale Manuel Rosa poszedł znacznie dalej. Twierdzi, że Warneńczyk ożenił się tam i to on był ojcem Kolumba.
Wiem, że ta historia brzmi nieprawdopodobnie. Jednak w nauce stara zasada, ostrzegająca „nigdy nie mów nigdy” jest szczególnie aktualna, więc chociaż ustalenie związków Kolumba z dynastią Jagiellonów wydaje się mniej prawdopodobne, niż znalezienie perły w Wiśle pod Wawelem, to jednak odrzucanie takiej ewentualności bez jej sprawdzenia byłoby nienaukowe. Dlatego Rossa zaproponował test genetyczny. Test ten ma polegać na porównaniu DNA Władysława Jagiełły (próbki można pobrać z jego grobu na Wawelu) i syna Kolumba, Diego. Do szczątków samego Kolumba odnieść się nie można, bo są dwie konkurencyjne teorie na temat tego, gdzie on spoczywa. W Sewilli znajduje się jego sarkofag, ale konkurencyjny grobowiec znajduje się w Santo Domingo na Haiti. Obie społeczności (Hiszpańska i Haitańska) są przekonane, że Kolumb spoczywa właśnie u nich. Dopóki w tej sprawie nie ma pewności - nie można prowadzić badań porównawczych, bo one niczego nie dowiodą. Natomiast miejsce pochowania syna Kolumba jest dokładnie znane i próbka pobrana z tamtego grobu byłaby pewnym punktem odniesienia.
Ale czy jest rzeczą właściwą otwieranie grobów króla Jagiełły i syna Kolumba w celu pobrania materiału genetycznego do porównania - tylko dlatego że ktoś wydumał jakąś fantasmagorię?