Farsa z pojednania
Był sobie raz rozwodnik, a właściwie kandydat na powtórnego rozwodnika. Już raz się rozwiódł, więc wiedział, jak to się robi, by nie stracić. Podczas sprawy rozwodowej powołał fałszywych świadków, którzy „obrobili” jego żonę, zszargali jej opinię… W efekcie sąd przyznał mu ich dziecko oraz lwią część majątku. Na koniec wyciągnął rękę do byłej już żony, mówiąc: „Rozstańmy się w zgodzie. Przepraszam, jeśli cię obraziłem. Nie żywmy do siebie urazy”. Czy to jest pojednanie?
Wiele ksiąg biblijnych opisuje nastroje panujące w Izraelu w okresie schyłkowego królestwa. Dużo silniejszy wróg osaczał ich państwo. Ludzie pielgrzymowali do sanktuarium, by złożyć ofiary, błagając o ocalenie. Ale prorocy twierdzili, że Bóg gardzi tymi całopaleniami, wypluwa je, ma je w nienawiści, bo zamiast porzucić wykorzystywanie słabszych, oni się bogacą na ludzkiej krzywdzie, na ucisku „współobywateli”. I rzeczywiście uprowadzeni do niewoli zostali przede wszystkim owi „wyzyskiwacze”. Składali ofiary, modlili się, ale bez szczerego pojednania z tymi, których prześladowali.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień