Faworytki nie zawiodły i sięgnęły po kolejne trofeum
Obyło się bez niespodzianki. Chemik Police zdobył w niedzielę w zielonogórskiej hali CRS Puchar Polski. Mistrzynie kraju pokonały w finale Grot Budowlanych Łódź 3:0.
W miniony weekend przyjechała do nas ścisła czołówka żeńskiej ekstraklasy. Specyfiką pojedynków pucharowych jest fakt, że gra się tylko raz, bez rewanżu. Pokonany odpada z dalszej rywalizacji, a zwycięzca przechodzi dalej. Bezapelacyjnymi faworytkami zielonogórskiej imprezy były broniące tytuły mistrzynie Polski z Polic. To naprawdę silna ekipa, mająca w składzie międzynarodowe towarzystwo, z byłymi oraz obecnymi reprezentantkami kraju. Warto spojrzeć na sam sztab Chemika. Klub z Polic zatrudnia sporą grupę specjalistów, począwszy od trenerów (także asystentów oraz osobę odpowiedzialną za przygotowanie fizycznego), statystyka, fizjoterapeutów i innych.
Można było przypuszczać, że zespół trenera Jakuba Głuszaka o trofeum powalczy z Impelem Wrocław. Tymczasem ekipa z Dolnego Śląska przegrała w półfinale, po tie-breaku z łodziankami, mimo, że prowadziła już 2:0. Stare siatkarskie porzekadło mówi, że jak się nie triumfuje 3:0 to można ponieść porażkę właśnie 2:3. Chemik także potrzebował aż pięciu setów, aby rozstrzygnąć swoją rywalizację z Developresem.
Wyniki półfinałów: Chemik - Developres SkyRes Rzeszów 3:2 (25:18, 17:25, 25:19, 22:25, 15:9), Grot Budowlani Łódź - Impel 3:2 (20:25, 15:25, 28:26, 25:20, 16:14). Finał: Chemik - Grot Budowlani 3:0 (25:23, 25:16, 25:16).
Okazało się, że decydujące starcie było łatwiejsze dla policzanek niż sobotnia potyczka z rzeszowiankami. Tylko pierwszy set był wyrównany, a w dwóch pozostałych partiach na boisku dzielił i rządził już tylko jeden zespół.
W sobotę na zielonogórskiej hali nie zjawiły się tłumy, jednak drugiego dnia było już lepiej. - Trochę obawialiśmy się o frekwencję, ale na finale było już zupełnie inaczej. Cieszymy się z tego - przyznał prezes Lubuskiego Związku Piłki Siatkowej Tomasz Paluch. - Ogólnie imprezę uważam za udaną. Wszyscy są zadowoleni, ja również. Według mnie hala CRS jest najlepszym obiektem jeśli chodzi o siatkówkę - przekonywał działacz.
Paluch podkreślał także lubuskie akcenty związane z Chemikiem. - Trener Kuba jest przecież z Gorzowa, podobnie jak Kasia Zaroślińska. Z kolei asystent Głuszaka, Marek Mierzwiński przez wiele lat pracował jako szkoleniowiec w Sulechowie - zauważył działacz.
- Wiedzieliśmy, że wszyscy stawiają nas w takiej roli, ale byliśmy na to przygotowani psychicznie. Taka presja mobilizowała nas też do lepszej gry. Półfinałowe spotkanie pokazało, że ciężko będzie zdobyć ten puchar. Zespół jednak pokazał charakter. Robiliśmy liczne zmiany i okazało się, że mamy wyrównaną drużynę. Każda z dziewczyn włożyła swoją, dużą „cegiełkę” do tego sukcesu. Bardzo się cieszymy, że tutaj, na Ziemi Lubuskiej zdobyliśmy to trofeum - komentował trener Chemika Jakub Głuszak.