Felieton. Maksimum emocji w Muzycznym escape Roomie
Dziecięciem będąc z rozpędu zapisałam się do harcerstwa. Już na pierwszej zbiórce zrozumiałam, że to chyba nie moja bajka. W szarym mundurku nie było mi wcale do twarzy, poza tym miałam chyba jakiś wrodzony problem ze stawaniem na baczność, z równym, marszowym krokiem, o śpiewaniu hymnu lepiej nie mówić.
Dlatego szybko opuściłam szeregi zastępu, ku rozpaczy rodziców, którzy - jak się domyślam - liczyli na to, że przynajmniej przez część wakacji będą mieli mnie z głowy, gdyż spędzę je stojąc na warcie, pilnując obozowej flagi czy dzielnie tropiąc w podchodach konkurencyjne drużyny.
Zostawianie śladów w lesie, szukanie strzałek i innych wskazówek, to była naprawdę jedyna rzecz, której zazdrościłam harcerzom.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień