Felieton naczelnego. O pewnej konferencji

Czytaj dalej
Wojciech Mucha

Felieton naczelnego. O pewnej konferencji

Wojciech Mucha

Zakrzówek stał się symbolem ignorancji i bezczelności - mówili podczas wspólnej konferencji prasowej przedstawiciele opozycyjnych (także wobec siebie) klubów z krakowskiej Rady Miasta.

To niecodzienne wydarzenie było pokłosiem tragicznego wypadku, do jakiego doszło w ubiegły weekend na krakowskim Zakrzówku. Przypomnijmy - we wciąż niewyjaśnionych okolicznościach dwie młode osoby, kobieta i mężczyzna, spadły z urwiska. W wyniku odniesionych obrażeń dwudziestolatka zmarła, a mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala.

Konferencja była także pokłosiem naszych tekstów - już w sierpniu ub. roku alarmowaliśmy, że na będącym placem budowy terenie zalewu brak jest odpowiednich zabezpieczeń, bez problemu można w niebezpiecznych okolicznościach pływać, a także skakać z półek skalnych.

Musiało jednak dojść do tragedii, by sprawa poruszyła krakowian i zjednoczyła polityków opozycji.

- Nie możemy milczeć - mówili wspólnie politycy z klubu PiS, Kraków dla Mieszkańców i Lewicy, którzy zorganizowali konferencję prasową na tle prowizorycznego ogrodzenia na Zakrzówku. - Ta tragedia to sprawa bezpieczeństwa, ale i dopełnienie obrazu ekipy, która od dwudziestu lat rządzi Krakowem, a nie potrafi zabezpieczyć nawet prowadzonych przez siebie kontrowersyjnych i budzących sprzeciw krakowian inwestycji - mówił Łukasz Gibała (KdM).

Wtórował mu Michał Drewnicki (PiS): - Mamy z naszymi kolegami z opozycji często przeciwne zdanie dotyczące kierunku, w jakim rozwijać się ma miasto, ale w tej sprawie mówimy jednym głosem. Zginęli ludzie, a trudno nie odnieść wrażenia, że część urzędników nuci „nic się nie stało” - mówił. - Prześledziłam komentarze dotyczące tej sprawy. To skandaliczne, że usiłuje się ciężar odpowiedzialności za nią przerzucić tylko na dwójkę młodych ludzi, którzy prawdopodobnie zachowali się nieodpowiedzialnie, ale nie powinni mieć prawa w ogóle się tu dostać - mówiła posłanka Lewicy, Daria Gosek-Popiołek. - W zamian na dziennikarzy „Gazety krakowskiej”, którzy mieli odwagę zapytać o odpowiedzialność urzędników nasłano armię trolli, niemal jak w filmie „Kill the Messenger”, atakując tych, którzy mówią o problemie. To niedopuszczalne - mówili zgodnym głosem organizatorzy konferencji.

Radni i posłanka wspólnie domagali się wyjaśnień od Piotra Kempfa, dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej, ale także od nadzorującego ZZM prezydenta Jacka Majchrowskiego. - Zginęli ludzie. To był ostatni dzwonek, dość tego - mówiła Gosek-Popiołek. Politycy zapowiedzieli wspólne działania, w tym także kontrole poselskie w miejskich spółkach.

***

Ciekawa konferencja, prawda? Szkoda, że odbyła się jedynie w mojej wyobraźni. Nie było nie tylko takiej - rzeczywiście zaskakującej - ale żadnej reakcji. Był za to atak na nas, żeśmy śmieli zapytać. Sprawa nie wzbudziła żadnej sensacji. Tak jak nie wzbudza jej już pożar archiwum, nieprawidłowości przy inwestycjach i inne patologie. „Nic się nie stało” i kto wie, może „nie stanie się nic aż do końca”.

Przesadzam?

Chyba nie, bo dzień po opisaniu przez nas faktu, że teren budowy jest (wciąż) słabo zabezpieczony nasi dziennikarze znów się tam dostali, mijając leniwie patrolujący okolicę radiowóz i nie napotykając żadnych przeszkód, za to spotykając matkę z małym dzieckiem. Jedynym komentarzem szefa „Zieleni” okazał się zaś wpis na twitterze, w którym „zachęcił do nieprzekraczania ogrodzeń” i polecił… czekać na otwarcie kąpieliska.

Ja tam czekam na zmiany, choć przy takiej władzy i opozycji to prędzej doczekamy się Godota. Albo - niestety - kolejnej tragedii.

Wojciech Mucha

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.