Felieton naczelnego. O prof. Popielu, którego rewolucja (jeszcze) nie zjadła
Opisywany przeze mnie w ubiegłym tygodniu wykład dr Magdaleny Grzyb (chyba) się jednak odbędzie. Zdrowy rozsądek zatriumfował i nie udało się przedstawicielom środowisk LGBT zablokować (chyba) wystąpienia naukowiec, której jedyna wina polega na tym, że ma „tradycyjne” podejście do płci i nie uważa, by to wspomniane środowiska były najbardziej stygmatyzowanymi z grup społecznych. Po agresywnych protestach przeciwko decyzji rektora UJ, prof. Jacka Popiela w tej sprawie pojawiło się także jego dramatyczne wystąpienie: - Kiedy w naszych dyskusjach zaczyna panować wyłącznie nienawiść, wykluczenie i potępienie, poczynamy zaprzeczać podstawowym wartościom idei Uniwersytetu” - napisał prof. Popiel, wyraźnie przerażony tym, do czego doszło na kierowanej przez niego uczelni.
Ale niestety, trzeba to powiedzieć - sam prof. Popiel przyłożył rękę do tej sytuacji. Zarówno naukowcy jak i komentatorzy zwracali uwagę, że oddawanie pola radykałom, mnożenie sytuacji w których pasywno-agresywne zachowanie lewicowych aktywistów i branie na serio ich teorii bierze górę nad zdrowym rozsądkiem nie może skończyć się dobrze. Mnożono przykłady, pokazujące, że na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych tego typu polityka doprowadziła nie tylko do wykluczenia z debaty publicznej „niepoprawnie myślących”, ale wręcz do kwestionowania podstawowych praw człowieka, podważania ustaleń takich nauk jak biologia czy historia czy wprost - zdrowego rozsądku. A nawet brutalnych zamieszek.
Sam prof. Jacek Popiel wydawał się przez długi czas głuchy na te argumenty. To przecież na naszych łamach przekonywał min., że poszerzenie (do pięciu) katalogu płci, jakie mogą zadeklarować studenci jest niczym innym jak - właśnie - walką nie tylko o wolność słowa, ale o wyświechtane „poczucie bezpieczeństwa” ale i "dostosowywaniem się do realiów": - Nie możemy przykładać rzeczywistości sprzed 20 lat do dzisiejszej; świadomości sprzed trzech, dwóch dekad do wrażliwości i potrzeb młodego pokolenia - argumentował w zaskakujący sposób rektor uczelni mądrej przecież aż 657 letnią mądrością, i do niedawna głuchą na podobne zjawiska.
Tymczasem „młode pokolenie”, wprost negujące setki lat mądrości i podważające podstawy nauki udowodniło profesorowi Popielowi, czym się kończy wychodzenie z otwartymi rękami do ich intelektualnych mód i rewolucyjnych narracji. Dziś ta rewolucja zżera świat. Wie o tym już sam prof. Popiel, który stwierdził, że sytuacja „zapisze się w annałach uczelni jako jedno z najsmutniejszych wydarzeń w jej najnowszej historii”. To mocne słowa, niestety prawdziwe. I choć ostateczną stanowczość prof. Popiela trzeba pochwalić, to nie, nie jest to bój ich ostatni - pochód rewolucji trwa i trwać będzie. Miejmy nadzieję, że chociaż na najstarszej polskiej uczelni będzie miał trochę pod górę.