Jeden z moich synów, mając lat cztery, podjął dyskusję z ojcem, który zasłaniając się brakiem pieniędzy, odmówił mu kupna kolejnych zabawek. „No to idź do bankomatu, jak nie masz” - uroczo oświecił swojego wiecznie zmierzłego ojca.
Wspominam tę życiową anegdotkę coraz częściej, bo nabiera ona potężnego znaczenia z każdym rokiem rządów Ludzkich Panów. Oni bowiem w swoim niepohamowanym wariactwie spostrzegli (zapewne już na starcie), że polski elektorat - w przytłaczającej większości - jest rozwinięty ekonomicznie na poziomie niczym niestroskanego, spontanicznego, zabawnego przedszkolaka. I trzeba tego dzieciaczka pozostawić na poziomie śpiącego rozumku, wypłacić z bankomatu kilka stówek, kupić mu te wymarzone klocki - a ten z pewnością ziomkom w przedszkolu powie, że tatuś jest „zajefajny”.
Nasz „zajefajny” Szeregowy Poseł Kryształ w chwili najpoważniejszego kryzysu wizerunkowego, postanowił poszerzyć swój ojcowski pakiet socjalny, by sprawować nadal swoją kryształową „zajefajną” misję. I dziecka są dumne z tatusia! Okazuje się, że tylko 38 procent polskiego elektoratu ma świadomość, że socjal Ludzkich Panów bierze się z kieszeni wszystkich podatników. Reszta ciumka smoczek; 21 procent w ogóle nie wie, skąd się biorą pieniądze w bankomacie „zajefajnego” taty, 5 procent uważa, że wpłacają tam firmy, 12 procent, że to pieniądze rządowe, zaś 23 procent twierdzi, że wpłacają tam nie oni, ale jacyś inni frajerzy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień