Felieton redaktora naczelnego. Zalegalizować bohaterów
Niemałe emocje wzbudza sprawa popiersi, które przez lata wpisały się w scenerię Parku Jordana. Mowa o tych, co do których pojawiają się wątpliwości, czy zostały postawione legalnie. Rzecz nabrała rumieńców, wraz z projektami zgłoszonymi do Budżetu Obywatelskiego Miasta (BO). Pierwszy, autorstwa miejskiej aktywistki Natalii Nazim, mówi o konieczności ich usunięcia jako nielegalnych. Drugi - autorstwa dziennikarza Józefa Wieczorka - wzywa do ochrony wszystkich pomników przed dewastacją.
Ale sprawa wywołuje sporo emocji dlatego, że wydaje się, iż samo Miasto zamiatało ją pod dywan. - Od kilku lat wiemy, że niektóre z tych popiersi zostały ustawione bez żadnej zgody. Pozostawał dylemat, co z nimi zrobić - przyznał Dariusz Nowak, rzecznik Urzędu Miasta.
Cóż, trudno nie odnieść wrażenia, że i dziś miasto chce wykazać się daleko idącą wstrzemięźliwością. Bo czy ów „dylemat” ma rozstrzygnąć plebiscyt, głosowanie w budżecie obywatelskim? Taka sytuacja jest niewykluczona. Co wówczas? Formuła głosowania (przewaga internetowych głosów, większa mobilizacja młodych w internecie) sprawia, że jego wyniki można dość łatwo przewidzieć - zwolennicy usunięcia popiersi przegłosują projekt Pani Nazim.
Nie śmiem kwestionować formuły BO, ale to z kolei może doprowadzić do skandalicznej sytuacji, gdy pomniki m.in. św. Jana Pawła II, marsz. Józefa Piłsudskiego, bł. ks. Jerzego Popiełuszki czy Marii Skłodowskiej-Curie zostaną załadowane na przyczepkę i wywiezione z Parku jak zeszłoroczne liście.
Dlatego decyzja w tej sprawie powinna należeć wyłącznie do Miasta. Nie podpowiadam, ale potrafię sobie wyobrazić, że władze mając świadomość, że popiersi więcej stawianych nie będzie, podejmują decyzję o „zalegalizowaniu” tych, do których zgłaszane są wątpliwości. Jednocześnie estetów można uspokoić, wymieniając popiersia, które nie dość dobrze przypominają pierwowzór. Do tej decyzji trzeba odwagi, choć przecież mniejszej niż ta, którą wykazywali się upamiętnieni w Parku bohaterowie.