
Historia. 94 lata temu, 11 maja 1923 r., do Krakowa przyjechał z oficjalną wizytą marszałek Francji Ferdynand Foch. Jeśli wierzyć relacjom prasowym, nie było wówczas ważniejszego wydarzenia niż przyjazd marszałka, a oczy całego świata skierowały się na Polskę i Kraków.
Wizyta francuskiego gościa - wybitnego dowódcy, uznawanego za ojca zwycięstwa Francji w I wojnie światowej - była wielkim wydarzeniem. Focha przyjmowano w Krakowie niczym męża stanu i koronowaną głowę w jednym.
Mimo chmurnego i wietrznego poranka w piątek 11 maja przed dworcem kolejowym i na ulicach, którymi miał przejeżdżać gość zgromadziły się „nieprzeliczone rzesze ludzi”. Na placu przed dworcem stanęły kompania honorowa 20. Pułku Piechoty z orkiestrą oraz szwadrony 8. Pułku Ułanów, również z orkiestrą. Nadciągnęła też banderia krakusów ze sztandarem, licząca 160 koni. Frontem do dworca ustawiły się delegacje weteranów powstania styczniowego, kolejarzy, górników Zagłębia Krakowskiego (było wówczas takie), młodzieży z Sodalicji Mariańskiej, rzemieślników.
Przed godz. 10 na dworzec wjechał specjalny pociąg, którym podróżował marszałek. Jego lokomotywa przystrojona była w napis „Niech żyje Francja!” oraz w polskie i francuskie chorągiewki. Gdy pociąg się zatrzymał orkiestra wojskowa zaczęła grać „Marsyliankę”, a w drzwiach wagonu stanął „niezwyciężony Wódz Francyi”. Gościa - „cichego skromnego, z dobrotliwym uśmiechem na ustach” - powitali inspektor armii gen. Stanisław Szeptycki, wojewoda Kazimierz Gałecki oraz prezydent Krakowa Jan Kanty Federowicz.
Marszałek przeszedł przed frontem kompanii honorowej, przywitał się z oficjelami i odebrał bukiet kwiatów od związku urzędniczek państwowych. Następnie wsiadł do specjalnie przygotowanego powozu i wyruszył do miasta. Szeptycki i dowódcy wszystkich krakowskich pułków towarzyszyli powozowi Focha konno.
W Barbakanie gościa powitała rada miejska i prezydent Federowicz, który wygłosił podniosłe przemówienie zakończone okrzykiem „Francja i jej dzielny wódz marszałek Foch niech żyje!”. Z wypełnionej publicznością galerii na marszałka spadł deszcz kwiatów. Przy wyjściu z Barbakanu powitało go jeszcze Towarzystwo Strzeleckie z królem kurkowym na czele oraz delegacja górali, która wręczyła mu ozdobną ciupagę. Po wyjściu z Barbakanu gość znów wsiadł do powozu i udał się w stronę Bramy Floriańskiej. Tam oczekiwała go grupa ubranych po krakowsku dzieci z zakładu dla sierot, a jedna z dziewczynek wręczyła mu „wiązankę kwiecia”.
Miód i wino
Ustrojoną we flagi polskie i francuskie ul. Floriańską Foch dojechał do Rynku i wszedł do kościoła Mariackiego, gdzie odbyła się uroczystość religijna prowadzona przez bp Adama Sapiehę. Po niej orszak gościa przejechał Rynkiem, ul. św. Anny, Straszewskiego, Podzamczem, Grodzką i Stradomiem do budynku Dowództwa Okręgu Korpusu (czyli dowództwa okręgu wojskowego), gdzie Foch zamieszkał na czas wizyty.
W DOK gość przyjął Francuzów mieszkających w Krakowie, od których otrzymał wykonaną ze srebra figurę Chrystusa z wawelskiego krucyfiksu królowej Jadwigi. Następnie udał się do siedziby wojewody, gdzie został podjęty śniadaniem. Tam też marszałek przyjął znanych krakowskich kupców, braci Franciszka i Leopolda Macharskich, którzy wręczyli mu m.in. złoty pieniądz z czasów Augusta III Sasa, a w wykonanej w stylu zakopiańskim szkatułce miód i wino z czasów Tadeusza Kościuszki.
Z siedziby wojewody Foch udał się na Pasternik, by obserwować przygotowane tam ćwiczenia wojskowe. Wzięły w nich udział dwa bataliony 20. Pułku Piechoty i dwie baterie 6. Pułku Artylerii Polowej. Na koniec marszałek omówił przebieg ćwiczenia i przyjął defiladę pododdziałów.
Z Pasternika gość pojechał do kasyna wojskowego, w którym obiadem podjął go gen. Stanisław Szeptycki oraz korpus oficerski. Marszałek wygłosił tam dość długie przemówienie na temat organizacji i wojennego wyszkolenia armii. Po obiedzie, o godz. 22, w prywatnych apartamentach gen. Szeptyckiego w koszarach przy ul. Rajskiej odbył się raut na cześć gościa. Wzięło w nim udział około 500 osób „spomiędzy najwybitniejszych obywateli miasta i okolicy. Szeroko reprezentowana była arystokracja, sfery uniwersyteckie, polityczne, Akademia Sztuk Pięknych i świat wojskowy”.
Marszałek na rękach
Następnego dnia rano do Krakowa przyjechał marsz. Józef Piłsudski, który towarzyszył odtąd Fochowi w kolejnych punktach jego pobytu w mieście. W południe w auli Collegium Novum odbyła się uroczystość ku czci Focha. „Ustawione na schodach słuchaczki sypały Marszałkowi kwiaty pod stopy” - pisał „Ikac”.
Przemówienie wygłosił rektor Władysław Natanson, gość odpowiedział własnym i wpisał się do historycznej księgi przechowywanej w Bibliotece Jagiellońskiej z autografami polskich królów i bohaterów narodowych. Swój podpis Foch złożył orlim piórem na osobnej karcie odpowiednio przyozdobionej przez malarza Henryka Uziembłę. Entuzjazm studentów fetujących gościa był tak wielki, że ci porwali go na ręce i wśród okrzyków i padających kwiatów zanieśli do automobilu.
Po uroczystościach uniwersyteckich marsz. Piłsudski wydał w Teatrze Starym śniadanie dla gościa i ścisłego grona wojskowych. Następnie, o godz. 3 po południu, marsz. Foch pojechał samochodem do Wieliczki, gdzie witano z entuzjazmem i obrzucano kwiatami. Sama kopalnia zrobiła na nim niezwykłe wrażenie, czemu wielokrotnie dawał wyraz.
O godz. 19.30 Foch w otoczeniu generałów i oficerów francuskich przybył do Teatru im. Słowackiego. Witał go tam dyrektor Teofil Trzciński, artyści i publiczność. I tu nie obyło się bez obrzucania kwiatami. Foch zajął miejsce w loży rządowej i obejrzał pierwszy akt dramatu Juliusza Słowackiego „Horsztyński”. Zainteresował się też kurtyną Siemiradzkiego. Z teatru odjechał na obiad wydany przez prezydenta miasta. Po obiedzie zaś wziął udział w raucie w Teatrze Starym.
Niedziela 13 maja 1923 r. była trzecim i ostatnim dniem pobytu w Krakowie marszałka Focha. O godz. 10 rano na Rynku Głównym (od strony ul. Szewskiej) odprawione zostało polowe nabożeństwo celebrowane przez generalnego dziekana załogi krakowskiej ks. Niezgodę w asyście kapelanów. Marszałek zasiadł w fotelu ustawionym naprzeciw ołtarza.
Po mszy gość odznaczył Legią Honorową wybranych polskich oficerów. Byli wśród nich generałowie Kostecki i Ledóchowski, podporucznicy Langaur, Łuczyński i Bystram oraz porucznik Dzieślewski i kapitan Korab-Laskowski. Później na ul. Straszewskiego odbyła się defilada. Prócz piechoty i kawalerii wzięły w niej udział także samochody pancerne, a na niebie przeleciały samoloty. „Nieprzeliczone tłumy publiczności, zebrane na długiej przestrzeni po obu stronach ulicy, wznosiły na cześć Francji i jej marszałka entuzjastyczne okrzyki” - napisał „Czas”.
Miasto odczyszczone
Wprost z defilady marsz. Foch udał się do Teatru Słowackiego, gdzie obejrzał przedstawienie przygotowane przez dzieci pt. „Święto wiosny”. Prasa zaznaczyła, że oficjalny program nie obejmował tego punktu, a tylko dzięki osobistej chęci marszałka doszedł on do skutku. Marszałek miał bowiem „niezwykłą miłość do dzieci”, a podczas przedstawienia na jego twarzy widać było „radość i rozrzewnienie”.
Z teatru gość pojechał na śniadanie do hrabiostwa Tarnowskich, na którym obecni byli także marsz. Piłsudski i gen. Kazimierz Sosnkowski. Po śniadaniu zwiedził Wawel, a w swojej kwaterze przy Stradomiu przyjął delegację prasy krakowskiej. Wieczorem o godz. 9.45 na dworcu odbyło się pożegnanie gościa. I tym razem przybyły tłumy publiczności. Foch przeszedł przed frontem kompanii honorowej, rozmawiał serdecznie z żegnającymi go przedstawicielami władz, a następnie odjechał specjalnym pociągiem do Pragi.
Dwa dni po jego wyjeździe „Ikac” napisał, że marszałek powinien otrzymać godność honorowego obywatela Krakowa, bo nikt nie zrobił tyle co on dla oczyszczenia i uporządkowania miasta. Ulice po raz pierwszy od wielu lat należycie zamieciono i skropiono, budynki kolejowe odmalowano, odnowiono fasady niektórych kamienic, a w całym mieście zarządzono mycie okien. Uporządkowano nawet te ulice, którymi gość nie przejeżdżał, a po defiladzie zebrano z bruku wszystkie nieczystości. Beczkowozy skraplające jezdnię jeździły nawet w czasie deszczu...
Nowy dyrektor Muzeum II Wojny Światowej: Nie ma na świecie muzeum, które nie zmieniłoby swego kształtu
Źródło:TVN24