Właściciele ośrodków narciarskich przyznają, że tej zimy śniegu w Beskidach jak na lekarstwo. Na razie o finansowej katastrofie jeszcze nie myślą, bo liczą, że śnieg wreszcie spadnie i nadrobią straty. Czują jednak,że coraz cieplejsze zimy, to nie jest wypadek przy pracy.
W Szczyrkowskim Ośrodku Narciarskim czynnych było 13 stycznia 12 z 23 tras, na Skrzycznem można było pojeździć na niecałych czterech kilometrach z 12,5 km nartostrad, w wiślańskim Cieńkowie udostępniono dla narciarzy dwie z pięciu tras, kompleks Zwardoń Ski pracował na pół gwizdka, a bielski Dębowiec w ogóle nie ruszył.
– Naśnieżyliśmy stok i ruszyliśmy 5 grudnia. Przed świętami wszystko stopniało i ponownie ruszyliśmy 24 grudnia – wspomina Aniela Znamirowska, właścicielka stacji narciarskiej na Białym Krzyżu, gdzie ze względu na specyficzny mikroklimat co roku najwcześniej zaczynał się sezon narciarski i zazwyczaj trwał najdłużej. – Teraz śnieg mamy, ale jeśli będzie taka pogoda jak obecnie, to nie wiem co dalej – dodaje pani Aniela, która ma nadzieję, że w lutym zobaczymy zimę z prawdziwego zdarzenia.
Podobnego zdania jest Krzysztof Marek, kierownik kolejki linowej na Skrzyczne.
– Nie ma reguły. Poprzednia zima była idealna. Śniegu było pod dostatkiem. I to naturalnego! Zdarzają się słabsze zimy. Liczę, że dobre warunki narciarskie będą jeszcze w lutym i marcu – stwierdził Krzysztof Marek.
Władysław Sanecki, współwłaściciel ośrodka Nowa Osada w Wiśle, przestrzega jednak, że jeśli taka w sumie wiosenna pogoda utrzyma się, to większość beskidzkich ośrodków narciarskich pod koniec tygodnia zostanie zamknięta.
– Najgorsze jest to, że prognozy nie napawają optymizmem – stwierdza Władysław Sanecki. Dodaje, że od dziecka interesuje się narciarstwem, obserwuje, jak zmienia się klimat, globalne ocieplenie to nie fikcja. Latem jeszcze tego aż tak bardzo nie widać, ale zimą jak najbardziej. Odkąd zaczęli w 2009 roku prowadzić raporty pogodowe, wynika z nich, że zimy są coraz cieplejsze i coraz mniej śnieżne. Podkreśla, że zdarzały się zimy bezśnieżne, ale nie bez mrozu. A teraz...
– Dwucyfrowy mróz w okolicach 18 stopni Celsjusza jest ewenementem – zauważa pan Władysław. Dodaje, że kiedyś jak było minus 5 stopni Celsjusza to nawet nie zabierali się za naśnieżanie tras, a teraz wystarczy, że temperatura spadnie 1 lub 1,5 stopnia poniżej zera, to zaczynają naśnieżać, bo nie wiadomo, jak długo taka temperatura się utrzyma. Kiedyś trasy dośnieżali jedną armatką, teraz mają ich 20. Bez sztucznego śniegu nie utrzymałby się żaden beskidzki ośrodek narciarski.
– Nikogo nie chcę przestraszyć. Ocieplenie klimatu jest widoczne. Jeśli ten trend się utrzyma, to w ciągu 10 lat nie będziemy wiedzieć, co to zima – przestrzega Władysław Sanecki.
Tymczasem z prognoz pogody na ten tydzień wynika, że w najbliższych dniach temperatury będą oscylowały wokół zera stopni Celsjusza, momentami można spodziewać się sporo słońca, a w połowie tygodnia będzie mocno wiało. Nieznacznego ochłodzenia i niewielkich opadów śniegu możemy się spodziewać pod koniec tygodnia. A i tak nie na długo.