Ferment wśród samorządowców. Jak rząd podzielił te pieniądze?
Deszcz pieniędzy z Funduszu Inwestycji Lokalnych dla Podkarpacia. Województwo jest rekordowym beneficjentem, bo dostanie prawie 453 mln zł z puli konkursowej FIL. Nie mają się z czego cieszyć mieszkańcy m. in. Rzeszowa, Krosna, Tarnobrzega, Przemyśla, Sieniawy, Jarosławia, bo nie dostaną ani złotówki, choć mocno się o nie ubiegały. Bo nie rządzi nimi Prawo i Sprawiedliwość? Samorządowcy w całym kraju głośno protestują, bo dostrzegają tę samą prawidłowość.
Podkarpacie jest podwójnym rekordzistą, bo największym wygranym spośród wszystkich aplikujących samorządów jest Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego - 120 mln zł na cztery projekty, w tym 100 mln zł na remont dróg zdewastowanych powodziami.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ponad 452 mln zł dla Podkarpacia z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. M.in. na odbudowę dróg po czerwcowej powodzi
Ilość przyznanych pieniędzy zależy preferencji politycznych
Przegrani komentują: to nie przypadek, wszak samorządem wojewódzkim rządzi Władysław Ortyl z PiS, a partia ma także hegemonię w sejmiku wojewódzkim.
Statystyki mówią, że z ostatnio podzielonej puli FIL na każdego mieszkańca Podkarpacia przypada 232 zł. O takich proporcjach mogą pomarzyć inne województwa: 91 zł dla obywatela Mazowsza, 89 zł dla każdego mieszkańca opolskiego, w lubuskim jeszcze mnie, bo 83 zł, wielkopolska zupełnie przegrana, bo ledwie 76 zł.
Na szczycie listy obdarowanych przez FIL jest tzw. ściana wschodnia, bo najwięcej dostały - poza Podkarpaciem - województwa lubelskie (314 mln zł i 149 zł na każdego mieszkańca), świętokrzyskie (168 mln i 136 zł), podlaskie 179 mln i 152 zł). W mazowieckim, wielkopolskim, lubuskim i innych natychmiast zauważono, że jakoś dziwnie pokrywa się to z mapą preferencji politycznych obywateli i wynikami wyborów.
- Jeśli zaś chodzi o transfer dotacji do poszczególnych województw, to jest to kolejny dowód na skrajne upolitycznienie tych dotacji - twierdzi Adam Struzik, wieloletni marszałek Mazowsza, związany z Polskim Stronnictwem Ludowym.
A kiedy sobie przeanalizował przydział dotacji na niższych szczeblach samorządów mazowieckich, to wyszło mu, że 70 proc. pomocy FIL dla Mazowsza dostały samorządy sympatyzujące politycznie z władzą centralną. A jeśli chodzi o mazowieckie powiaty, to nawet 90 proc. z nich.
Pomysłodawcy i realizatorzy FIL dla takiego podziału środków funduszu mogą mieć wiarygodne uzasadnienie: konsekwentnie realizujemy politykę zrównoważonego rozwoju gospodarczego, więc znacząco wyższe dofinansowanie otrzymały uboższe regiony. Czyli te na ścianie wschodniej kraju.
Podkarpacie (miejscami) dofinansowane
Argument o „polityce zrównoważonego rozwoju” już nie bardzo pasuje w mniejszej - niż regiony - skali. Można nim tłumaczyć jeszcze, że z FIL ani złotówki nie dostały największe podkarpackie miasta, bo to prawidłowość w całej Polsce. Można też tłumaczyć sympatiami politycznymi, jak wolą „przegrani”.
Rzeszów nie dostanie nic, a wnioskował o ok. 37 mln zł dotacji. Prezydent miasta nie sympatyzuje z partią rządzącą, a i większość w radzie miasta taką sympatią nie pała. Krosno nie dostanie nic, prezydent Piotr Przytocki wprawdzie bezpartyjny, ale przychylnym okiem spogląda w stronę Koalicji Obywatelskiej. Przemyśl nie dostanie nic, w końcu Wojciech Bakun to „kukizowiec”. Tarnobrzeg też nic - prezydent Dariusz Bożek nie należy do żadnej partii, ale w wyborach samorządowych 2018 r. poparły go PO, Nowoczesna, Kukiz’15, Korwin, SLD i PSL. „Zestaw poparcia” był tyleż sensacyjny, co wyniki wyborów, bo Bożek niespodziewanie i w pierwszej turze wygrał z kandydatem Prawa i Sprawiedliwości, wcześniej radnym miejskim i komisarzem miasta.
CZYTAJ TEŻ: Rządowe miliony nie dla wszystkich samorządów. Rozdanie według klucza politycznego?
Ropczyce nie dostaną nic, choć pod wnioskiem o dotację na budowę nowej szkoły na osiedlu Witkowice podpisało się 1,5 tys. mieszkańców. Burmistrz Bolesław Bujak (PSL) podczas konferencji prasowej nie ukrywał rozgoryczenia, bo - zapewniał - wniosek pisali biegli w tej sztuce urzędnicy miejscy. Sieniawa nie dostanie nic, choć liczyła na pieniądze z tego źródła, by uporządkować gospodarkę ściekowo - kanalizacyjną u siebie i w częściach sąsiednich gmin. Burmistrz Adam Woś długo związany był z PSL, potem przez chwilę z Platformą Obywatelską, po czym dwukrotnie wygrał wybory na burmistrza Sieniawy z lokalnego komitetu wyborczego, ale w 2019 bez powodzenia kandydował w wyborach do Sejmu z listy PO.
Pieniędzy z FIL nie dostanie miasto Jarosław, którym rządzi Waldemar Paluch, który wielokrotnie ścierał się z mniejszościowym w radzie miasta klubem PiS. Dostanie za to powiat jarosławski, całe 13 mln zł, ale starostwem kieruje starosta Stanisław Kłopot, przewodniczący Komitetu Terenowego Prawa i Sprawiedliwości.
FIL dopieścił powiat dębicki, w którym starostą jest Piotr Chęciek, szef powiatowych struktur PiS. 9 mln zł pomoże w budowie Zespołu Szkół Specjalnych w Dębicy i 7 kilometrów chodników w powiecie. Miasto Dębica też starało się o dotację, bezskutecznie. Tyle że miastem rządzi Mariusz Szewczyk, przez lokalne środowisko PiS i radnych tej partii uznawany za wroga publicznego nr 1 w mieście.
Największym wygranym pośród lokalnych samorządów Podkarpacia i chyba w Polsce w ogóle jest Stalowa Wola. Miasto daleko bogatsze niż Sieniawa, Jarosław i Ropczyce, które z FIL nie dostały ani złotówki, choć biedniejsze niż Przemyśl, Krosno i Rzeszów, które z tego samego źródła też nie dostały ani złotówki.
Niektórzy sukcesu Stalowej Woli upatrują w fakcie, że rządzi nim Lucjan Nadbereżny, „cudowne dziecko PiS”, wschodząca gwiazda partii, która przed wyborami parlamentarnymi 2019 pokazywała się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i Beatą Szydło na placu budowy stalowowolskiego stadionu. Za 15 mln z FIL będzie można zbudować w Stalowej hospicjum wraz z poradnią medycyny paliatywnej.
Powiatem niżańskim, wycenionym przez FIL na 6,5 mln zł, rządzi Rober Bednarz z PiS. Gminami w powiecie, które również otrzymały dofinansowanie, też rządzą przedstawiciele lub sympatycy tej partii; Ulanowem (2 mln zł) Stanisław Garbacz, który w wyborach miał poparcie PiS. Marek Stępak, wójt Jeżowego, „wywalczył” 5 mln zł. Stanisław Nowakowski, wójt Krzeszowa - 2 mln zł. Jarocin dostanie 1 mln zł, na czele gminy stoi Zbigniew Walczak, który w 2018 startował w wyborach z własnego komitetu, ale z poparciem PiS.
Przykład powiatu niżańskiego i jego gmin dał powód, niezadowolonym z kryteriów komisji FIL, samorządowcom do protestów.
Oburzenie i wyjaśnianie
Natychmiast po ogłoszeniu wyników konkursu ruszyła fala protestów. Przed rzeszowskim ratuszem konferencję prasową zorganizował PSL, przyłączył się Marek Ustrobińki, wiceprezydent Rzeszowa. Mieli wspólny wniosek: pieniądze były dzielone „po uważaniu politycznym”.
Podobnego zdania jest Zdzisław Gawlik, lider PO w regionie: - Przy podziale środków zastosowano kryteria polityczne, dzieląc samorządy na lepsze i gorsze - opiniował podczas własnej już konferencji prasowej. - Pół biedy, jeśli ten podział dokonywałby się według kryteriów merytorycznych, bo są przecież samorządy lepiej i gorzej zarządzane. Ale szkoda, że ten podział jest dokonywany według kryteriów politycznych.
Wobec takiej interpretacji zdarzeń zaprotestował marszałek województwa Władysław Ortyl, również podczas konferencji prasowej.
- Nie można na to patrzeć politycznie -zauważył. - Mieliśmy powódź, suszę, mamy pandemię. Jak politycy o tym zapominają, to wyciągają złe wnioski. Każdą kwotę, która przypadła dla szpitali i na odbudowę dróg wojewódzkich, można przydzielić do każdego powiatu i gminy. Szpital służy wszystkim mieszkańcom regionu. Pieniądze na drogi idą do tych, którzy ucierpieli w wyniku powodzi. Nie ma im co zazdrościć, że dotknęła ich taka klęska.
Poseł Wiesław Buż (SLD), wraz z dwójką innych posłów Lewicy złożył w Sejmie interpelację, domagając się wyjaśnienia: jakimi kryteriami kierowała się komisja konkursowa FIL, rozdzielając pieniądze? Kto w niej zasiadał? Gdzie pokrzywdzone samorządy mogą się odwoływać od decyzji komisji konkursowej?
Zmiana reguł gry w trakcie gry
Protestującym już wcześniej dano powody do wątpliwości. Pierwsze 6 mln zł z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19, z którego finansowany jest FIL, zostało rozdzielonych między samorządy według algorytmu. Nie wszystkie chętne oczywiście dostały, ale reguły przydziału były jasne. Czego nie można było powiedzieć o części konkursowej podziału. Tym razem oceną wniosków zajmowała się komisja konkursowa, w skład której wchodzą przedstawiciele premiera i trzech ministerstw.
Przy takim trybie oceny wniosków samorządowcy od początku wyrażali obawy, że kryteria są zbyt ogólne, a dotacje będą przyznawane uznaniowo.