Festiwal Kolorów w strugach deszczu
Choć wydawać się mogło, że Festiwal Kolorów podczas deszczu zakończy się fiaskiem, sobotnia impreza na błoniach koło Górki Retkińskiej (przy ul. Konstantynowskiej) udała się, a uczestnicy dopisali.
Co prawda błonia nie wypełniły się po brzegi, ale amatorów brudzenia się na kolorowo nie zabrakło. Po pierwszym wyrzucie różnobarwnych proszków o godz. 15, z nieba spadły hektolitry deszczu. Niektórzy w popłochu uciekali do pobliskiego lasu. Nawet parasole nie dawały rady ich ochronić i łamały się jeden za drugim. Na szczęście tuż przed godz. 16 rozpogodziło się i chociaż wszyscy byli przemoknięci, bawili się do wieczora.
- Przyjechałam tutaj za namową koleżanek, które brały udział w festiwalu kolorów w zeszłym roku - mówiła naszej reporterce Oliwia. - I nie żałuję. Choć wszyscy są mokrzy od deszczu, fajnie było ubrudzić się na kolorowo.
Wśród uczestników były też całe rodziny. Kolorowa mama przyjechała na festiwal z piątką dziewczyn.
- Z młodszą córką jestem tutaj drugi raz. A z pozostałą czwórką po raz pierwszy. To moje córki i chrześnice: Kinga, Nikola, Klaudia, Asia i Amelia. To świetny festiwal, który przede wszystkim łączy ludzi. Jest bardzo pozytywna atmosfera. Nie odstraszył nas nawet deszcz. Jak widać, kolory się nie zmyły - opowiadała.
Wyrzuty barwnych proszków odbywały się co godzinę - od godz. 15 do godz. 20. Na zadaszonej scenie występowały zespoły rockowe. Publiczność śpiewała i tańczyła.
Wstęp na festiwal był darmowy, ale jedna torebka proszku kosztowała 10 zł, a dwupak 15 zł. Jedna paczka - 75 gramów - wystarczała na 2 wyrzuty. Do wyboru były kolory: różowy, ciemno i jasnoniebieski, żółty, fioletowy, pomarańczowy, rudy, czerwony i zielony. Taki proszek składa się z talku, mąki kukurydzianej i barwnika. Nie jest szkodliwy dla zdrowia, ale... nie zawsze się spiera z ubrań. Producent robi świetny interes, sprzedając jednorazowo kilka tysięcy paczuszek. Skoro ludzie chcą płacić...