Fiasko windykacji. ZKZL musi znaleźć inny sposób na dłużników
W październiku miejska spółka zdecydowała się na uruchomienie pilotażowego programu windykacji. Nic z niego nie wyszło.
Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych zapowiadał jesienią, że spółka postara się znacznie zmniejszyć dług, bo ten z roku na rok wzrasta nawet o 8-9 milionów złotych. Wtedy zobowiązania najemców miejskich lokali sięgały 162 miliony złotych, choć zarząd tłumaczył, iż są to w dużej mierze pieniądze wirtualne, bowiem większości ZKZL nie jest już w stanie zdobyć.
W odzyskaniu długu miało pomóc uruchomienie pilotażowego programu windykacji należności. Przez trzy miesiące zajmowała się tym wyspecjalizowana firma, która, zgodnie z umową, miała otrzymywać 11 procent od pozyskanej kwoty.
Program zakończył się w styczniu, i już teraz wiadomo, że władze spółki nie zdecydują się na podpisanie kolejnej umowy.
- Windykatorzy mieli zająć się sprawami na łączną kwotę 800 tysięcy złotych, ale udało im się odzyskać zaledwie grosze. Niestety, pilotażowy program nie przyniósł spodziewanego efektu
- przyznaje Michał Prymas, członek zarządu ZKZL.
- To dla nas wskazówka na przyszłość, by zajmować się tym własnymi siłami, jeszcze w ubiegłym roku udało nam się skupić wszystkich pracowników zajmujących się windykacją w jednym miejscu - dodaje. To złe wiadomości dla spółki, bowiem odzyskane środki miała przeznaczyć na remonty pustostanów.
Długoletnie zaległości zarówno lokatorów, jak i przedsiębiorców wynajmujących lokale użytkowe to pięta achillesowa miejskiej spółki, dlatego by poprawić wyniki, opracowywana jest kolejna strategia. Ma w tym pomóc była kierowniczka windykacji w Poznańskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego.
- Otrzymała od nas miesiąc na opracowanie skutecznego planu - mówi Michał Prymas.
Obecnie ściągalność długów w przypadku lokali mieszkalnych wynosi 93 procent, a użytkowych ponad 96 procent. Wśród lokatorów rekordzista ma ponad 200 tysięcy złotych zadłużenia.
Inny niechlubny rekord, tym razem w przypadku lokali użytkowych, pobiła szkoła Kadry dla Europy, której zadłużenie w połowie ubiegłego roku wynosiło aż 1,6 miliona złotych, która zajmowała budynek, halę sportową i teren do niej przyległy przy ul. Starołęckiej 36.
Uczelnia wprowadziła się tam w 2013 roku, ale budynek miejska spółka odzyskała dopiero w 2016 roku, po skierowaniu do sądu sprawy o eksmisję.