Film Vegi nie wstrząśnie polską polityką, bo nie pokazuje niczego odkrywczego [ROZMOWA]
Rozmawiamy z byłym posłem Andrzejem Sztorcem, który w sejmie zasiadał w latach 2010-2015, tuż po obejrzeniu filmu Patryka Vegi „Polityka”.
I jak wrażenia po seansie?
Bardzo słaby film. Szczerze powiedziawszy, w połowie chciałem wstać i wyjść. Ale w ostatnich dniach życie przerosło fantazję Vegi.
W jakim znaczeniu?
W takim, że ostatnie posiedzenie sejmu odbędzie się już po wyborach. To kuriozum. Ciekawe, jak PiS przekona do swoich racji tych niewybranych na kolejną kadencję?
Przecież zawsze w sejmie była grupa „posłów-dietetyków”. To kwestia ceny.
Tak. Ale wątku korupcji politycznej w filmie nie było.
Jak to nie?! A postać ofiary stłuczki z kolumną rządową, którą grał Daniel Olbrychski. Szturmem wchodzi do parlamentu z listy partii opozycyjnej.
Ale on do pewnego czasu był ideowcem. Napisał nawet program, który wylądował w koszu. Ale ostatnie sceny, w których występuje jako marszałek senior są obrzydliwe. A sama końcówka filmu jest obrazoburcza. Zresztą to nie jedyne fragmenty, które budzą we mnie odrazę.
W dalszej części przeczytacie:
- które fragmenty filmu zbudzają niesmak u byłego parlamentarzysty
- dlaczego film Vegi nie zamiesza na polskiej scenie politycznej
- jak mógłby wyglądąć obraz political-fiction z PSL w roli głównej
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień