Przybywa inwestorów, którzy stawiają w naszym regionie swoje zakłady, fabryki... Tymczasem zaczyna w Lubuskiem brakować rąk do pracy. Stąd firmy ratują się np. Ukraińcami.
Kolejna firma chce być w Lubuskim Parku Przemysłowo - Technologicznym w Zielonej Górze - Nowym Kisielinie. Do już prowadzących tam produkcję takich jak Darstal, LUG czy BWK Logistic chcą dołączyć nowe. Dlatego miasto już przymierza się do rozszerzenia parku o prawie 30 ha. - To na wszelki wypadek. Wydaje się, że do końca przyszłego roku cały zarezerwowany teren zostanie wyprzedany na potrzeby firm - deklaruje wiceprezydent Dariusz Lesicki.
400 nowych miejsc pracy w dwa lata
Wczoraj w Bambergu w Bawarii władze Zielonej Góry podpisały porozumienie ze spółką Ideal Automotive, która już w marcu 2017 r. chce otworzyć na terenie parku swoją fabrykę. Spółka deklaruje zatrudnienie w ciągu najbliższych dwóch lat do 400 osób, a w kolejnych nawet do 800 osób. Mają tu powstawać obicia siedzeń i wnętrza bagażników do wielu marek aut.
Na terenie LPP-T inna firma niemiecka kupiła 1,5 ha i zamierza wybudować halę, gdzie mają być produkowane kontenery. Chce zatrudnić ok. 50 osób. Z kolei niemiecki Brinnkman, producent specjalistycznych łóżek do szpitali, kupił 1,5 ha i w przyszłym roku chce zatrudnić 150 osób. 50 pracowników zamierza przyjąć polska spółka Styropmin z Warszawy.
Pisząc o parku nie można zapominać o spółce e-obuwie, która tu właśnie kończy budowę swojej nowej siedziby.
Wiceprezydent Lesicki nie ukrywa, że kolejnym miejsce, gdzie miasto w przyszłości planuje nową strefę przemysłową, będą tereny przy łącznicy prowadzącej z osiedla Pomorskiego do węzła na S3. Stanie się to jednak z kilka lat. Trzeba się jednak spieszyć, tym bardziej, że Strefa Aktywności Gospodarczej, czyli dawny Spalony Las, jest praktycznie zapełniona.
W Stelmecie - płacą średnio 3.950 zł
Największym zakładem SAG są Stelmet i Lumel. Prezes Stelmetu Stanisław Bieńkowski powiedział nam, że obecnie spółka zatrudnia ponad 1,2 tys. osób, a najbliższym czasie chce przyjąć jeszcze 38, m.in. operatorów wózków widłowych. Więcej ludzi, bo około 200 chce Stelmet przyjąć do budowanej fabryki w Grudziądzu. Średnia płaca w Stelmecie wynosi 3.950 zł.
W Gorzowie - 2 tys. na dobry początek
Borne Furniture to znany producent blatów, regałów i elementów meblowych. W Gorzowie swój zakład spółka otworzyła w czerwcu 2014 r. Zatrudnia 320 osób. - Dlaczego Gorzów? Miejsce w strefie zapewniło nam ulgi podatkowe, a rynek pracy fachowców, na których nam zależało. Ważna była też logistyka: mamy zakład w pobliskim Barlinku i odległość między firmami miała znaczenie - wyjaśnia dyrektor Andrzej Behrendt.
A jak wyglądają u nich kwestie zatrudnienia? Umowy zawierane są przez Borne, nie przez pośredników (poza wyjątkowymi przypadkami!). Pierwsza jest na czas próbny. Po nim następuje ocena pracownika i - gdy jest pozytywna - podpisywana jest umowa na stałe. Pierwsza pensja to około 2 tys. zł brutto. Dochodzą do niej nagrody i firmowe bonusy.
W Świebodzinie - pracuje dużo Ukraińców
Jednym z większych pracodawców w Świebodzinie jest spółka Docdata, która pracuje na zlecenie firm wysyłających m.in. odzież i obuwie. Jak nas poinformowała Elżbieta Stachowiak, specjalista ds. marketingu, obecnie spółka zatrudnia prawie 800 osób, z których około 250 ma umowy o pracę podpisane ze spółką. Natomiast pozostali są zatrudniani przez Agencję Pracy Tymczasowej. Wśród nich około 80 proc. to cudzoziemcy, głównie Ukraińcy.
E. Stachowiak dodała, że spółka z chęcią przyjmie kolejnych pracowników.
Nowa Sól - kończą się ręce do pracy?
Choć w Nowej Soli miejsca pod nowe fabryki wciąż jest sporo, a kilka właśnie powstaje, to nie brakuje głosów, że w okolicy kończą się ręce do pracy. Szczególnie odczuwa to największy pracodawca w regionie, czyli Gedia. Firma ma na terenie miasta dwa zakłady, w których zatrudnia ok. 1,3 tys. osób. I postawiła właśnie nową halę produkcyjną.
Pani Małgorzata wspomina pracę w zakładzie jako ciężką. Przyznaje jednak, że choć przyszła „z ulicy”, od razu dostała umowę o pracę. – Pierwsza jest na trzymiesięczny okres próbny, następna już na dwa lata. Podstawa pensji wynosi 1,5 tys. zł brutto, ale do tego dochodzi mnóstwo premii. Pierwsza moja wypłata na czterobrygadówce to było ponad 2 tys. zł na rękę – dodaje.
Ryszard Gongor, szef nowosolskiej Gedii, przyznaje, że firma stara się walczyć z niżem demograficznym na różne sposoby. - Gedia nie jest tu niczym szczególnym, myślę, że 90 proc. przedsiębiorstw w Polsce ma problemy z zatrudnieniem. I dotyczy to wszystkich branż – mówi. - Generalnie staramy się znaleźć swoje miejsce na rynku pracy, jesteśmy otwarci na tych, którzy przyjeżdżają z dalszych okolic. No i naturalnie wszystko sprowadza się też do tego, że te osoby muszą być przeszkolone na nasze potrzeby. Tu koszty bierzemy na siebie – wyjaśnia i nie ukrywa, że Gedia ma w swoich szeregach około setki Ukraińców. - Część zatrudniona jest na etat, część jest wynajmowana od pośredników - precyzuje R. Gongor. - Ludzie trzeba skądś wziąć. To, co się w tej chwili dzieje w Polsce, zaczyna przypominać sytuację z Europy Zachodniej. Tamtejsze rynki pracy od jakichś 40 lat pomagają sobie obcokrajowcami - mówi.
Inną filozofię wyznaje z kolei szefostwo zakładu Nord. Firma nie chce łatać dziur kadrowych Ukraińcami. - Nie dlatego, że się nie nadają, ale my wiążemy się z pracownikami na dłuższy czas. Tymczasem samo przyuczenie pracownika, który nigdy wcześniej nie miał styczności z maszynami CNC, trwa nawet sześć miesięcy – wyjaśnia Agnieszka Tront-Stefańczuk, dyrektor ds. finansowych w nowosolskim Nordzie.