Firmy mają problemy. Skutki epidemii koronawirusa dotykają wszystkich branż. Ostatnia szansa dla wielu to samopomoc
Dziś już wiadomo, że skutki epidemii nie oszczędzą niemal żadnej branży. Większość małych i średnich firm już boryka się z poważnymi problemami. - Zwolnienia pracowników to ostateczność, ale może nie być wyjścia - mówią.
Restauratorzy, hotelarze, właściciele zakładów kosmetycznych i fryzjerskich już od dwóch tygodni praktycznie nie działają. Ale ograniczenia odbijają się także na innych. Wielkopolanie unikający wychodzenia z domu, nie korzystają z usług, ograniczają zakupy, które nie są niezbędne. Firmy popadają w coraz większe kłopoty.
- W przeprowadzonej przez nas ankiecie, wśród 911 przedsiębiorstw 83 proc. właścicieli przyznało, że prowadzenie firmy jest jedynym źródłem utrzymania dla nich i ich rodzin
- mówi Katarzyna Gierczak-Grupińska, prezes Fundacji Firmy Rodzinne, która zainicjowała badanie wspólnie z polskim naukowcem współpracującym z Uniwersytetem Stanforda w USA, Robertem Kowalskim. - Właściciele firm mówili już na początku marca, że jeśli ograniczenia potrwają dłużej niż do końca miesiąca, kolejnego nie przetrzymają. Teraz to się dzieje. Jest źle. A pomocy państwa wciąż nie ma. Dla wielu będzie za późno. Tarcza potrzebna jest przed bitwą, nie wtedy, gdy już się wpada w dołki - podkreśla.
Jedni zwalniają, inni będą
Nie tylko hotelarze, restauratorzy, fryzjerzy i kosmetyczki zostali z dnia na dzień bez pracy. Cierpią także firmy, które z nimi kooperowały. Choćby zajmujące się wyposażeniem wnętrz.
- Moi klienci to przede wszystkim hotele w całej Europie. Zamówienia indywidualne stanowiły 10, może 15 proc. obrotu
- mówi właściciel jednego z takich przedsiębiorstw. - Zamknięcie granic uniemożliwiło realizację zagranicznych zamówień, polskie hotele i klienci indywidualni jeden po drugim na razie przesuwają terminy. Ale nie łudzę się - za miesiąc czy dwa niewielu będzie stać na wydatki. Będę musiał zwolnić większość załogi. Czy uda mi się w ogóle utrzymać firmę? Nie wiem.
Także w dziedzinach pozornie odległych od hotelarstwa, gastronomii czy transportu sytuacja jest trudna.
- W ciągu miesiąca obroty spadły mi o 50 proc.
- mówi właściciel średniej firmy produkcyjnej z branży stalowej. - Trzeba się szykować na trochę bardziej chude, mam nadzieję, że tylko miesiące. Teraz najważniejsze to utrzymać najbardziej potrzebnych pracowników. Ale to potwornie trudne decyzje, zwłaszcza, że pracownik z najkrótszym stażem pracuje z nami 4 lata. Wielu po kilkanaście - podkreśla.
Są firmy, którym liczba zamówień nie spada. To jednak wcale nie znaczy, że twierdzi, że problemy związane z epidemią tych firm nie dotyczą.
- Nasza firma działa w branży obróbki metalu - mówi Katarzyna Gierczak-Grupińska. - Produkujemy podzespoły do samochodów, sprzętu AGD i RTV oraz wentylacji. Firmy w czasie postojowego chcą uzupełnić zapasy, ale piece w polskich hutach zostały wygaszone, więc my nie mamy skąd wziąć materiału. Do tego wiele osób jest nieobecnych w pracy. Nie dziwię się, ale uważam, że obecnej sytuacji to skandal, że przedsiębiorca płaci chorobowe przez pierwsze 33 dni, skoro składki na ten cel i tak trafiły do ZUS. Opłacanie przez pierwsze 33 dni nieobecności pracownika jest przygniatające dla przedsiębiorców i niesprawiedliwe. W sytuacji, kiedy duża część załogi może wziąć zwolnienie - może doprowadzić nawet do niewypłacalności. W pakiecie pomocy powinno znaleźć się wypłacanie chorobowego od 1 dnia przez ZUS - podkreśla.
Mimo, że Fundacja Firmy Rodzinne razem z rzecznikiem MSP przekazała tę rekomendację do rządu w ramach konsultowania pakietu pomocowego, takie rozwiązanie nie trafiło do projektu Tarczy Antykryzysowej.
Nie składają broni
Najmniejsi przedsiębiorcy nie poddają się. Rośnie liczba małych sklepów oferujących dostawy do domu pieczywa, warzyw czy nawet...kwiatów.
- Pan Maciej, sprzedawca kwiatów z Poznania, który na co dzień prowadzi hurtownię Tulipowo, zbiera zamówienia online i dowozi kwiaty do domów poznaniaków. - Właściciele sklepów boją się o swoich pracowników i najczęściej zamykają takie punkty. Postanowiłem jednak nie poddawać się i zapytałem ludzi w internecie, czy chcą kupować kwiaty. Był odzew, więc postanowiłem działać. Dowożę je do kilku jeszcze działających kwiaciarni, ale kupuję o wiele więcej i sam dostarczam do chętnych - mówi.
Przedsiębiorcy, zatrudniający innych, którym sytuacja spędza sen z powiek, mogą bezpłatnie, przez telefon skorzystać z wsparcia mentorów programu Early Warning Europe, którego celem jest pomaganie firmom w wychodzeniu z trudnych sytuacji- Czerwony Dyżur Mentora, który uruchomiliśmy, pozwoli przedsiębiorcom skorzystać z pomocy specjalistów z zakresu prawa, finansów i wielu innych - mówi Gierczak -Grupińska.
- Może część firm uda się uratować, innym może pomóc podjąć w porę najbardziej dramatyczną decyzję o zamknięciu firmy, by nie stracić całego dorobku życia.