Firmy rodzinne przetrwają kryzys
Z dr Adrianną Lewandowską, prezes Instytutu Biznesu Rodzinnego, rozmawiamy o znaczeniu firm rodzinnych, ich rozwoju i przyszłości.
Czytałam ostatnio komentarze synów właścicieli firm rodzinnych, że trudno się w firmach rodzinnych współpracuje. Że ostatnie zdanie i tak należy do głowy rodziny. Czy można ten tok myślenia zmienić?
Wejście dziecka do firmy w charakterze kolejnego pokolenia, potencjalnego kontynuatora tradycji biznesowej jest wyzwaniem, któremu nie każdy potrafi sprostać. Dotyczy to zarówno właścicieli - nestorów biznesu, a prywatnie rodziców, jak i sukcesorów - kolejnego pokolenia, które w przyszłości przejmie odpowiedzialność za dobre imię firmy i rodziny, a prywatnie synów i córek. Jakość i klimat współpracy międzypokoleniowej, w szczególności, gdy jest to firma rodzinna, zależy od wielu czynników. Najważniejszy z tych elementów to jasne określenie zakresu obowiązków i odpowiedzialności członków rodziny. Pomaga w tym niewątpliwie stworzenie, spisanie i zakomunikowanie strategii międzypokoleniowej biznesu rodzinnego. Właściciel takiej firmy musi mieć świadomość, że kiedyś przyjdzie taki czas, w którym nie będzie miał już tyle siły i zapału do prowadzenia firmy i będzie musiał przekazać pałeczkę kolejnemu pokoleniu.
Kiedyś o firmach rodzinnych mówiono prywaciarze, ale chyba ich zła sława minęła.
Nie do końca, ale widać znaczący progres. Ostatnio na prośbę Komisji Europejskiej, prowadzony przeze mnie Instytut Biznesu Rodzinnego we współpracy z GUS policzył, ile jest firm rodzinnych w Polsce. Wychodzi na to, że Polska firmami rodzinnymi stoi, mamy ich potencjalnie 92 proc., czyli 2 miliony 116 tysięcy firm. Jednak nie jest już tak kolorowo, gdy zapytaliśmy właścicieli tych firm, czy uważają swoją firmę za rodzinną. Tylko 36 proc. właścicieli uważa swój biznes za firmę rodzinną. To najmniej w Europie. Takie myślenie właścicieli wynika z dwóch czynników: po pierwsze lata komunizmu w Polsce sprawiły, że nie mówiło się o własności. Po drugie, z tego powodu firmy rodzinne nadal kojarzone są przez niektórych jako firmy nieprofesjonalnie zarządzane, w których panuje nepotyzm, kluczowe stanowiska zarezerwowane są dla rodziny, a pracownicy spoza rodziny napotykają szklany sufit.
Czy w Polsce firmy rodzinne mają duże znaczenie?
Ogromne. Wszyscy pamiętamy rok 2008 i polską zieloną wyspę. Dlaczego nam się udało? Dlatego, że to firmy rodzinne lepiej poradziły sobie z kryzysem światowym niż ich korporacyjni odpowiednicy. To właśnie elastyczność i zwinność właścicieli firm rodzinnych oraz ich długoterminowe inwestycje kapitału cierpliwego spowodowały, że firmy rodzinne przetrwały kryzys, a konsumenci, partnerzy biznesowi i kontrahenci zaczęli widzieć w tych firmach solidnego partnera.
Czy istnieje szansa, by w nawet najbardziej opornych głowach obudzić myśl, że jednak młodsze pokolenie może mieć rację?
Tak, ale do tego trzeba dialogu, dialogu i jeszcze raz dialogu międzypokoleniowego. Tylko częsta i szczera rozmowa ojca z synem bądź matki z córką pozwoli na jasne wyklarowanie mechanizmów wzajemnego zaufania w firmie, która zaowocuje efektem synergii i szybszym wzrostem biznesu. Tym bardziej, że młode pokolenie jest lepiej uzbrojone w znajomość języków obcych, łatwiej buduje sieć kontaktów zagranicznych i jest bardziej nastawione na wejście biznesu na rynki globalne.
W dialogu pomaga konstytucja firm rodzinnych?
Konstytucja reguluje zasady życia rodziny w firmie i firmy w rodzinie. W dokumencie tym zawarte są wspólne wartości i filozofia działania. Wypracowanie tego dokumentu zwiększa szanse każdej firmy rodzinnej na zachowanie długowieczności i bezpieczny transfer biznesu do następnego pokolenia, a także poprawia zakres i jasność relacji, zarówno w sferze firmowej, jak i rodzinnej.
Czym jest organizowany przez Pani zespół Międzynarodowy Kongres Firm Rodzinnych, który odbędzie się w tym roku 3 i 4 kwietnia?
Kongres jest interdyscyplinarną platformą wymiany wiedzy i doświadczeń pomiędzy właścicielami i sukcesorami firm rodzinnych. Często zdarza się, że właściciel firmy jest sam, ze swoimi problemami i obawami i nie ma z kim o tym porozmawiać. Nasz Kongres od lat buduję platformę eksperckiej wymiany myśli i dialogu pomiędzy samymi przedsiębiorcami. Tutaj właściciele dużej firmy mogą dowiedzieć się, że nie są osamotnieni w tych problemach.