Firmy walczą o fachowców
Brak wykwalifikowanej kadry to wciąż największy problem nowosolskich firm. Zakłady szukają fachowców na różne sposoby. Część sama próbuje ich wyszkolić.
Ostatni rok był jednym z najlepszych, jeśli chodzi o pozyskiwanie inwestorów. Przypomnijmy: tylko w tym roku w Nowej Soli powstanie pięć nowych zakładów na północnej i południowej strefie ekonomicznej, wiele z już istniejących ma z kolei w planach rozbudowę. To jednak nie koniec, ponieważ, jak zapowiadają władze miasta, rozmowy z kolejnymi firmami cały czas trwają...
- O inwestorów się nie martwię, jesteśmy najlepsi – komentuje prezydent Wadim Tyszkiewicz. - Tylko żeby jeszcze chętni do pracy się znaleźli... - dodaje jednak po chwili. Obawy jak najbardziej słuszne, ponieważ, jak potwierdzają przedstawiciele poszczególnych zakładów, brak wykwalifikowanej kadry to dziś największy problem w powiecie nowosolskim. - Cały czas borykamy się z kłopotami, związanymi ze skompletowaniem kadry – przyznaje m.in. Tomasz Łyszyński, kierownik działu personalnego Nord Napędy. Jak zaznacza, aplikacje spływają niemal każdego dnia, jednak zakład i tak ma problemy z zamknięciem rekrutacji w dziale obróbki mechanicznej.
- Wykwalifikowanej kadry brakuje cały czas, jednak to nie jest oczywiście tak, że tylko stoimy i „płaczemy”, czy ktoś do nas przyjdzie czy nie – żartuje mężczyzna. Zakład, który tylko w tym roku planuje kolejne inwestycje za kilka milionów euro, współpracuje już m.in. ze szkołami średnimi. - Praktyka w nauce zawodu to podstawa, dlatego preferujemy na naszym zakładzie co najmniej roczną praktykę. Powiedzmy sobie szczerze: dwutygodniowe zajęcia dla uczniów kompletnie nic nie dają, w ogóle się taka metoda nauki nie sprawdza – podkreśla. Sytuacja na rynku pracy spowodowała ponadto, że zakład dokłada się także do pensji specjalnie zatrudnionego nauczyciela praktycznej nauki zawodu. - Właśnie w tym kierunku chcemy zmierzać, to o wiele lepsze rozwiązanie niż np. wyznaczanie pracownika, który musi sprawować opiekę nad uczniami – zaznacza. Warto podkreślić, że z myślą o kształceniu przyszłej kadry, szefostwo Nord Napędy zastanawia się nawet nad zakupem dwóch specjalnych maszyn, które służyłyby tylko do szkoleń i nauki zawodu. Koszt każdej z nich to ok. 400 tys. zł! Na dowód tego, jak ważna jest praktyka, T. Łyszyński przytacza ponadto jedną z ostatnich historii. - Niedawno dwie osoby starały się u nas o pracę na stanowisko obróbki mechanicznej. Nie wymagamy tu cudów, wystarczą podstawowe umiejętności jak odczytanie rysunku technicznego, odczyt z suwmiarki. Jeden z kandydatów kończył właśnie studia inżynierskie na budowie maszyn. Drugi przerwał naukę w technikum, ale pracował wcześniej w warsztacie samochodowym. I przepaść między nimi, jeśli chodzi o wiedzę, była po prostu ogromna. Na korzyść tego, który już pracował oczywiście – zaznacza.
Poza szkoleniem sobie przyszłych pracowników nowosolskie zakłady stawiają także na szeroką promocję swoich firm. Największy nasz pracodawca, Gedia Poland, organizuje od niedawna specjalne dni otwarte, podczas których kandydaci mogą zwiedzić firmę od środka, i poznać zasady jej funkcjonowania. Chętni mogą na miejscu zostawić także swoje CV. Pierwsze dni otwarte w tym roku zorganizowano w styczniu, kolejne odbędą się już 12 marca (w godz. od 12.00 do 13.30).
Jak z brakiem wykwalifikowanej kadry chcą z kolei walczyć władze Nowej Soli i powiatu? - Transport i szkolnictwo zawodowe to nasze „być albo nie być” – mówi wprost Wadim Tyszkiewicz. Dlatego też, jak dodaje, jednym z priorytetów na najbliższe lata jest stworzenie z pięcioma innymi gminami w powiecie wspólnego transportu, a także duża reforma szkół ponadgimnazjalnych. Na pierwsze z tych działań otrzymaliśmy niedawno duże unijne pieniądze (39 mln zł!). O drugie, związane z reorganizacją szkół, cały czas trwa jednak batalia w powiecie... Do tematu wrócimy.