Flaga Szprotawy trafiła na Elbrus i Kazbek
- Od początku do końca wędrowaliśmy na Elbrus na własnych nogach, z 30 kilogramowymi plecakami - mówi K.Sabaciński.
Krzysztof Sabaciński pochodzi ze Szprotawy. Jest wspinaczem, biega, pasjonuje go fotografia. Wraz z trójką przyjaciół Anną Kożuch, Sebastianem Agafiţi i Arkadiuszem Dybcem w lipcu zdobyli najwyższy szczyt Kaukazu - Kazbek oraz Elbrus. Jednak nie była to zwykła wyprawa. Wspinaczom towarzyszyła flaga Szprotawy, miasta z którego Sabaciński pochodzi. - Pierwszy raz zabrałem ją na Alaskę.
Kiedyś jeździłem z flagą Polski, a od jakiegoś czasu zabieram ze sobą zdjęcie córki. Podróżując po wielu zakątkach świata zauważyłem, że wszyscy Polacy mieli ze sobą klasyczny, biało - czerwony symbol, ale nikt nie miał czegoś, pochodzącego z jego miasta- mówi Krzysztof Sabaciński.
W lipcu Sabaciński wyleciał z przyjaciółmi z Warszawy zdobyć Elbrus i Kazbek. - Całą drogę pokonaliśmy na piechotę, z kilkudziesięciokilogramowym obciążeniem na plecach. Musieliśmy przejść drogą wojenną z Tibilisi na granicę gruzińską. Podczas wyprawy jedna z osób miała chorobę wysokościową, musieliśmy schodzić, aby na drugi dzień kontynuować wędrówkę. Ale udało się i 11 lipca o godz. 11.45 flaga Szprotawy trafiła na Elbrus - opowiada wspinacz.
Szprotawianin przyznaje, że bywały trudne momenty. - Podczas wyprawy był moment, gdy byliśmy związani liną. Jednak wiatr był tak silny, że Sebastian się przewrócił i mogło stać mu się coś poważnego. Zachowaliśmy zimną krew i na szczęście nic poważnego się nie stało, a mój przyjaciel mógł kontynuować wędrówkę - wyjaśnia K.Sabaciński.
Kolejnym szczytem zdobytym podczas ekspedycji był Kazbek, najwyższy szczyt Kaukazu. - Dotarliśmy tam z 16 na 17 lipca, o godzinie pierwszej w nocy, niestety bez Arkadiusza Dybca, który się rozchorował - informuje wspinacz.
Kazbek to kolejny szczyt, gdzie trafiła flaga Szprotawy. - Flaga mojego miasta będzie ze mną na wszystkich szczytach, które zdobędę - kwituje Sabaciński.