Flavio Paixao, skrzydłowy Lechii Gdańsk, opowiada o pauzie za czerwoną kartkę, Śląsku Wrocław i sytuacji z rzutem karnym w Krakowie.
W Lechii grają Portugalczycy a Hiszpanie w Śląsku. To będzie iberyjska wojna?
Nie, nie, to nie będzie żadna wojna. To ma być za widowisko, w którym obie drużyny zagrają otwarty futbol. Chcemy sprawić radość naszym kibicom. Niestety, nie znam osobiście Renato i Felipe, portugalskich piłkarzy z zespołu Śląska. Wiem tylko, że grają we Wrocławiu i nic poza tym.
Odkąd przyszedłeś do Lechii nie strzeliłeś jeszcze gola Śląskowi. To się zmieni w piątek?
Chcę strzelać gole w każdym meczu i to nie ma znaczenia, kto jest naszym rywalem. Muszę być skupiony na grze, a nie na przeciwniku. Jeśli strzelę bramkę w meczu ze Śląskiem i pomogę Lechii wygrać, to będę z tego faktu bardzo zadowolony.
Mecz ze Śląskiem jest dla Ciebie szczególny?
W Śląsku jest jedna osoba, która jest dla mnie bardzo ważna. To Paweł Żelem. Uwierzył we mnie i sprowadził mnie z Iranu do Polski. Wyciągnął do mnie dłoń w trudnym dla mnie momencie. Zrobił wszystko, żebym tylko zapomniał o nieudanym pobycie w Iranie. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo świetnie mnie potraktował. W Śląsku mam jeszcze kilku dobrych znajomych, ale nie takich, jak Paweł. Naprawdę bardzo dużo mu zawdzięczam, bo to dzięki niemu zaczęła się moja kariera w Polsce.
Pamiętasz mecz sprzed dwóch lat, kiedy jako piłkarz Śląska strzeliłeś cztery gole Lechii w Gdańsku?
Mam nadzieję, że tym razem to Śląskowi strzelę cztery gole. We wtorek rozmawialiśmy o tamtym spotkaniu z drugim trenerem, Maciejem Kalkowskim. Żartowaliśmy, że może w piątek to będzie mój wielki dzień. Najważniejsze dla mnie jest zwycięstwo Lechii. Na pewno tamto spotkanie zapamiętam na długo i jeśli nadarzy się okazja, żeby strzelić cztery gole, to fajnie byłoby powtórzyć tamto osiągnięcie. Jednak przede wszystkim chcę być szczęśliwy z tego, co robię. Jeśli strzelę gola, to normalnie będą okazywał radość. Cieszy mnie każdy strzelony gol, więc to nie przez brak szacunku do Śląska, bo tak nie jest. Radość z gola to normalna sprawa. Nawet jeśli zrobię to w spotkaniu ze Śląskiem, to nie zmieni mojego podejścia do ludzi, których poznałem we Wrocławiu.
Jak trudny to będzie mecz dla Lechii?
Śląsk, moim zdaniem, będzie walczył o środek tabeli. Uważam, że to my mamy dziesięć razy lepszą drużynę. Musimy to jednak potwierdzić na boisku. Z Wisłą myśleliśmy, że wygramy, pojechaliśmy jako lider do zespołu z dolnych rejonów tabeli, a wszyscy widzieli jak skończyło się to spotkanie. Nie obchodzi mnie to jak Śląsk gra w meczach wyjazdowych. Interesuje mnie mój zespół.
Jesteś rozczarowany, że nie było dla Ciebie miejsca w podstawowym składzie na mecz z Wisłą?
Taka była decyzja trenera i musiałem się z nią pogodzić. Szanuję zdanie naszego szkoleniowca, choć oczywiście chciałem grać. Dla mnie to ważne, że w ogóle pojawiłem się na boisku w Krakowie. Po raz pierwszy w mojej karierze nie mogłem zagrać w trzech kolejnych meczach i to była dla mnie trudna sytuacja. Jednak jak to się mówi kiedyś musi być ten pierwszy raz.
Jesteś ostatnim piłkarzem Lechii, który wykorzystał rzut karny. Dlaczego nie podszedłeś do „jedenastki“ w spotkaniu z Wisłą?
Taki mamy podział w drużynie. Ja strzelałem karnego w meczu z Piastem i powiedziałem Grześkowi Kuświkowi, że on będzie następny. Grzesiek strzelał z Wisłą Płock. Mamy wielu dobrych wykonawców rzutów karnych i musimy się dzielić. W Krakowie to Marco sam chciał strzelać. Mam nadzieję, że w meczu ze Śląskiem znowu będziemy mieć karnego, a wtedy wezmę piłkę i oddam ją Marco, żeby zapomniał o tamtym karnym z meczu z Wisłą.
Rozmawiał Paweł Stankiewicz