Fogo Unia Leszno: Byki już teraz są w świetnej formie
- W ubiegłym roku zaczęliśmy trenować na własnym torze jako ostatni, teraz jako pierwsi. To musi się przełożyć na wynik - mówi Grzegorz Zengota.
Żużlowcy Fogo Unii mają już za sobą całą serię treningów. - To ważne, że nie musimy jeździć po Europie i szukać miejsc, gdzie można trochę pojeździć - twierdzi menedżer Piotr Baron. To, że leszczyński tor już o tej porze roku jest w tak doskonałym stanie, to w dużej mierze jego zasługa. Wielką pracę wykonał także nowy toromistrz, Jan Choroś.
- Pracował trzy dni po czternaście godzin. Widać, że facet zna się na swojej robocie i ma do tego rękę - dodał menedżer.
Dzięki temu zawodnicy niemal codziennie mają okazję spędzić po kilka godzin na motocyklu. W pierwszych zajęciach uczestniczyli wszyscy krajowi reprezentanci Byków. Szybko dołączyli do nich Emil Sajfutdinow oraz Peter Kildemand. Ten pierwszy przed przyjazdem do Leszna jeździł na crossie w Hiszpanii. - Tor to jednak coś zupełnie innego. Treningi na Smoczyku były dla mnie bardzo pracowite. Jestem zadowolony z wykonanej pracy. Kolejne testy już wkrótce - poinformował Rosjanin.
Zadowolony z powrotu na tor jest także Kildemand.
- Siadając na motocykl i przyjeżdżając na treningi, a wcześniej na zimowe zgrupowanie, chyba rozwiałem wszelkie obawy kibiców o stan mojego zdrowia. Jestem gotowy do jazdy
- stwierdził Duńczyk, który po zakończeniu poprzedniego sezonu przeszedł operację kolana. Kildemand na treningach rywalizował przede wszystkim z juniorami, Dominikiem Kuberą oraz Bartoszem Smektałą. Wyniki tych pojedynków były różne. Raz górą byli młodzieżowcy, a innym razem Duńczyk. To jednak normalne, bo na tym etapie przygotowań zawodnicy przede wszystkim testują sprzęt.
Już teraz jednak żużlowcy potrafią nieźle powalczyć. Świadczyły o tym wspólne, próbne jazdy Sajfutdinowa, Piotra Pawlickiego i Grzegorza Zengoty, podczas których każdy z nich pokazał, że już teraz byłby w stanie stanąć do poważnej rywalizacji o ligowe punkty. W świetnej formie wydaje się być także Janusz Kołodziej, który już na inauguracyjnym treningu jeździł z niesamowitą lekkością, przypominając zawodnika, który w sezonie 2010 poprowadził Unię do mistrzostwa Polski.
- Nie ukrywam, że już po pierwszych treningach wspomnienia sprzed lat odżyły. Wybrałem nawet to samo miejsce w parkingu co kiedyś - powiedział Kołodziej, który przez dwa lata bronił barw Unii.
W Lesznie jak na razie nie pokazał się tylko Nicki Pedersen. Menedżer Byków nie musi się jednak martwić o jego dyspozycję, bo Duńczyk ostatnie dni spędził w niemieckim Wittstocku, gdzie także trenował na motocyklu. Może jedynie martwić, że były trzykrotny mistrz świata nie integruje się z resztą zespołu, nie trenuje razem z kolegami, a wcześniej nie przyjechał na obóz do Świeradowa-Zdroju. Nie od dzisiaj jednak wiadomo, że Pedersen to typowy indywidualista.
- Mam sprawdzony cykl przygotowań i nie chcę go zmieniać. Wiem czego mi brakowało w ubiegłym sezonie. Problem leżał przede wszystkim w sprzęcie. On nie był wystarczająco dobry, aby skutecznie walczyć w mistrzostwach świata i ekstralidze. Dopiero na koniec sezonu, w finałowym turnieju SEC w Rybniku znowu poczułem moc. Następnego dnia w Pardubicach doznałem jednak poważnej kontuzji. W tej chwili o problemach zdrowotnych już jednak zapomniałem. Znowu jestem głodny sukcesów - zapewnił Duńczyk.
Wygląda więc na to, że przed Fogo Unią bardzo ciekawy sezon. I oby zdecydowanie lepszy od tego poprzedniego. - Na początku ubiegłego roku mieliśmy problem z torem, nie mieliśmy jak trenować. Teraz jako pierwsi wsiedliśmy na motocykle. To powinno zaprocentować w trakcie rozgrywek. Jestem pewien, że w innych klubach nam zazdroszczą, że mamy tak świetne warunki do przygotowań - powiedział Zengota.
Inni jednak także nie zasypiają gruszek w popiele. W minionym tygodniu na tor wyjechali choćby żużlowcy Falubazu. Zielonogórzanie skorzystali z gościnności klubu z Ostrowa. Na tamtejszym torze pojawili się m.in. Jarosław Hampel, Piotr Protasiewicz czy Patryk Dudek. Był też Jacob Thorssell, który ma być kolejny odkryciem trenera Marka Cieślaka.
- Wiem na co stać tego chłopaka. On jest gotowy do jazdy w ekstralidze
- twierdzi szkoleniowiec. Na razie nie trenuje natomiast Jason Doyle, który po wyleczeniu kontuzji postanowił wziąć ślub ze swoją długoletnią partnerką. - To najwspanialszy dzień w moim życiu - poinformował uradowany Australijczyk.
Wcześniej na podobny krok zdecydował się Tai Woffinden. To tylko pokazuje, że żużlowcy nie nudzą się zimą. Ciekawe tylko czy zmiana stanu cywilnego będzie miała wpływ na formę obu zawodników w trakcie sezonu?