Franciszek, więzień Torgau
70 lat temu tajne akta sądowe Wehrmachtu z twierdzy Torgau przejmują z pociągiem Rosjanie. Są wśród nich dokumenty Polaka, akowca i dezertera z Luftwaffe, mieszkańca wsi Studzienice.
Długo nikt nie wiedział, że w osławionym więzieniu dla żołnierzy Wehrmachtu w Torgau nad Łabą, zachowały się także ślady po żołnierzach z Górnego Śląska. Tych, którzy próbowali zdezerterować z niemieckiej armii lub nie zgłosili się na wezwanie komisji, bo czuli się Polakami. Nie było dla nich w Torgau litości. Sądy Wehrmachtu słynęły zresztą z bezwzględności, skazały ponad milion żołnierzy, z czego co drugiego na śmierć.
Wśród skazanych znalazł się także Franciszek Grzechnik ze Studzienic koło Pszczyny. Na jego akta trafił prof. Frédéric Stroh i opisał je w książce „Les malgré-nous de Torgau”. Praca nie jest tłumaczona na polski, ale znana dzięki prof. Ryszardowi Kaczmarkowi z Uniwersytetu Śląskiego. Tragiczne dzieje Grzechnika są typowe dla Ślązaków, których armia niemiecka chciała wykorzystać jako mięso armatnie, niezależnie od ich poczucia narodowego. Po wojnie stali się tematem zakazanym.
Grzechnik urodził się w 1914 roku w chłopskiej rodzinie w Studzienicach, miał dwóch braci. Służył w wojsku polskim, walczył w kampanii wrześniowej i trafił do sowieckiej niewoli we Lwowie. Jako mieszkańca Górnego Śląska przekazano go jednak Niemcom. Siedział w stalagu, a po zwolnieniu wrócił do Studzienic.
W 1943 roku Grzechnika wzywa urząd meldunkowy Wehrmachtu w Pszczynie. Ma stawić się natychmiast w jednostce Luftwaffe, która stacjonuje w Gliwicach. Franciszek nie ma zamiaru usłuchać; decyduje się zniknąć. Zgłasza się do partyzantów w Beskidach; ma kontakty z AK. Ale rok później Grzechnik wpada w ręce gestapo. W styczniu 1944 roku staje przed sądem w Torgau. Wyrok może być tylko jeden. Nawet w ostatnich dniach istnienia III Rzeszy wykonywano tutaj kary śmierci.
Prof. Kaczmarek, badając losy Ślązaków w Wehrmachcie dowiedział się, w jaki sposób akta sądu wojskowego w Torgau, w tym Franciszka Grzechnika, ocalały. Co prawda w kwietniu 1945 roku załadowano je do pociągu, który jechał w kierunku Alp, do tej ostatniej reduty obronnej Hitlera, ale pociąg po drodze zdobyła Armia Czerwona. Archiwum Torgau trafiło do Pragi i tam utknęło. Po zmianie ustroju Czesi udostępnili materiały badaczom. Cały ogrom akt wciąż jednak czeka na dokładną analizę.
Szacuje się, że około 375 tys. Polaków wcielono siłą do Wehrmachtu. Wielu uciekło, ponad 60 proc. zginęło. Wśród nich, w strasznym Torgau, mieszkaniec Studzienic.