Fred Zinnemann, sławny reżyser z Hollywood, urodził się w Rzeszowie
Ale historia! Okazuje się, że przed laty w Rzeszowie urodził się wybitny twórca filmowy Fred Zinnemann. Ten sam, który reżyserował głośny amerykański western „W samo południe” i był laureatem czterech Oscarów
Czy pan słyszał o tym, że w Rzeszowie urodził się Fred Zinnemann? - zagadnął mieszkający w Stanach Zjednoczonych polski reżyser, scenarzysta i producent filmowy Andrzej Krakowski w rozmowie, której głównym tematem była osoba producenta hollywoodzkich filmów Sama Spiegla, pochodzącego z Jarosławia (obszernie napisaliśmy o nim w listopadzie br.).
Wieść o Zinnemannie była nie mniej intrygująca niż jarosławskie korzenie Spiegela. Kto z koneserów kina nie oglądał kultowego „W samo południe” z Garym Cooperem i Grace Kelly w rolach głównych? Zdaniem wielu, to najlepszy western wszech czasów. Ten i jeszcze parę innych filmów, które złotymi zgłoskami zapisały się w dziejach kinematografii, reżyserował właśnie Fred Zinnemann.
W pierwszej chwili trudno było uwierzyć w jego rzeszowski rodowód. W Rzeszowie dotąd prawie nikt o tym nie wiedział ani nie mówił, zresztą w wielu biogramach reżysera stoi czarno na białym, że Fred, a właściwie Alfred, bo tak brzmiało jego pełne imię, Zinnemann na świat przyszedł w Wiedniu. Można o tym przeczytać choćby w anglojęzycznej Wikipedii. Inna sprawa, że w tekście znalazł się przypis z zastrzeżeniem, iż autor książek poświęconych m.in. ludziom kina, Kay Weniger, jest zdania, że miejscem urodzenia reżysera „W samo południe” był właśnie Rzeszów. Taką informację przekazuje już także polska Wikipedia.
Potwierdzają to materiały zgromadzone w rzeszowskim Archiwum Państwowym. W księdze urodzeń Izraelickiego Urzędu Metrykalnego (filmowiec wywodził się z żydowskiej rodziny) za lata 1906-09 podano, że Alfred Zinnemann przyszedł na świat w Rzeszowie 29 kwietnia 1907 roku. W rubryce „obrzezania” wpisano, o dziwo, dzień 6 kwietnia. Ten akurat wpis przypuszczalnie jest wynikiem pomyłki.
Mieszkali w Rynku
Szereg wiadomości o związkach Zinnemanna i jego krewnych z Rzeszowem przekazał Nowinom dr hab. Grzegorz Zamoyski, kierownik Ośrodka Badań Historii Żydów w Archiwum Państwowym w Rzeszowie. Od niego dowiadujemy się, że w mieście nad Wisłokiem urodził się też - w 1879 roku - ojciec Alfreda, Oskar, który w materiałach źródłowych występuje czasem jako Szyja lub Oskar Szyja Zinnemann. Jego z kolei tata, Gerson, pochodził z Zaczernia k. Rzeszowa, natomiast matka, Henne, z urodzenia była rzeszowianką.
Mama Alfreda - córka Marjem z Körberów i Józefa Feiwela - miała na imię Anna.
- Urodziła się w 1883 roku w Tarnowie - wyjaśnia Grzegorz Zamoyski.
Ojciec Anny prowadził w Rzeszowie sklep z towarami bławatnymi, czyli materiałami na ubrania. Ustaliliśmy ponadto, że Józef Feiwel należał do Towarzystwa Kredytowego i Oszczędności w Rzeszowie, a w 1918 roku był miejskim radnym.
Wróćmy jeszcze do Oskara Zinnemanna. Ojciec Alfreda w księdze urodzeń jest opisany jako „lekarz w Wiedniu”. Być może w naddunajskiej metropolii ukończył studia medyczne, a po studiach tam pozostał i prowadził praktykę lekarską. Ślub z Anną wziął jednak w Rzeszowie (w 1906 roku). Tutaj też niespełna rok później urodził się Alfred Zinnemann.
Miało się to stać w kamienicy w Rynku, oznaczonej wówczas numerem 9. W każdym razie taki adres widnieje w przywoływanej już księdze urodzeń. Nie jest to wszakże jedyny znany nam rzeszowski adres rodziny Zinnemannów.
- W 1910 roku, kiedy w Galicji odbywał się kolejny, przeprowadzany przeważnie co 10 lat spis ludności, Zinnemannowie mieszkali w Rynku, ale pod numerem piątym - opowiada Grzegorz Zamoyski.
- Z tym że nie chodzi o kamienicę oznaczoną dziś numerem 5, tylko o obecny narożny budynek przy Rynek 3, naprzeciwko ratusza - mieści się tam firma ubezpieczeniowa. Na tym budynku widać nawet napis, taką sztukaterię: „J. Feiwel”. Józef Feiwel, dziadek Alfreda, właśnie w realności mającej teraz numer 3 prowadził wzmiankowany sklep bławatny. Pisze o tym Marek Czarnota w książce „Rzeszowskie ulice, Rynek i różne sprawy”.
Jak długo Alfred był w Rzeszowie
Na pewno mieszkał tu w roku 1910, gdy przeprowadzano rzeczony spis ludności. Jest w nim odnotowana trzyosobowa rodzina Zinnemannów: mąż, żona i dziecko. Wiemy, że później Alfred Zinnemann przestał być jedynakiem. Jeden z braci urodził się w 1918 r. w Rzeszowie. Niedługo po narodzinach jednak zmarł i nie nadano mu imienia. Drugi brat, George - jak czytamy w portalu genealogicznym na stronie www.geni.com - przyszedł na świat w lutym 1920 roku, już w Wiedniu.
Miejsce urodzenia (i śmierci) pierwszego z braci może świadczyć o tym, że rodzina Zinnemannów, a w każdym razie matka Alfreda, wtedy wciąż mieszkała w Rzeszowie. Mogło być jednak i tak, że Anna przyjechała tu z Wiednia do rodziców na krótko, po to, aby urodzić dziecko. Gdyby bowiem Zinnemannowie w 1918 r. byli nadal mieszkańcami grodu Rzecha, to późniejszy ceniony filmowiec zapewne chodziłby tutaj do szkoły. Tymczasem…
- Fred Zinnemann nie został zarejestrowany w aktach żadnej z rzeszowskich szkół podstawowych, sprawdziłem to - informuje Grzegorz Zamoyski. - Prawdopodobnie wskutek wojny brakuje protokołów z 1914 roku. Z kolejnych lat już są, ale - jak powiedziałem - nigdzie nie ma wzmianki o Alfredzie Zinnemannie. Zresztą nie występuje on też w aktach ani pierwszego, ani drugiego gimnazjum. Znalazłem za to świadectwo maturalne jego ojca. Oskar Zinnemann ukończył dzisiejsze I LO.
Jest więc niemal pewne, że w Rzeszowie Alfred do szkoły nie uczęszczał.
- W latach 1914-15 wielu Żydów wyemigrowało stąd do Wiednia w obawie przed inwazją rosyjską - przypomina Zamoyski. - Możliwe, że w tym właśnie okresie, albo jeszcze wcześniej, wyjechał też Fred Zinnemann. Prawdopodobnie w Wiedniu chodził do podstawówki i gimnazjum.
Grały u niego największe gwiazdy
W latach 20. Zinnemann studiował w Wiedniu prawo, lecz w głowie świtała mu już myśl o pracy w branży filmowej. Wyruszył zatem do Paryża, gdzie zgłębiał tajniki zawodu operatora filmowego. Nabytą wiedzę spożytkował w trakcie pobytu w Niemczech, a pod koniec lat 20. przybył do USA. Realizując najpierw filmy krótkometrażowe, a potem fabularne, zyskał sławę i uznanie. Dostał Oscara za dokumentalny krótkometrażowy „Benjy” i za dwa filmy fabularne: „Stąd do wieczności” (ogółem film otrzymał aż 8 statuetek) oraz „Oto jest głowa zdrajcy” (łącznie sześć Oscarów, w tym dwa dla Zinnemanna jako reżysera i producenta). W sumie Zinnemann wyreżyserował ponad 20 fabularnych obrazów, w których występowali m.in. Audrey Hepburn, Jane Fonda, Meryl Streep, Marlon Brando, Burt Lancaster, Gregory Peck i Sean Connery.
Bodaj najgłośniejsze dzieło Zinnemanna, wspomniany western „W samo południe”, Akademia Filmowa uhonorowała czterema statuetkami, przy czym reżyser musiał się zadowolić „tylko” nominacją. Opowieść o szeryfie, który osamotniony broni miasteczka przed bandytami, była różnie interpretowana. „Dla mnie to historia człowieka, który musi podjąć decyzję zgodną z własnym sumieniem. (…) Historia, która wciąż się dzieje, wszędzie i każdego dnia” - przekonywał Zinnemann.
Jako twórcy drogie mu były ideały wolności i demokracji. „Jego filmy charakteryzują się niezachwianą wiarą w ludzką godność” - ocenił znawca kina Arthur Nolletti. Zinnemann był reżyserem dbającym o szczegóły. Ze swoimi aktorami, nawet drugoplanowymi, długo i wnikliwie omawiał ich role. Poznał fach operatora, nic więc dziwnego, że w swoich dziełach kładł silny nacisk na aspekty wizualne.
Ostatni jego obraz, „Na skraju przepaści”, został nakręcony na początku lat 80. Reżyser zmarł 14 marca 1997 roku w Londynie. W przemyśle filmowym pracował też jego syn Tim (owoc małżeństwa z Renee Bartlett). Rodzice Freda Zinnemanna zginęli w czasie Holokaustu, o czym reżyser dowiedział się już po wojnie.
Czasem mówił o „Rejszy”…
Rzeszowianin z urodzenia miał być też reżyserem obsypanego potem Oscarami „Mostu na rzece Kwai”, którego producentem był wymieniony już Sam Spiegel.
- Spiegel jeszcze na początku lat 80., gdy spotykaliśmy się w Londynie, opowiadał mi, że Zinnemann był jego pierwszym kandydatem na reżysera tego filmu (ostatecznie został nim David Lean - red.). Ciągnęło ich do siebie jak magnesy - wspomina Andrzej Krakowski, który zetknął się również z Zinnemannem.
- Pomimo że kilkakrotnie spotkałem Zinnemanna, nigdy nie rozmawiałem z nim o Rzeszowie - kontynuuje Krakowski. - Albo może inaczej - nie skojarzyłem, że to, co on nazywał Rejsze (brzmiało bardziej jak Rzesza po niemiecku), to właśnie Rzeszów. Zinnemannowi mam zamiar poświęcić cały rozdział w III tomie (chodzi o książki z serii „Pollywood”, traktujące o związanych z Polską osobach, które zaistniały w Hollywood - red.) i w miarę zapoznawania się z materiałami będę już uczulony na jego rzeszowskie korzenie.
Tematem są również zainteresowani miejscy urzędnicy.
- Nie wiedzieliśmy, że tak znamienity twórca urodził się w Rzeszowie - mówi Marzena Furtak-Żebracka, dyrektor Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Miasta Rzeszowa. - Bardzo nas ta informacja cieszy, będziemy się nią dzielić w materiałach promocyjnych o Rzeszowie. Na pewno dobrym pomysłem byłoby umieszczenie tablicy pamiątkowej na domu, w którym mieszkał Fred Zinnemann. Chcemy się szczycić tym, że nasze miasto wydało laureatów Oscara. Przecież stąd wywodził się też dziadek aktorki Natalie Portman - przypomina Marzena Furtak-Żebracka.