Fryzury w czasie epidemii. Koronawirus przejął branże fryzjerską i kosmetyczną. Wszyscy jesteśmy dziś Małgorzatą Rozenek i Cristiano Ronaldo
Jedni w ogóle nie zdejmują piżam, inni całe dnie spędzają w najwygodniejszym stroju świata – dresie. Są też i tacy, którzy muszą, lub chcą, głównie dla swojego zdrowia psychicznego, i zakładają garsonki, żakiety, marynarki, koszule. Niektórzy zrezygnowali z makijażu, inni zdecydowali się na fryzurę a’la Kojak. Zgolili wąsy lub je zapuścili. Czy w czasie pandemii koronawirusa jesteśmy w stanie myśleć i zajmować się naszym wyglądem?
Przyznaję, coraz gorzej znoszę izolację. Tęsknię za rodziną, za wspólnym obiadem i kawą. Z dnia na dzień brakuje mi kolegów i koleżanek z redakcji, mojego biurka i spoglądającego na mnie z plakatu Cybulskiego. Wspólnych zebrań, posiłków czy szybkiej herbaty w kuchni. Dla swojego zdrowia psychicznego codziennie przebieram się i do godziny 16.00 noszę to, w czym normalnie szłabym do pracy. W czasach przed pandemią w ogóle nie uznawałam dresów, teraz na gwałt poszukuje takich, żeby było mi wygodnie. Sklepy internetowe bombardują mnie ofertami.
Czytaj: Płyny do dezynfekcji i rękawiczki szkodzą skórze. Jak chronić ręce? Zapytaliśmy dermatologa
Makijaż? Nie pamiętam kiedy robiłam. Maseczka, peeling, jakieś rytuały kosmetyczne? Dajcie spokój.
Włosów od dwóch tygodni nie mogę ujarzmić. W duchu dziękuję, że na początku marca odwiedziłam swojego fryzjera, bo chociaż odrostów nie mam tak dużych. Paznokcie wyglądają jak u gimnazjalistki przed klasówką z matmy.
Wcześniej wydawało mi się, że praca zdalna to luksus. Dziś wiem, że biurko stworzone na szybko ze stołu w dużym pokoju to nie to samo. Okazuje się, że moje rozwalające się redakcyjne krzesło jest najwygodniejsze na świecie. Opadły też morale. Kolejny dzień pisania o koronawirusie męczy, brakuje pomysłów na inne tematy, a przecież życie wokół wciąż się kręci, nie zamarło. Świadomość tego, jak wygląda dziś rynek mediów także nie napawa mnie optymizmem. Taka jest moja perspektywa – dla wielu wygodna. Ale z niepokojem patrzę w przyszłość. Czy mam czas zajmować się sobą? Nie myślę o tym.
Wiking czy Kojak
Tabloidy trąbią, że Cristiano Ronaldo w czasie pandemii musi sam radzić sobie z fryzurą, Małgorzata Rozenek skarży się swoim fanom, że wygląda paskudnie, a Lewandowscy publikują w sieci swoje sposoby na czas pandemii. Brak dostępu do fryzjera czy kosmetyczek nie dotyczy jednak tylko gwiazd, ale nas wszystkich. I chociaż nie korzystamy może z ich usług tak często, dziś odczuwamy brak nożyczek, maszynki czy pędzli.
Polecamy: Lekarze w Poznaniu muszą chodzić w workach na śmieci. W szpitalu zakaźnym nadal brakuje środków ochronnych i testów na COVID-19
- Chciałam pójść do fryzjera na początku marca. Jednego dnia zapisałam się do salonu - a na drugi dzień został zamknięty. Ja też siedzę w zamknięciu. Pracuję zdalnie, w domu i mało kto mnie widzi. Mimo to odczuwałam bardzo dużą potrzebę zmienić sobie w coś, zmienić fryzurę, ściąć włosy - opowiada Alicja z Poznania.
- Zmartwiłem się, jak moja żona zaczęła mi robić warkocz na brodzie. Od poprawiania włosów za uszy dostawałem szału. Do fryzjera nie można pójść, więc przypomniałem sobie, że mam maszynkę do golenia
- opowiada Łukasz.
- Nie zastanawiałem się długo. Zgoliłem brodę na bardzo krótko i włosy na zero. I tak odrosną, nim wyjdę z domu. Żona teraz częściej się do mnie uśmiecha, a ja przypomniałem sobie jak wywróciłem się na rowerze w dzieciństwie, bo mam bliznę na głowie.
W czasach pandemii nie tylko Łukasz, ale też wiele innych osób postawiło na wygodę. Pracując zdalnie nie czują się jak w pracy, ale w domu.
- Wszyscy się śmieją podczas wideokonferencji, że góra wyjściowa, a dół piżamowy. Swój wizerunek zawodowy często budujemy również przez swój wygląd. W domu zwykle mniej dbamy o swój wizerunek. Są branże dla których dobry wygląd jest fundamentalny. Znam osoby, które mimo izolacji, mobilizują się do pracy, poprzez codzienną zmianę wyglądu. Osobiście, gdy umawiam się na rozmowy z pacjentami czy klientami także zakładam koszule. I nawet nie chodzi tu o moje samopoczucie, a raczej o stworzenie atmosfery, jaka panuje w moim gabinecie, by moi rozmówcy mieli przekonanie, że traktuję ich poważnie, że się staram, by spotkanie było zbliżone do tego w rzeczywistości – mówi Ewa Gordziej–Niewczyk, psycholog, wykładowca akademicki założycielka Ośrodka Rozwoju Osobistego Przystań i Instytutu Psychologii i Edukacji Dziecka w Poznaniu.
Sąsiad ostrzyże, koleżanka pokaże
Niektórzy nagrywają filmiki, jak przy użyciu własnych nożyczek obciąć sobie grzywkę, końcówki, jak porządnie używać maszynki. Czasem efekt jest zaskakujący.
– Postanowiłam zrobić to sama – przyznaje Alicja.
Czytaj: Wszedł obowiązek zakrywania twarzy. Czy maseczki trzeba nosić w samochodzie?
- Znalazłam kilka wideo-instrukcji w internecie. Z końcówkami poszło szybko, mam długie włosy i za drugim razem udało się równo podciąć. Postanowiłam pójść o krok dalej. Znalazłam film, jak obciąć sobie grzywkę. Krótko się zastanawiałam i podcięłam, oczywiście za krótko. Zamiast grzywki mam anteny do nawiązywania kontaktu z kosmosem chyba... Płakałam przez cały dzień. Teraz od samego rana zakładam apaszkę na głowę, żeby ukryć kosmiczną fryzurę przed domownikami. Boje się co powie mi mój fryzjer, jak przyjdę to naprawić
– przyznaje.
Inni dramatycznie wręcz szukają pomocy u swoich sąsiadów, bowiem pozbawieni są jakichkolwiek umiejętności posługiwania się grzebieniem i nożyczkami.
- Najpierw próbowałem skontaktować się ze swoimi fryzjerami. Niestety, albo nie odpowiadali, albo informowali mnie w salonach, że nie świadczą usług fryzjerskich, nawet w domach. Kiedy zamieściłem apel o pomoc w internecie odezwały się kolejne osoby, które mają ten sam problem z niesfornymi włosami co ja. Przyznam szczerze, że jakimś cudem udało mi się zdobyć numer do jednej fryzjerki – opowiada Jacek Polewski, piekarz z Jeżyc i antropolog.
I chociaż wygląd to dla wielu dziś sprawa drugorzędna, to czyż nowa fryzura lub pełen makijaż nie poprawia nam humoru?
- Osoby, dla których wygląd nie stanowi zbyt wielkiej wartości, z tą sytuacją, w jakiej dziś się znajdujemy, radzą sobie lepiej. Natomiast jeśli potrzeba aprobaty społecznej jest dla konkretnej osoby ważna; bycie, postrzeganie, jako atrakcyjna, zadbana jest kluczowe, to bardzo odczuwa ten brak możliwości zadbania o siebie profesjonalnymi metodami – tłumaczy Ewa Gordziej–Niewczyk.
- Całokształt tej sytuacji może się odbić na naszej psychice. Nasze poczucie bezpieczeństwa zostało totalnie zachwiane. Ta niewiadoma odnośnie sytuacji ekonomicznej w wielu branżach może wpływać na obniżenie naszego nastroju. Do tego może dochodzić złe samopoczucie wynikające także z tego, że fryzura nie taka, że nie możemy się zrelaksować podczas ulubionych zabiegów. Nie uważam jednak, by ten problem był kluczowy
– dodaje.
Jest ciężko, ale starają się przetrwać
Dlatego wiele kosmetyczek czy fryzjerów, mimo trudnej sytuacji, wciąż dba o swoich klientów. Założycielka salonu Knykcie z poznańskich Jeżyc, Miłosława Kurczewska przygotowała specjalny poradnik, jak w warunkach domowych pozbyć się hybrydy i zadbać o paznokcie. Zaproponowała też stałym klientkom zakup oryginalnych koszulek. Wszystko po to, by po pandemii znów powrócić.
- Bardzo tęsknimy za swoimi klientami. Szukamy sposobów, by to szaleństwo przetrwać. Wierzymy, że jeszcze będzie normalnie i że niedługo się zobaczymy
– napisała szefowa Knykci.
Agnieszka Kaczmarek, szefowa Studio Szminka stara się także utrzymywać kontakt ze swoimi klientkami. Oprócz telefonów do i od stałych bywalczyń w salonie, poleca też wrzucanie zdjęć na Facebook, Instagram z metamorfoz, które pod okiem stylistek studia udało się przeprowadzić.
- Jesteśmy w sytuacji, gdy nikt nas o zdanie nie pytał, więc siłą rzeczy musimy się do niej dostosować. Zajmujemy się stylizacją rzęs i brwi, więc wrzucaliśmy też poradniki dla naszych klientek, jak sobie w tym czasie radzić bez nas. Prowadzimy także szkolenia online. Staramy się też ten czas maksymalnie wykorzystać porządkując bazę naszych klientów, czy opracowując nowe metody działań – wymienia Agnieszka Kaczmarek.
- To trudny czas dla naszej branży, ale staramy się przetrwać. Wierzymy, że stałe klientki będą chciały do nas wrócić, by jednak poczuć się normalnie, gdy epidemia się skończy. Część już zakupiła u nas bony na wizyty, gdy Studio Szminka znów zostanie otwarte. W przyszłym tygodniu planujemy też na miejscu udzielać porad, gdy ktoś ma problem z rzęsami i nie może sobie bez pomocy fachowców poradzić
- dodaje.
Inne salony także zachęcają do kupowania ich autorskich produktów. Z jednej strony wyprzedając asortyment oferują profesjonalne kosmetyki przeznaczone np. dla branży fryzjerskiej. Z drugiej jest to też szansa dla nich samych na przetrwanie. Z akcją „Odrost na wynos” wystartował poznański salon AirHair. Fryzjerzy przygotowują dla swoich stałych klientek dobrane wcześniej do ich włosów mieszanki farb.
- Postanowiliśmy coś zrobić dla naszych klientek, ponieważ niektóre panie cierpią z powodu braku farby na odrostach, szczególnie te z siwimy włosami. Podobnie jak restaurację teraz serwują dania na wynos, postanowiliśmy dla naszych stałych klientek przygotowywać mieszanki farb na odrost z dostawą pod drzwi - mówi Sergiusz Pawlak, właściciel salonu AirHair. - Wiemy, że wygląd wpływa na nastrój, nawet jak pracujesz w dresie na domowej kanapie.
Rośnie też czarny runek usług fryzjerskich i kosmetycznych. Na popularnych portalach ogłoszeniowych niektórzy oferują swoje usługi w domowych warunkach, ale przy stuprocentowych środkach bezpieczeństwa.
„Witam, jestem fryzjerką i dojeżdżam do domu klientów. Wykonuję: strzyżenie damskie-męskie, czesanie-koki, loki, upięcia, warkocz, różnego rodzaju koloryzacji”, „Potrzebujesz manicure hybrydowy, pedicure hybrydowy, żelowania naturalnej płytki paznokcia, przedłużania paznokci metoda żelową? Na życzenie klientki maluję zwykłym lakierem bądź odżywką. Wszystko w sterylnych warunkach przy użyciu jednorazowego pilnika, bloku polerskiego” - takie ogłoszenia fryzjerów, ale i kosmetyczek mobilnych można znaleźć w sieci kilka.
Chociaż oficjalnie konkurencja takie praktyki gani, prywatnie przyznają, że rozumieją, bo dla niektórych zamknięcie salonu równoznaczne było z brakiem pracy i środków do życia.
Będziemy jeszcze chodzić do kosmetyczek?
Branża kosmetyczna i fryzjerska drży jednak o swoją przyszłość. Nawet, gdy pandemia się skończy to czy będziemy chcieli usiąść we fryzjerskim fotelu, będziemy mieli czas, pieniądze na to, by skorzystać z usług ulubionej manikiurzystki?
- Elementem naszego życia jest rytuał przemiany. Człowiek inaczej się zachowuje i czuje w sferze publicznej, a inaczej w prywatnej. Dziś jesteśmy zmuszeni do pozostawiania kolejne tygodnie w tej drugiej. A przecież izolacja się skończy i wyjdziemy do ludzi, nie możemy być zarośnięci i zaniedbani. Poza tym wizyta u fryzjera mnie osobiście relaksuje, masaż głowy, rozmowa, ploteczki
– uważa Jacek Polewski.
Z kolei zdaniem psycholog Ewy Gordziej-Niewczyk izolacja i pandemia koronawirusa pokazuje, że z wielu rzeczy możemy zrezygnować.
- Pandemia koronawirusa spowodowała, że widzimy wyraźnie podział między potrzebami niższego i wyższego rzędu. Te pierwsze są niezachwiane, bez tych drugich część z nas może się obejść. W odniesieniu do pewnych potrzeb konsumpcyjnych nawet mnie to cieszy, bo był czas, gdy kupowanie stało się naszym nawykiem. Dziś wiele rzeczy, które kupowałam niegdyś bezmyślnie jest mi niepotrzebne – mówi Ewa Gordziej–Niewczyk. - Z jednej strony ograniczenie bezmyślnego konsumpcjonizmu może być dla niektórych osób nowym i wartościowym doświadczeniem. Z drugiej strony dla pewnych branż może to być spory problem z utrzymaniem się na rynku - przyznaje.
Współpraca: Anastazja Bezduszna
Koronawirus w Poznaniu - wyludnione centrum miasta