Fundacja dla Szczeniąt Judyta powierzyła psa z Chełmży biznesmenowi, oskarżonemu o poważne przestępstwa

Czytaj dalej
Fot. Jacek Smarz
Małgorzata Oberlan

Fundacja dla Szczeniąt Judyta powierzyła psa z Chełmży biznesmenowi, oskarżonemu o poważne przestępstwa

Małgorzata Oberlan

Dom tymczasowy dla skatowanego psa Fijo stworzył Artur S. To biznesmen, oskarżony o 18 przestępstw i negatywny bohater Expressu Reporterów.

Proces Artura S. toczy się przed Sądem Okręgowym w Sieradzu. - Arturowi S. zarzuca się 18 przestępstw. Są to m.in. wyłudzenia mienia znacznej wartości, obietnica wręczenie korzyści majątkowej, wymuszenia rozbójnicze i usiłowanie wymuszenia rozbójniczego, przygotowanie do wzięcia zakładnika, zniszczenie mienia, przywłaszczenie mienia znacznej wartości - wylicza sędzia Jacek Klęk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Sieradzu.

Pokrzywdzeni w szoku

„Zakochałem się w tym psie” - mówił do telewizyjnych kamer Artur S. w środę, w Sądzie Rejonowym w Toruniu. Przyjechał tutaj specjalnie na proces Bartosza D., oskarżonego o bestialskie skatowanie szczeniaka. On sam zyskał pełne zaufanie Fundacji dla Szczeniąt Judyta i wziął pieska-kalekę pod swój dach.

Kiedy w środę wieczorem największe stacje telewizyjne pokazały migawki z toruńskiego procesu, w niektórych się zagotowało.

- Miałem gorącą linię w telefonie. Dzwonili do mnie pokrzywdzeni przez Artura S. i mówili, że to wszystko niewiarygodne. Człowiek, który tak zaszkodził innym występuje teraz publicznie w roli anioła. Skarżyli się, że w sprawach sądowych Artur S. przedstawia się jako człowiek bez majątku. Pytali, jakim cudem stać go więc na opiekowanie się chorym Fijo. Byli niesamowicie zbulwersowani - mówi Paweł Kaźmierczak, reporter Expressu Reporterów TVP2, który od 3 lat śledzi sprawę Artura S.

Według ustaleń reportera, ten biznesmen z okolic Łodzi kierował grupą, która wymuszała pieniądze od innych przedsiębiorców. Miała sięgać po takie metody jak wymuszenia rozbójnicze, szantaże, podpalenia, grożenie porwaniem syna jednemu z pokrzywdzonych.

Kilkaset stron oskarżenia

W Prokuraturze Okręgowej w Sieradzu, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, nazwisko pana S. dobrze pamiętają. „To potężna sprawa karno-gospodarcza. Sam akt oskarżenia liczył sobie kilkaset stron” - mówią tamtejsi śledczy.

Proces Artura S. toczy się przed Sądem Okręgowym w Sieradzu. Arturowi S. odpowiada tutaj za 18 przestępstw. Są to m.in. wyłudzenia mienia znacznej wartości, obietnica wręczenie korzyści majątkowej, wymuszenia rozbójnicze i usiłowanie wymuszenia rozbójniczego, przygotowanie do wzięcia zakładnika, zniszczenie mienia, przywłaszczenie mienia znacznej wartości. Jednym słowem, bardzo poważne przestępstwa, za które grozi wieloletnia „odsiadka”.

„Bez wyroku niewinny”

Co na to wszystko biznesmen Artur S.? - Już tylko się uśmiecham, gdy słyszę o tych rewelacja Expressu Reporterów. Pawła Kaźmierczaka i TVP pozwałem za te reportaże do sądu. Sprawa toczy się w Warszawie chyba od półtora roku. Zostałem pomówiony i oszkalowany - mowi.

A proces karny przed sądem w Sieradzu? - Dopóki nie będzie prawomocnego wyroku, to jestem niewinny - zwraca uwagę Artur S. przedstawiający się „Nowościom” jako biznesmen o szerokich interesach, prokurent i udziałowiec wielu spółek, a także prawnik.

Artur S. jest przekonany, że Sąd Okręgowy w Sieradzu ostatecznie uniewinni go od wszystkich 18 zarzutów. Na razie jednak wszyscy zainteresowani rozstrzygnięciem muszą uzbroić się w cierpliwość.

Sądowa sygnatura akt łamana jest przez „15”, co świadczy o tym, że sprawa toczy się od 2015 roku. Jakiś czas temu sędzia, który ją prowadził przeszedł w stan spoczynku. Wyznaczono nowego; jest dłuższa pauza w procesie.

Sieradzka sprawa nie jest jednak jedyną karną, dotyczącą Artura S. Odpowiada on także przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim. Osobne postępowanie prowadzi prokuratura krakowska.

„To nie dla wizerunku”

W jaki sposób Artur S. został nowym panem szczeniaka Fijo, skatowanego w Chełmży? Opiekująca się nim fundacja przez kilka miesięcy nie mogła znaleźć chętnego, który wziąłby kalekę pod swój dach.

- Pewnej niedzieli, wieczorem, przeczytałem o Fijo w Internecie. Obejrzałem filmik, zdjęcia. Chwyciło mnie to za serce i zgłosiłem się do fundacji - mówi Artur S. - To fundacja sama prosiła, żebym jej przekazywał zdjęcia Fijo z mego domu. Potem one trafiły do mediów. Na Instagramie też je zamieszczam. Nie dla poprawy swojego wizerunku, tylko żeby zachęcić ludzi do podobnych adopcji.

Fundacja zadowolona

Małgorzata Brzezińska, wiceprezes Fundacji dla Szczeniąt Judyta, twierdzi, że od nas dowiaduje się o prawnych kłopotach Artura S. Zaraz dodaje, że chyba nie mają one znaczenia.

- Jest genialnym panem dla psa Fijo. Troskliwym, mądrym, dbającym. Z tym procesem w Sieradzu to zapewne chodzi o innego Artura S. - wierzy pani wiceprezes.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.