Gabriela Muskała: Trudno jest wrócić do życia, w którym nie było się sobą
Prawdziwe życie też jest fajne - mówi Gabriela Muskała, autorka scenariusza i odtwórczyni głównej roli w filmie „Fuga”. 7 grudnia wszedł do kin.
„Fuga” miała swoją premierę na festiwalu w Cannes. Jak został przyjęta?
Zastanawiałam się, czy będzie na tyle uniwersalny i nośny? Czy kontrowersyjna bohaterka zostanie przez widza zaakceptowana? Film opowiada bowiem historię kobiety, która w wyniku zaburzenia psychicznego zwanego fugą dysocjacyjną traci pamięć, opuszcza męża i dziecko, a potem swoje życie buduje na nowo, z dala od nich. Dostaliśmy owacje na stojąco. Widziałam mnóstwo wzruszonych twarzy, wiele osób płakało. Ludzie bardzo intymnie odbierają tę opowieść.
W Polsce było podobnie?
Tak. Po pokazie na Nowych Horyzontach we Wrocławiu pewna kobieta powiedziała, że ten film pomógł jej w podjęciu bardzo ważnej życiowej decyzji. Była wzruszona, ale tak stanowcza, że aż dreszcz przeszedł mi po plecach. Robienie filmów to nie zabawa, która kiedy się nie uda, może jedynie komuś popsuć wieczór. To odpowiedzialność, bo film wpływa na emocje widzów, którzy odnoszą filmowe historie do siebie, utożsamiają się z bohaterami. „To jest moja historia” - mówiły niektóre kobiety po pokazie „Fugi”. I okazało się, że ludzie poszli za naszą bohaterką. Nie odrzucili jej. Cieszę się, że tak się stało.
Skąd pomysł na opowiedzenie takiej historii?
Kiedy wiele lat temu postanowiłam napisać scenariusz filmowy, długi czas szukałam tematu. Czytałam reportaże, artykuły w gazetach, śledziłam telewizyjne newsy. Ale cokolwiek znalazłam, to zawsze nie do końca było to. Pewnego dnia wieczorem, zmęczona po przedstawieniu, odruchowo zmieniałam kanały w telewizji i trafiłam na program „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Pokazywano w nim kobietę, która od kilku tygodni była w szpitalu psychiatrycznym, ponieważ straciła pamięć. Znaleziono ją na ławce w parku, nie wiedziała, kim jest ani skąd przyszła. Kiedy prowadzący zapytał, czy ktoś z widzów ją rozpoznaje, zadzwonił mężczyzna, który powiedział, że jest jej sąsiadem. Okazało się, że kobieta ma męża, dwójkę dzieci i mieszka na wsi na północy Polski. To, co zobaczyłam w jej oczach, było dla mnie objawieniem. „Mam materiał na scenariusz!” - pomyślałam. „... I rolę dla siebie!”
Czytaj więcej:
- Jak wyglądała Pani praca nad tym scenariuszem?
- Co jest takiego w „Fudze”, że widzowie ją tak głęboko i osobiście odbierają?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień