Gałęzie zagrażają ludziom, a urzędnicy każą czekać
Mieszkańcy Wyszanowa z wielką trwogą przechodzą pod starymi akcjami, rosnącymi przy wjeździe do ich wioski od strony Międzyrzecza.
- Mieszkam naprzeciwko tych drzew. Uważam, że stanowią ogromne niebezpieczeństwo dla wszystkich, którzy tamtędy się przemieszczają - opowiada nam zatroskana Anna Brodowska. Według niej dziennie przechodzi tu sporo ludzi, jeżdżą też samochody. Nasze akacje są już bardzo stare, mają gdzieś około 60 lat. Ich spróchniałe gałęzie w każdej chwili mogą spaść i uderzyć w przechodnia lub jadący pojazd. Z wielkim niepokojem obserwuję bawiące się tam dzieci. Tylko czekać, aż coś się stanie.
Sprawa wycinki drzew jest poruszana podczas niemal każdego zebrania wiejskiego. I to już od ponad roku!
Mieszkańcy alarmują
- Idzie lato, zaczną się burze. Byle wiatr może doprowadzić do złamania gałęzi. Czy naprawdę musimy czekać, aż wydarzy się coś złego? Dodatkowo te uschnięte i spróchniałe gałęzie szpecą naszą piękną wioskę. Rosną przy samym wjeździe do Wyszanowa. Nie takiej wizytówki potrzebujemy! - złoszczą się w rozmowie z nami mieszkańcy. Podkreślają, że obok tych drzew znajdują się linie elektryczne, co stanowi dodatkowe zagrożenie.
Już ponad rok mieszkańcy czekają na wycinkę drzew zagrażających ich życiu
Sprawą zajął się sołtys wioski i radny gminny Jarosław Tomaszewski. - Od ponad roku robię wszystko, żeby drzewa te zostały usunięte. Dostaliśmy potrzebne zgody, za ich wycinkę odpowiada jednak Agencja Nieruchomości Rolnych. I tutaj zaczynają się problemy, bo jesteśmy przez urzędników nieustannie zbywani. Pani kierownik składa deklaracje bez pokrycia. Najpierw słyszałem, że drzewa zostaną usunięte do końca października ubiegłego roku, potem do końca tamtego roku. Nici z tego! Pani kierownik wtedy tłumaczyła, że przetargi zostały wstrzymane, ponieważ zmienił nam się rząd. W lutym otrzymałem informację, że drzewa znikną do końca marca. Tymczasem mamy już zaraz maj. To jakaś kpina! Ciągle tylko słyszę, że musimy czekać. A sprawa jest przecież nie cierpiąca zwłoki - denerwuje się sołtysa Tomaszewski.
Nikt się nie zgłasza
Zapytaliśmy kierowniczkę Agencji Rolnych Wandę Bednaruk o powód aż tak długiej zwłoki. - Działamy według odpowiednich procedur. Musimy postępować zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych. Cały czas szukamy wykonawców. Nikt się jednak nie zgłasza - wyjaśnia.
Argumenty te jednak w żadnym stopniu nie przekonują mieszkańców. - Urzędnikom musi bardzo zależeć i pewnie niezwykle intensywnie szukają wykonawców, skoro trwa to już ponad rok - komentują z ironią w głosach. I pytają: - Jak długo przyjdzie nam jeszcze poczekać na wycinkę drzew? Czy nastąpi to przed burzami, których tak bardzo się obawiamy? - Cały czas będę trzymał rękę na pulsie. Boję się, że przez tę zwłokę wygasną nam pozwolenia na wycinkę drzew. I znowu będzie trzeba czekać... Mieszkańcy tracą już cierpliwość - dodaje Jarosław Tomaszewski.