90 lat temu oczy całego świata esperanckiego zwrócone były na Wolne Miasto Gdańsk, kiedy na przełomie lipca i sierpnia 1927 roku odbywał się XIX Międzynarodowy Zjazd Esperantystów.
Esperanto powstało po to, by zbliżyć do siebie ludzi. Ten sztucznie utworzony język, został opracowany przez dr. Eliezera Lewi Samenhofa, czyli Ludwika Łazarza Zamenhofa, polskiego Żyda z Białegostoku. W 1887 r. wydał broszurę, w której, w czterech językach, wyłożył on podstawy gramatyczne wymyślonego przez siebie języka. Chociaż rolę, jaką widział dla esperanto jego twórca przejął dziś angielski, języka stworzonego przez Zamenhofa wciąż na świecie używa około dwóch milionów osób.
Cioteczka Tuschinski
Początków ruchu esperanto w regionie gdańskim należy szukać już w 1907 roku.
Wśród pionierów ruchu była Anna Eliza Tuschinski, która urodziła się 4 grudnia 1841 r. w rodzinie ewangelickiej. Jej matal była z pochodzenia Polką.
- Dla mnie jest ona niesamowitą osobą - mówi historyjk Jan Daniluk. - Gdybym miał wskazać najbardziej nietuzinkową postać kobiecą w historii Gdańska, przynajmniej do 1945 roku, ona znalazłaby się na podium.
Była żoną jednego z gdańskich kupców. Niewiele wiemy o jej życiu, do momentu póki nie zaczęła interesować się esperanto, a to stało się dość późno, bo miała już wtedy ponad 60 lat.
W 1908 r. osobiście poznała Ludwika Zamenhofa podczas IV Światowego Kongresu Esperantystów, który odbywał się wówczas w Dreźnie. Tańczyła nawet w jednej parze z nim otwierając bal kongresowy.
Wkrótce zaczęła uczyć innych tego języka i energicznie tworzyć pierwsze zręby ruchu esperanckiego w Gdańsku.
Taką aktywną rolę pełniła do połowy lat 30. Nazywano ją „mateczką”, czasem „cioteczką” esperanto. Była powszechnie szanowana, o jej urodzinach informowały gazety. Dobiegała blisko setki, kiedy zmarła.
Wśród pionierów ruchu esperanckiego na Pomorzu byli także przedstawiciele miejscowej Polonii, m. in. Bernard Binnebese, jeden z późniejszych obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, a także bp Konstantyn Dominik, biskup pomocniczy diecezji chełmińskiej. Przy seminarium w Pelplinie istniało koło esperanckie.
Dąb i głaz
Gdańscy esperantyści na początku lat 20. rozpoczęli starania, aby organizacja któregoś ze Światowych Kongresów Esperantystów przypadła w udziale ich miastu. Władze Gdańska popierały te dążenia.
Na przełomie lipca i sierpnia 1927 r., odbyła się w Wolnym Mieście Gdańsku jedna z najważniejszych i największych imprez w okresie międzywojennym. Do Gdańska i Sopotu zjechało wtedy ponad 920 osób na 19. Światowy Kongres Esperantystów.
„Witacz”, dąb i głaz
- Kongres trwał od 28 lipca do 4 sierpnia. Wzięło w nim udział mniej zarejestrowanych gości, niż spodziewali się organizatorzy - opowiada historyk Jan Daniluk. - Nie zmienia to jednak faktu, że na te kilka dni oczy całego świata esperanckiego (i nie tylko) były skierowane na Gdańsk.
Gości przed Dworcem Głównym witał specjalnie wzniesiony na tę okazję „witacz” w postaci bramy z napisami w języku esperanto. Wydano 22 okolicznościowe karty pocztowe, przygotowano plakaty, afisze.
Kulminacyjnym momentem kongresu było uroczyste posadzenie Dębu Esperantystów w Sopocie. Odbyło się to 31 lipca, z okazji przypadającej w 1927 roku 40. rocznicy powstania „języka międzynarodowego” tak początkowo nazywano esperanto.
Dąb zasadzono na polanie w Dolinie Echa, w rejonie obecnej ul. Mikołaja Reja. Obok drzewa umieszczono pomnik w kształcie stosu kamieni, a dróżce, która prowadziła do dębu, nadano nazwę „Drogi Esperanto” (Esperanto-weg). Umieszczono przy niej głaz z drogowskazem i wyrytą nazwą.
- Kongres esperancki w 1927 to była chyba największa międzynarodowa impreza jaka się zdarzyła w Gdańsku w okresie międzywojennym. Absolutnie pacyfistyczna - potwierdza Elwira Twardowska, animatorka kultury i esperantystka.
Drugie zasadzenie
W 1938 roku zarówno dąb jak i pomnik z tablica zniknęły podczas tak zwanej kryształowej nocy. Jedyną rzeczą, która się ostała to wielki głaz z napisem Esperantoweg. Był wielki, ale naziści, prawdopodobnie po prostu nie zwrócili na niego uwagi.
Po wojnie pierwszym miejscem spotkań esperantystów był Dom Drukarza, nad „Rudym Kotem”. Po okresie stalinowskim ludzie zaczęli myśleć odważniej, a ruch esperancki nabrał ogromnego rozpędu. Były spotkania, kursy, nauka języka. W „Dzienniku Bałtyckim” był cotygodniowy kącik esperancki, a w Radiu Gdańsk nadawano co tydzień audycję „Esperanto kaj Vi „ (Esperanto i Ty). W ich przygotowaniu pomagał Józef Toczyski.
- W 1959 roku w Gdańsku tutaj odbył się XV Światowy Zjazd Młodzieży Esperanckiej, w którym brałam udział - opowiada Elwira Twardowska. - Miałam wtedy 12 lat i mówiłam biegle po esperancku, bo mój tata był esperantystą. Pierwszy raz brałam wtedy udział w poważnej imprezie esperanckiej.
Przy tej okazji postawiono nowy kamień i posadzono kolejny dąb. Podobnie jak podczas kongresu w 1927 roku przywieziono ze świata ziemię z różnych krajów i wysypano do dołu, w którym posadzono drzewo.
- Ten drugi dąb sadził sopocki leśniczy Hary Spirowski - wspomina pani Elwira i dodaje, że na tamtym kongresie w 1959 roku zjawiła się młoda Dunka. Poznała wtedy Polaka, pobrali się, a rok temu do Sopotu przyjechał ich syn, także esperantysta, ze swoim synem.
***
Rok 2017 ogłoszony przez UNESCO rokiem Ludwika Zamenhofa, w 100 rocznicę jego śmierci. Stowarzyszenie Esperantystów Trójmiasta w ramach cyklicznej imprezy Esperanto sur la Strando (esperanto na plaży) przy współpracy z Muzeum Sopotu i Muzeum Historii Miasta Gdańska organizuje 8 września o godz. 10.00 w Ratuszu Staromiejskim wykład Jana Daniluka „Esperanto w Wolnym Mieście Gdańsku”.
==