Gdy jedzenie jest nie do zjedzenia
Wcale nie musimy jeść tego, co niejadalne. Zupę z muchą, niedopieczone mięso lub przesolone ziemniaki można oddać domagając się zwrotu pieniędzy.
Pan Maciej z Torunia i jego 12-letni syn Kuba długo nie zapomną wizyty w przydrożnym barze przy drodze krajowej nr 91. Zmęczeni podróżą i głodni postanowili się zatrzymać w miejscu, którego wcześniej nie znali. Nie przyszło im nawet do głowy, że zamiast jedzenia dostaną cuchnące świństwo.
- Syn zamówił hamburgera, a ja tradycyjnego schabowego z ziemniakami i zasmażaną kapustą - opowiada pan Maciej. - Hamburger był niedosmażony, widać było surowe mięso, a sos po prostu śmierdział ze starości. Kapusta, którą dostałem, nie była zasmażana, ale po prostu zgniła. Nie dało się tego jeść.
Kapusta z kminkiem
Pan Maciej w zdecydowany sposób zwrócił uwagę obsłudze baru. Chciał, by podano im pełnowartościowe dania, bądź zwrócono pieniądze.
Nie musimy się godzić na jedzenie czegoś, co nie spełnia ogólnie przyjętych norm
- Bezczelna dziewczyna zza baru powiedziała, że tak się u nich robi hamburgery, a sos jest amerykański, dlatego ma taki zapach. Moja kapusta natomiast była przygotowywana w tradycyjny sposób, z kminkiem, a ja się po prostu nie znam. Zdenerwowałem się, wziąłem syna i wyszliśmy - relacjonuje mężczyzna.
Inny nasz Czytelnik, korzystając z przerwy w pracy, poszedł do jednej z toruńskich restauracji na starówce i zamówił calzone, rodzaj włoskiego pieroga z mięsnym nadzieniem.
- Nie przepadam za pikantnymi daniami, a to było po prostu palące. Dało się zjeść tylko przy popijaniu dużymi ilościami coli - opowiada mężczyzna. - Powinienem był zareagować i zażądać wymiany dania, ale śpieszyłem się do pracy i nie zrobiłem tego.
Zupa jak telewizor
Jak się okazuje, polskie prawo traktuje dania podawane w barach czy restauracjach, jak każdy inny towar. Na podstawie Ustawy o prawach konsumenta zupę, kotleta czy pizzę można reklamować tak samo jak telewizor, dywan oraz lodówkę.
- Obowiązują tu ogólne zasady rękojmi - mówi Wiesława Szatkowska, dyrektorka Inspekcji Handlowej w Toruniu. - Nie musimy się godzić na jedzenie czegoś, co nie spełnia ogólnie przyjętych norm. I w takich sytuacjach nie powinniśmy być wyrozumiali. Trzeba reagować i zwracać uwagę obsłudze.
Co w takim razie powinniśmy robić, gdy dostaniemy przesoloną, zimną zupę albo brzydko pachnącego mielonego?
- Pierwszy krok to zgłoszenie sprawy personelowi. Wiele zależy od jego reakcji - mówi Wiesława Szatkowska. - Jeśli nie uwzględni naszych roszczeń, pozostaje kontakt z właścicielem. Mamy prawo złożyć pisemną reklamację, którą właściciel musi rozpatrzyć w ciągu 14 dni. Jeśli tego nie zrobi, możemy uznać, że nasze roszczenie jest zasadne i żądać na przykład zwrotu pieniędzy.
Dobre przykłady
Inspekcja Handlowa nie jest zasypywana skargami w sprawie niesmacznego jedzenia w restauracjach i barach. W ostatnim czasie podjęto jedną interwencję, ale nie związaną z jakością potraw, tylko z wysokością rachunku.
- Chodziło o wesele w jednym z lokali. Młodożeńcom policzono więcej, niż pierwotnie ustalono. Po naszej interwencji pieniądze zostały zwrócone - dodaje Szatkowska.
Na szczęście wielu restauratorów respektuje prawa konsumentów i ma świadomość, że to dzięki nim kręci się biznes.
- W jednym z lokali dostałam pizzę z przypalonym spodem. Zwróciłam uwagę kelnerce, ta przeprosiła, dostałam nową pizzę i lampkę wina w ramach przeprosin - opowiada Czytelniczka z Torunia.
TO WARTO ZAPAMIĘTAĆ!
Wadliwy posiłek pozwala nam na zamówienie nowego, pełnowartościowego dania (tak jak wskazuje na to menu lokalu). Nie musi ono być przy tym identyczne, jak to nieświeże (np. zamawiając wcześniej zupę, która okaże się nieświeża, możemy domagać się drugiego dania). Innym rozwiązaniem jest także rezygnacja z posiłku w danym lokalu – w takiej sytuacji mamy prawo odmówić zapłaty za zamawiane danie, które de facto nie zostało przez nas spożyte. Jeśli tylko część posiłków nie spełniała należytych standardów kulinarnych, rachunek powinien być opłacony częściowo – tzn. w zakresie, w jakim zjedliśmy zamawiane dania. Na zakończenie musimy pamiętać, że reklamowanie potraw w restauracji nie będzie możliwe, jeśli danie odpowiada wymogom kulinarnym (jest świeże i zgodne z opisem zawartym w menu), a tylko nam nie smakuje. Gusta są różne, stąd też zwykłe niezadowolenie z potrawy nie jest nigdy podstawą do dochodzenia roszczeń finansowych od restauracji.
OD AUTORKI
Świadomość konsumencka to nieoceniona cecha. Daje nam możliwość reagowania wówczas, gdy ktoś chce nas nabić w butelkę. Wiedząc, jakie mamy prawa, możemy skutecznie się bronić.
W przypadku jedzenia podawanego w restauracjach i barach nasza świadomość wzrosła również dzięki telewizyjnym programom kulinarnym. I można sobie lubić Magdę Gessler lub nie, ale nie można odmówić jej zasług, które wniosła na rzecz nas wszystkich. Dziś już niewielu godzi się na brudne stoliki, niedomytą zastawę czy klejące się szklanki. Ludzie nie chcą jeść wśród zapachu frytury, nie chcą też jeść byle czego. Teraz restauratorzy muszą spełnić nasze wcale niewygórowane oczekiwania.