Gdy Polacy męczą się na „Jancarzu”, to wygrywa Brytyjczyk
Patryk Dudek po raz czwarty w tym roku wskoczył na turniejowe podium, ale wciąż pozostaje bez zwycięstwa. Z kolei Bartosz Zmarzlik trzeci rok z rzędu w finale gorzowskiej rundy Grand Prix był czwarty.
Czy MIB Nordic Grand Prix Polski padnie łupem Polaka? Czy Bartoszowi Zmarzlikowi uda się wygrać w Gorzowie? A może po raz pierwszy z turniejowego zwycięstwa będzie cieszył się Patryk Dudek? Już choćby tych kilka niewiadomych sprawiało, że w sobotni wieczór na stadionie im. Edwarda Jancarza stawiło się 17 tys. z Polski i z innych części świata.
Stadion eksplodował emocjami już w I biegu. Nic dziwnego! Z pierwszego wirażu na prowadzeniu wyszli Polacy – Maciej Janowski oraz Dudek. Z dobrych pozycji mogli cieszyć się tylko przez chwilę. Niczym pendolino obok biało-czerwonych przemknął bowiem Michael Jepsen Jensen. „Połknął” Janowskiego już po 300 metrach wyścigu. Dudek z kolei słabł z okrążenia na okrążenie i wyprzedził go jeszcze Fredrik Lindgren.
Kilka minut później nadeszły chwile grozy. Po starcie prowadził Piotr Pawlicki, ale jak wcześniej Jepsen Jensen, tak teraz po wyjściu z pierwszego łuku napędzał się Emil Sajfutdinow. Pawlickiego od bandy dzieliły centymetry. Rosjanin skulił się, by wjechać w tę lukę. I gdy już mijał Pawlickiego, lewym barkiem, na pełnej szybkości, podniósł Polakowi kierownicę. Wystrzelony w powietrze motocykl Pawlickiego, wylądował za bandą u stóp kibiców. Wcześniej jeszcze kierownica uderzyła w tylną część kasku Polaka.
Gdy zapis tej sytuacji odtwarzano na telebi¬mach, na stadionie słychać było głośne” Auć!”. Pawlicki zjechał do parkingu w karetce, a sędziujący zawody Krister Gardell – co mogło być zaskakujące – wykluczył Polaka z powtórki. Tę wygrał Bartosz Zmarzlik. Kibice wiwatowali, nie spodziewając się nawet, że lider Cash Broker Stali Gorzów już do końca turnieju nie wygra ani jednego wyścigu.
Więcej „trójek” od Zmarzlika zdobył jego kolega klubowy Krzysztof Kasprzak. Zwycięstwa mógł on jednak bardziej zawdzięczać warunkom torowym niż szybkim motocyklom. Pierwszy raz „Kasper” wygrał w wyścigu IV. Startował wtedy z czwartego pola, tuż przy bandzie. To miejsce było katapultą do biwgowych zwycięstw. W gonitwachach I – X ruszający z pola D zawodnicy wygrywali aż siedmiokrotnie.
W drugiej części zawodów nawierzchnia zaczęła preferować zawodników startujących z pola B. W gonitwach XIII-XIX pozwalało ono wygrać sześć razy. Jedną z „trójek” przywiózł Kasprzak, który wcześniej, w wyścigu V, dojechał do mety… parę sekund za bardzo wolnym w sobotę Chrisem Holderem.
Choć nawierzchnia się zmieniała, nie za bardzo pozwalała na wyprzedzanie. A punkty można było zyskać praktycznie tylko po błędach rywali. W biegu VII, gdy na prowadzeniu był Dudek (w zasadzie nic dziwnego, bo jechał z pola D), Zmarzlikowi udało się zdobyć punkt dopiero wtedy, gdy na przedostatnim łuku Vaclav Milik miał spore problemy z opanowaniem motocykla. Błędów nie ustrzegł się nawet Maciej Janowski. Przed rozpoczęciem turnieju był liderem cyklu, a w sobotę nie wygrał nawet biegu. W wyścigu XIII jechał drugi, ale na wyjściu z drugiego łuku zrobił miejsce przy krawężniku Zmarzlikowi, a na następnym wirażu wprost „otworzył drzwi” Antonio Lindbaeckowi. Polak pojechał za szeroko a Szwed nie miał wyjścia, musiał go wtedy wyprzedzić. Skutek tego dla Janowskiego był taki, że o awansie do najlepszej ósemki turnieju mógł tylko pomarzyć. Tym samym stracił też pozycję lidera Grand Prix.
Nietypowo przygotowany gorzowski tor (patrz: Oceniamy Grand Prix – po lewej) sprawiał, że w połowie zawodów zanosiło się na wielką sportową porażkę Polaków. Wielu ekspertów wieszczyło sukces biało czerwonych. Krzysztof Cegielski zakładał nawet, że całe podium opanują biało-czerwoni. Tymczasem po trzech seriach startów istniało zagrożenie, że ani jednego Polaka nie będzie w półfinałach. Nasi wzięli się jednak do roboty. I który z nich w swoich dwóch ostatnich biegach nie przyjechał do mety ostatni (Dudek, Zmarzlik, Pawlicki), ten znalazł się w czołowej ósemce turnieju. O tym, by móc wybierać najlepsze pola startowe nie było więc już jednak mowy.
W pierwszym półfinale Dudek musiał więc pojechać z pola pierwszego. Reprezentant Ekan¬tor.pl Falubazu Zielona Góra jednak sobie poradził. Na wyjściu z pierwszego łuku zablokował przy krawężniku Woffindena, na czwartym obsypał go szprycą i wszedł do finału. Start w ostatniej gonitwie dnia wydarł sobie też Zmarzlik. W pierwszym łuku jechał uniemożliwił rozpędzenie się Sajfutdinowowi i też awansował do najlepszej czwórki turnieju.
A sam finał? Kibicom mógł pozostawić niedosyt. Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów Zmarzlikowi wypięła się linka od zapłonu i motocykl momentalnie „stracił prąd”. W tym czasie na prowadzeniu był Dudek. Rozpędzony Woffinden wyprzedził go jednak już po pierwszym okrążeniu.
- Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego – mówił o sytuacji z finału Zmarzlik.
- Nie spodziewałem się ataku Woffindena po szerokiej – powiedział Dudek.
Ze wskoczenia na najwyższy stopień podium cieszył się więc Brytyjczyk. Przy dekoracji zaskoczył kibiców. „Bardzo dziękuję polskim fanom” powiedział nienaganną polszczyzną.
Wyniki GP Polski: 1. Tai Woffinden – 18 pkt (3,2,2,3,3,2,3); 2. Patryk Dudek – 13 (0,3,1,2,2,3,2); 3. Jason Doyle - 14 (1,3,2,3,1,3,1); 4. Bartosz Zmarzlik - 10 (3,1,1,2,1,2,0); 5. Emil Sajfutdinow - 11 (2,3,3,0,3,0); 6. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 11 (1,1,3,2,3,1); 7. Piotr Pawlicki - 9 (w,3,1,1,3,1); 8. Michael Jepsen Jensen - 8 (3,1,2,0,2,0); 9. Matej Zagar - 7 (1,0,3,3,0); 10. Vaclav Milik - 7 (2,0,3,1,1); 11. Martin Vaculik - 7 (2,2,0,2,1); 12. Krzysztof Kasprzak - 6 (3,0,0,3,0); 13. Maciej Janowski - 6 (2,2,0,0,2); 14. Antonio Lindbaeck - 5 (0,2,2,1,0); 15. Martin Smolinski - 4 (1,0,1,w,2); 16. Chris Holder - 2 (0,1,0,1,0).
Klasyfikacja generalna GP: 1. Doyle - 97 pkt, 2. Janowski - 94, 3, Dudek - 93, 4. Woffinden – 89, 5. Lidgren – 87, 6. Zmarzlik – 80, 7. Sajfutdinow – 79, 8. Vaculik – 66, 9. Lindbaeck – 60, 10. Pawlicki – 59, 11. Zagar – 58, 12. Holder – 52, 13. Greg Hancock – 45, 14. Niels Kristian Iversen – 44, 15. Peter Kildemand – 26, 16. Milik 20, 17. Nicki Pedersen – 8, 18. Jepsen – Jensen – 8.