Gdy premier się spieszy...
Komentarz redaktora Bartosza Wacławskiego.
Żyjemy tym wypadkiem od kilku dni. Pani premier leczona jest w szpitalu. Podobnie jak jej ochroniarze. To efekt kolizji do jakiej doszło w Oświęcimiu.
Auto z Beatą Szydło zderzyło się z seicento 21-letniego Sebastiana, a potem wylądowało na drzewie. Teraz wszyscy dyskutują, które auta miały włączone koguty, w jakiej odległości od siebie jechały, czy Sebastian mógł ich nie widzieć i nie słyszeć. Odpowiedzi na te pytania pewnie będą istotne przy wydawaniu wyroku na młodego kierowcę.
Mnie jednak ciekawi inna sprawa. Dlaczego kolumna z panią premią w ogóle jechała na sygnale, dlaczego wyprzedzała lewym pasem inne auta. Oczywiście wiem, że takie auta są uprzywilejowane, ale nie rozumiem dlaczego. Bo gdy gna karetka na sygnale, to nie mam wątpliwości, że akurat od tego jak szybko przejedzie zależy czyjeś życie. A szybko przejeżdżająca pani premier oznacza kłopoty. Dziś wiemy, że najbardziej dla siebie. I Sebastiana.