Instalacja grzewcza w domu to dla każdego właściciela domu jednorodzinnego bardzo ważne zadanie, którego nie warto się podejmować samodzielnie, jeśli oczywiście nie mamy fachowej wiedzy na ten temat.
- Z mojego, ponad 40-letniego doświadczenia wynika, że najwyżej 8 procent zainteresowanych zakupem urządzeń grzewczych wie o co tu chodzi - stwierdza Czesław Trzos, fachowiec branży ciepłowniczej, były wykładowca na Uniwersytecie Tech-nologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy. - Oczywiście, ludzie chcą wzbogacić swoją wiedzę, pytają w sklepach, ale te zabiegi nie zawsze są skuteczne. Mało tego, bardzo zwodnicze mogą być porady handlowców w sklepach, bo tym w zdecydowanej większości zależy na wynikach sprzedaży. Innymi słowy, chcą wyprzedać jak najszybciej dany model urządzenia, który za chwilę będzie przestarzały albo wręcz nie będzie spełniał wymogów energetycznych, norm i tym podobnych. Ci ludzie niekoniecznie też znają się na tym sprzęcie.
Tanie nie znaczy dobre
Jak dodaje nasz rozmówca, taki klient tylko na tym traci. Jego błędy kończą się zwykle tym, że zanim zdobędzie odpowiednie doświadczenie, dwu - albo trzykrotnie przepłaci, bo będzie musiał wymieniać urządzenia. Choć na początku tej drogi wydawało mu się, że dokonał taniego, okazyjnego zakupy.
Dlatego warto skorzystać z nowoczesnej technologii - z porad znajdujących się w internecie, z porównań danych technicznych i cen, wreszcie znaleźć fachowca, który wyjaśni wszystkie meandry tych skomplikowanych problemów.
Kominek, ale dodatkowo
Właściciele domów często rozważają instalację kominka, bo miło jest przy nim usiąść w rodzinnym kręgu w jesienne i zimowe wieczory.
- To dobre rozwiązanie, pod warunkiem, że nie będzie głównym źródłem ciepła, ale jedynie dodatkowym - radzi pan Czesław. - Gdy kominek jest głównym źródłem, wtedy trzeba sobie zdać sprawę, że w razie zimowej awarii dom jest pozbawiony ciepła, a to niekiedy długi czas. Domownicy cierpią, a najbardziej małe dzieci i osoby w podeszłym wieku. Wtedy rzecz może obrać naprawdę dramatyczny obrót.
Problemem może być także codzienna eksploatacja kominka, bo ta wiąże się z koniecznością jego oczyszczania z sadzy, konserwacji, regularnych wizyt kominiarza. Jeśli z kominka poprowadzone są do poszczególnych pomieszczeń rurki ciepłownicze, a tak musi być, gdy to źródło grzewcze jest jedynym w domu, po jakimś czasie na ścianach pojawią się czarne osmolenia.
Tak się dzieje po pewnym czasie nawet, jeśli instalację wyposażymy w dobre filtry. To kolejny ważny problem, choć tym razem „tylko” natury estetycznej.
Panele nie takie super
- Złudne wrażenie doskonałej inwestycji dają panele słoneczne. To nowoczesne rozwiązanie, ale słabo sprawdzające się w naszym kapryśnym klimacie. Przecież pod naszą szerokością geograficzną jest naprawdę mało słonecznych dni, a takie upały jakie miały miejsce w ubiegłym roku, to naprawę ewenement - przekonuje nasz rozmówca. - Trzeba też wziąć pod uwagę ten fakt, że panele słoneczne też potrzebują energii do działania, bo steruje nimi elektronika, bo włączają się pompy wodne obsługujące cały system grzewczy.
Zatem, chociaż panele zyskują w Polsce popularność, nie są antidotum na nasze bolączki energetyczne.
Niedoceniane pompy
Za to bardzo sensownym rozwiązaniem, aczkolwiek nadal mało popularnym, są powietrzne pompy ciepła, które produkowane są m.in. w formie kompaktowej, zajmującej niewiele miejsca, bardzo łatwej do zamontowania na zewnątrz budynku.
Dotąd konsumenci nie byli za bardzo zainteresowani tym rozwiązaniem ze względu na wysokie ceny. Ale te spadają, a przekonanie o niedostępności urządzeń dla kieszeni przeciętnego rodaka zostały.
Tymczasem powietrzne pompy ciepła są znacznie bardziej funkcjonalne od pomp montowanych pod ziemią, bo nie trzeba rozkopywać gruntu i montować tam całego systemu grzewczego (ten rodzaj pomp czerpie ciepło bezpośrednio z ziemi).
Z kolei pompa powietrzna pozyskuje ciepło bezpośrednio z atmosfery i działa, co laikowi wydaje się nierealne, nawet przy minus 7 stopniach Celsjusza (sic!). Może ogrzewać poszczególne pomieszczenia, podgrzewać wodę niezbędną w gospodarstwie domowym, nawet regulować wilgotność powietrza. Dzięki dobrej osłonie termicznej urządzenie potrafi też przez dobę utrzymać podgrzaną wodę, a podczas upału obniżyć temperaturę o 10-15 stopni. Popularne są zbiorniki do 300-litrów wody, co w zupełności wystarcza na dobowe potrzeby domu.
- Dłuższe przechowywanie wody bez jej wymiany nie jest ani potrzebne, ani zdrowe Woda ma bowiem tę właściwość, że po 24 godzinach psuje się, zachodzą w niej procesy gnilne - przekonuje Czesław Trzos.
Popularny pellet
Ludzie bardzo często kupują piece spalające - w postaci pelletu ekologiczne - materiały odnawialne. To sprasowane materiały, takie jak: słoma, trociny, wióry, kora.
- To dobre rozwiązanie, ale właściciele takich pieców nie zawsze zdają sobie sprawę, iż ów materiał trzeba umiejętnie przechowywać, by nie zawilgotniał. Gdy tak się stanie, jego jakość, sprawność energetyczna, znacznie spadają - przestrzega fachowiec.
Zapomnij o węglu!
Pan Czesław przypomina, że od 1 stycznia bieżącego roku w Polsce nie wolno kupować kotłów opalanych węglem.
Oczywiście, piece kupione przed tą datą są legalne, można je użytkować bez obawy o sankcje. Warto jednak zdać sobie sprawę, że ten rodzaj paliwa będzie coraz bardziej deprecjonowany, a to ze względu na wymogi środowiskowe i zatwierdzone przez nasz kraj dyrektywy unijne.
Liczy się też fakt, że powietrze w Polsce, zwłaszcza w centrach miast i na osiedlach, jest naprawdę dramatycznie zanieczyszczone i bezpośrednio wpływa na standard życia mieszkańców. Zanieczyszczenia powodowane spalaniem węgla, w uboższych gospodarstwach domowych, najgorszej jakości (często spala się też śmieci) powoduje wiele schodzeń, w tym nowotwory płuc. W zimowe wieczory w zabudowanych starymi kamienicami śródmieściach, wręcz nie ma czym oddychać.
Bezpieczeństwo
- W sezonie grzewczym proszę też pomyśleć o swoim i najbliższych bezpieczeństwie - radzi na koniec Czesław Trzos. - To znacznie podnosi instalacja w domu detektora dymu, czadu lub gazu, które można kupić już za 20 złotych, choć oczywiście lepiej byłoby wydać nieco więcej. Te kilkadziesiąt złotych może uratować życie całej rodziny. Detektor zaalarmuje ją o zagrożeniu jeszcze głośnym dźwiękiem zanim jeszcze zacznie się dziać coś złego.