Gdybym był prezydentem Gorzowa: pisze Marek Surmacz
- Gdybym był prezydentem, odbudowałbym dawną świetność śródmieścia i wstrzymałbym remont Przemysłówki - pisze Marek Surmacz w naszym redakcyjnym cyklu.
Co chciałbym zrobić, gdybym był prezydentem Gorzowa
Nie ma dobrych, miejskich realizacji bez wykwalifikowanej i dobrze wynagradzanej administracji. Administracja wymaga przeorganizowania, bowiem nadmiernie rozbudowywana i dobór kadr wedle kryterium politycznego „pokrewieństwa”
z poprzednim prezydentem, zachowana przez obecnego, nie zapewnia właściwej, i na czasie, obsługi wielu zadań, w tym gigantycznych inwestycyjnych.
Zatrudnianie: odpowiedzialne, otwarte i konkurencyjne – szansą dla wszystkich i ambitnych gorzowian.
Odbudowa dawnej świetności Śródmieścia. Budynki zdegradowane, wysiedlone i już nie nadające się do remontów, rozebrać, a opróżnione działki zabudować w takim samym kształcie urbanistycznym i podobnej architekturze. Zapewnić pozabudżetowe finansowanie tych inwestycji z istotnym udziałem dostępnych środków państwowych, np. z programu „Mieszkanie+”.
Zaniechanie w tej dziedzinie jest otwartym sprzyjaniem trwałym tendencjom budownictwa developerskiego, niedostępnego dla średnio i najniżej uposażonych, szczególnie młodych gorzowian.
„Wielki Gorzów” potrzebuje integracji funkcjonalnej i infrastrukturalnej z sąsiednimi gminami. Dostępna komunikacja publiczna, a także różne usługi miejskie na takich samych warunkach, jak dla mieszkańców-gorzowian, mieszkających w dzisiejszych administracyjnych granicach miasta. Strategicznie… wydatki na integrację trzeba traktować jak inwestycję.
Co musiałbym zrobić, gdybym był prezydentem Gorzowa
Natychmiastowe wstrzymanie inwestycji wokół budynku „przemysłówki”. Zagospodarowanie tej nieruchomości z uwzględnieniem tego budynku uważam za rażącą niegospodarność i wyjątkową niedojrzałość. Ten blisko 60-letni obiekt wzniesiony wedle ówczesnych wymagań architektonicznych i technologicznych trzeba rozebrać, a miejsce i otoczenie na nowo zaprojektować z uwzględnieniem nowych funkcji śródmiejskich – ożywienie ulicy Chrobrego, przebudowa na rondo skrzyżowania Chrobrego, Jagiełły i Wybickiego z wyłączeniem ruchu pieszego – strumienie pieszych skierować do przejść podziemnych.
Przy tym podjąć porozumienie z właścicielem części nieruchomości, by nowym zagospodarowaniem objąć całą przestrzeń pomiędzy Chrobrego, Hawelańską i Jagiełły.
Za wskazaną uważam przebudowę i udostępnienie dla ruchu (w jednym kierunku
i parkingów) ulicy Strzeleckiej.
Niezmiennie za konieczne uznaję zmianę koncepcji przebudowy, obecnie zaprojektowanego, podwójnego torowiska tramwajowego w ul. Chrobrego, na jeden tor, bowiem podwójne torowisko nie tylko utrwala stan obecny, absolutnie dysfunkcyjny, podporządkowujący to miejsce komunikacji tramwajowej. Nie można jednocześnie pozorować starań o ożywienie tego traktu – handel, kawiarnie i restauracje, miejsce wypoczynku i rozrywki gorzowian, a jednocześnie pozostawić jak jest, czyli podporządkowany tramwajom.
Czego nigdy bym nie zrobił, gdybym był prezydentem Gorzowa.
Zaniechałbym, przynajmniej przez dekadę, wszelkich inwestycji, które kosztami utrzymania obciążałyby w całości budżet miasta, jak np. filharmonia.
Prowadzenie miejskich polityk nie powinno antagonizować różnych środowisk, czyli jednych preferować by innych zupełnie pomijać. Twórcze (!!!) zaangażowanie mieszkańców w rozwój miasta powinno być należnie respektowane. Nigdy nie dopuściłbym do tego, by miasto wspierało jakiekolwiek egoizmy, indywidualne lub grupowe, kosztem wspólnoty.
Nigdy nie składałbym deklaracji wykonania zadań wobec wyborców, np. remontów zapomnianych ulic, których realizacja wykraczałaby poza kadencję bieżącą. Takie deklaracje są oczywistymi kłamstwami, wielokrotnie powielanymi w przeszłości i nie wykonanymi przez kilka dziesięcioleci.