Generalna Gubernia: Jak Niemcy urządzali sobie Polskę
„Z obszaru między Warszawą, Lublinem a Krakowem trzeba wycisnąć, co się da” - tak Niemcy rozumieli sens istnienia GG. Budowali tylko na użytek wojska, policji i władz.
Niemcy traktowali Generalne Gubernatorstwo jako kraj podbity i miejsce bezwzględnej eksploatacji. Dlatego niemieckie inwestycje miały tu specyficzny charakter, służący umacnianiu gospodarczej i militarnej potęgi Rzeszy: linie transportowe, infrastruktura wojskowa itp. Jeśli już budowali osiedla mieszkaniowe - to dla niemieckich pracowników fabryk zbrojeniowych albo urzędników, co miało miejsce np. w Krakowie, stolicy GG. Jeśli zaś poprawiali sieć komunikacyjną miasta - to dla lepszego transportu kolumn wojskowych - jak to się działo w Warszawie.
Plany były często modyfikowane. Jak piszą Marian Marek Drozdowski i Andrzej Zahorski w „Historii Warszawy”, tylko w okresie od września 1940 r. do czerwca 1941 r. administracja hitlerowska wykonywała tzw. plan „Otto”, zakładający rozbudowę fabryk wojskowych i warszawskiego węzła kolejowego oraz przygotowanie kwater dla nowych jednostek Wehrmachtu. Innymi słowy, w początkowym okresie okupacji Niemcy zamierzali zamienić Warszawę w garnizon. Dopiero później pojawiły się inne plany co do stolicy Polski, niektóre tak fantastyczne, oderwane całkowicie od realiów wojny, a przez to nigdy niezrealizowane.
Autostrada na Wschód
Literatura na temat niemieckich inwestycji na terenie GG jest nader skąpa. Z oczywistych względów - przez dziesięciolecia nikomu nie zależało na eksponowaniu architektonicznych i przemysłowych dokonań okupanta. Skupiano się głównie na pokazywaniu tych, które służyły eksploatacji kraju albo eksterminacji ludności polskiej i żydowskiej (obozy, getta itp.). Sporo do zasobu wiedzy o interesującym nas temacie wniosło opracowanie Tadeusza Boruckiego „Architektura wojny 1939-1945”, choć nie skupił się on na samym terenie GG, ale przyjrzał się niemieckiej działalności na terenach przyłączonych do Rzeszy (np. oryginalnie architektoniczny plan przebudowany Oświęcimia na wzór niemieckich w duchu miast ogrodów).
Zacznijmy od transportu. Najpilniejszym i priorytetowym przedsięwzięciem Niemców były prace usprawniające sieć komunikacyjną zarówno drogową, jak i kolejową. Szybko zbudowano np. drugi tor na linii Kraków - Warszawa i częściowo na magistrali węglowej, a także północnej obwodnicy w Krakowie. Już w pierwszych dwóch latach okupacji zbudowano też stacje przeładunkowe w Przemyślu i Terespolu. Rozpoczęto też budowę bardzo dużej lokomotywowni w Radomiu. Zatrudniono w niej około 800 robotników (w tym przymusowych), a pracami kierowali niemieccy inżynierowie kolei: Wolfgang Trebor, Johannes Khan i Hans Dietrich. Zelektryfikowano wówczas teren, zabudowano kilka ulic (dzisiejsze: Odlewnicza, Strunowa i Wielkopolska), wzniesiono dwie wieże ciśnień (jedna przetrwała do dziś), sieć bocznic kolejowych, tunel i budynki administracyjne.
Jednocześnie niemieckie przedsiębiorstwa zabrały się do poprawiania stanu sieci dróg, zwłaszcza tranzytowych, będących w opłakanym stanie po kampanii 1939 r. Przystąpiono wtedy m.in. do budowy strategicznej nitki autostrady z Warszawy w kierunku Wyszkowa i mostów we wschodniej części GG. Według szeroko zakrojonych planów miał to być fragment linii transportowej na tereny wschodniej Europy, w przyszłości całkowicie podbitej przez Wehrmacht.
Już na samym początku okupacji w miastach zmodyfikowano linie komunikacyjne, szczególnie tramwajowe. W Łodzi na przykład natychmiast pojawiły się wagony tylko dla Niemców, posterunki na torach i charakterystyczne dla tego miasta tzw. tramwaje sanitarne. Okupant postanowił nawet zmniejszyć tłok, kupując stare wagony z Niemiec i Austrii, ale większego pożytku z nich nie było, bo wymagały kapitalnego remontu. Ostatecznie, aby rozwiązać problem tłoku w tramwajach, w łódzkich zakładach i fabrykach wprowadzono różne godziny rozpoczynania pracy. Dodatkowo stworzono wagony „stojące”. Po prostu z wagonów usunięto jeden rząd siedzeń. Takie wagony kursowały choćby po ulicy Piotrkowskiej. W czerwcu 1943 r. Niemcy zbudowali tu pętlę dla tramwajów podmiejskich, kursujących na trasie Pabianice - Tuszyn - Rzgów.
Powtórzmy: polityka niemiecka stawiała sobie za cel maksymalną eksploatację terenów Generalnej Guberni. Temu służyły choćby szeroko zakrojone plany rozbudowy rafinerii ropy naftowej w Jaśle czy zapory wodnej w Rożnowie. Przy tej ostatniej inwestycji na chwilę się zatrzymajmy. Prace budowlane zaczęto tu już w lutym 1935 r., ale dokończyli je Niemcy w 1941 r. Zapora stanęła w poprzek tzw. pętli rożnowskiej, w dolinie, której dnem płynęła meandrami rzeka. Napełnianie zbiornika rozpoczęto w drugiej połowie 1941 r., a jego całkowite napełnienie nastąpiło w 1943 r. po wiosennych i letnich wezbraniach. W 1942 r. zakończono budowę i oddano do eksploatacji dwutorową linię elektroenergetyczną Rożnów - Tarnów-Mościce - Starachowice - Warszawa o napięciu 150 kV.
W Rzeszowie, by nadać miastu „niemieckiego charakteru”, przebudowo otoczenie tamtejszego ratusza, w Radomiu szykowano się do budowy w centrum dzielnicy dla niemieckich urzędników, planowano też odbudowanie poważnie zniszczonego w kampanii wrześniowej Sochaczewa. Co ciekawe, ta niewielka mazowiecka miejscowość stała się ponownie ważna w niemieckich planach wiosną 1944 r. To wtedy z rozkazu niemieckiego Dowództwa Wojsk Lądowych Niemcy rozpoczęli budowę umocnień pasa „a”. Najbardziej wysunięty na wschód, przebiegał od ujścia Bzury, przez środkową Pilicę, Nidę, Wisłokę do Karpat. Ich pozostałością są bunkry we wschodniej części miasta w rejonie ul. Warszawskiej i stacji kolejowej oraz na Rozlazłowie. Sochaczew stał się węzłem oporu (tzw. Gruppensystem), składającym się ze schronów żelbetonowych dla dział przeciwpancernych, żelbetowych i ziemnych stanowisk dla broni maszynowej.
Warszawa: miasto niewolników
Ponadmilionową Warszawę Niemcy zamierzali przekształcić w prowincjonalne miasto o statusie robotniczym. Dlatego, jak pisze Tadeusz Borucki, działalność budowlana „polegała głównie na kończeniu rozpoczętych przed wybuchem wojny obiektów, jak np. paru domów na kolonii WSM na Żoliborzu (1940, Stanisław Brukalski), osiedla przy pl. Unii Lubelskiej (1940-44, Bohdan Pniewski) czy też remontu spalonego w czerwcu roku 1939 prawie ukończonego wówczas Głównego Dworca Kolejowego (1940-1944, Czesław Przybylski). Specyfika niemieckiej okupacji ujawniała się w Warszawie w sposób charakterystyczny zajęciem przez Niemców dla swych celów najlepszych - ocalałych ze zniszczeń wrześniowego oblężenia - obiektów. Takim przykładem może być np. budynek gimnazjum Stefana Batorego, oddany na użytek elitarnej niemieckiej szkoły - Deutsche Oberschule”.
Niemcy szybko przystąpili do poprawiania sieci komunikacyjnej miasta. Przebudowano al. Waszyngtona (tory tramwajowe umieszczono w charakterystyczny sposób po obu stronach jezdni) i przebito ul. Marszałkowską do pl. Bankowego (wylano asfalt i ułożono chodniki), przez co stała się ona zachodnią granicą Ogrodu Saskiego. Co ciekawe, podwyższono i umocniono też wały przeciwpowodziowe nad Wisłą. Po rozebraniu zniszczonego Dworca Wiedeńskiego połączono Poznańską z Wielką, wyprostowano Chmielną przy Szpitalnej. W kwietniu 1942 r., by poszerzyć ulicę, rozebrano budynki Rogatek Jerozolimskich na Ochocie. Zapowiadano też przebicie nowych Alej Jerozolimskich do Dworca Zachodniego, ale na zapowiedziach się skończyło.
Jak odkrył varsavianista Rafał Jabłoński, już w 1940 r. w gadzinowym „Nowym Kurierze Warszawskim” ukazał się wywiad z anonimowym urbanistą twierdzącym, że konieczne jest przeniesienie całego stołecznego przemysłu na Żerań. Powodem miało być to, że większość fabryk znajduje się na Woli, skąd wiatry zachodnie zadymiają miasto. W centrum pozostać miała tylko elektrownia, która jako jedyna miała w tym czasie filtry na kominach. Poza tym należało uporządkować wiele obiektów.
„Działania wojenne przyspieszyły również rozwiązanie zagadnienia ogrodów publicznych, placu Mokotowskiego i Ogrodu Pomologicznego [przy Emilii Plater rosły drzewa owocowe - red.]. To, czego przez długie miesiące Towarzystwo Wyścigów Konnych nie mogło rozebrać, ludność z braku opału oczyściła doszczętnie, pozostawiając pusty, olbrzymi plac”.
W przyszłości, zgodnie z osobistymi zaleceniami Adolfa Hitlera, Warszawa i tak miała być w większości zburzona, a jej pozostałości przebudowane jako niemiecki punkt tranzytowy na Wschód. Odnośne plany powstały już w roku 1940 (tzw. plany H. Grossa i O. Naumbergera) i w roku 1942 (plan Friedricha Pabsta). Według tego ostatniego przyszłą Warszawę należało szybko przebudować w architekturze uproszczonego klasycyzmu, ulubionego stylu ministra Rzeszy Alberta Speera. Przyjrzyjmy się planowi Pabsta: w miejscu przewidzianego do wyburzenia Zamku Królewskiego miała stanąć „Parteivolkshalle”, a w miejscu usuniętej kolumny Zygmunta - wielki pomnik Germanii. W sąsiedztwie przewidziano „Gauforum” oraz 10 kompleksów zabudowań złożonych z typowych obiektów „Ortsgruppenhaus” dla członków SS i SA. To nowe niemieckie miasto miało mieć 40 tys. mieszkańców.
W praktyce niemieckie porządki w Warszawie wyglądały bardziej prozaicznie. Jak pisze Jabłoński:
„W mieście poszerzano też istniejące trasy dość dziwnym sposobem... zwężania chodników. Takie prace wykonano m.in. w 1943 r. przy moście Poniatowskiego i w rejonie placu Unii Lubelskiej (…). Od wybuchu wojny z Sowietami Warszawa stała się dla Niemców, a szczególnie dla niemieckiej armii, niezwykle ważnym węzłem komunikacyjnym na linii zachód - wschód. Dwa mosty kolejowe i trzy drogowe były stale naprawiane. Modernizowano też tranzytowe linie kolejowe, instalując nowoczesne systemy bezpieczeństwa. Skorzystały na tym nawet podwarszawskie wąskotorówki, które przed wojną wciąż nie mogły doczekać się remontów, a linię do Marek połączono z trasą Jabłonna - Karczew”.
Najbardziej widocznym znakiem obecności okupanta były dwie niemieckie enklawy: pierwszą była tzw. dzielnica policyjna w Śródmieściu Południowym (rejon al. Szucha), gdzie ulokowane były najważniejsze placówki niemieckiej policji i służb bezpieczeństwa w mieście. Drugą zaś dzielnica rządowa w Śródmieściu Północnym (rejon pl. Piłsudskiego), gdzie ulokowane zostały siedziby niemieckich władz partyjnych, administracyjnych i wojskowych.
Dzielnica policyjna obejmowała kilka kwartałów zamkniętych ulicami: Al. Ujazdowskie - 6 Sierpnia - Klonowa - Flory. Centrum stanowiła al. Szucha, której nazwę Niemcy zmienili na Strasse der Polizei. Większość znajdujących się w tym rejonie budynków została zajęta przez Niemców z przeznaczeniem na biura i mieszkania dla funkcjonariuszy aparatu okupacyjnego. Najważniejszym obiektem wewnątrz dzielnicy policyjnej był gmach przedwojennego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przy al. Szucha 25, gdzie ulokowana została siedziba niemieckiej policji bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei). Z kolei dzielnica rządowa obejmowała kilka kwartałów rozciągających się od Ogrodu Saskiego po Krakowskie Przedmieście. Centrum stanowił plac Marszałka Józefa Piłsudskiego, którego nazwę Niemcy zmienili na Adolf-Hitler-Platz. Znajdowały się tam m.in. urząd gubernatora dystryktu warszawskiego (Pałac Brühla), siedziba 225, Nadkomendantury Polowej (Pałac Saski), urząd starosty miejskiego (Pałac Blanka) i Deutsches Haus („Dom Niemiecki”), ulokowany w Pałacu Namiestnikowskim przy Krakowskim Przedmieściu.
Od godz. 20 Dom stał otworem dla wszystkich Niemców, którzy chcieli spędzić w nim wieczór we własnym gronie.
„W dwóch jadalniach, licznych pokojach klubowych oraz kawiarniach zabiegano o dobre samopoczucie okupantów. Obok sal reprezentacyjnych, w których odbywały się bankiety, koncerty i posiedzenia, w budynku znajdowały się również sale do gry w bilard i tenisa stołowego, poza tym do dyspozycji gości były biblioteka oraz winiarnia i piwiarnia. Salę jadalni urządzono w surowym stylu rustykalnym, jej ściany zdobiły malowidła przedstawiające krajobrazy z ojczyzny, nad którymi swoje opiekuńcze skrzydła rozpościerał olbrzymi orzeł”
- czytamy w tekście „Warszawa tylko dla Niemców”, opublikowanym w tygodniku „Polityka”.
Kraków, wizytówka GG
Według założeń opracowanego na początku okupacji dokumentu „Generalbebauungsplan von Krakau” miasto - podobnie jak Berlin, Monachium i Norymberga, a także Linz - miało otrzymać nowy wygląd urbanistyczny w wielkim stylu, który uczyniłby z niego „wzorowe miasto niemieckie”. Największą aktywność inwestycyjną Niemcy wykazali na Wawelu, gdzie dla siedziby nowej władzy przebudowano wręcz całe zamkowe skrzydło Kuchen Królewskich i Południowo-Zachodnią Bramę. Wyburzono przy okazji historyczną niską zabudowę istniejącą u stóp Wawelu. W związku z adaptacją zamku na siedzibę Hansa Franka zostało zorganizowane specjalne biuro architektoniczne.
Podobnie jak w Warszawie, w Krakowie także prowadzono prace projektowe nad utworzeniem nowej dzielnicy władz GG, początkowo na krakowskich Błoniach, a następnie na Dębnikach. Ta ostatnia lokalizacja - jak pisze Tadeusz Borucki - „tworząc zaplecze dla 10 tys. miejsc pracy, wykorzystywała zarazem związanie z Wisłą i widok na najbardziej wartościowy element miasta, jakim w Krakowie jest Wawel. Plan ten jednak, uwzględniony w opracowanym przez Huberta Rittera planie ogólnym Krakowa (1941), czy to z racji nieporozumień kompetencyjnych, czy też w wyniku klęski pod Stalingradem pozostał jedynie na papierze”.
Profesor Jacek Purchla tak opisuje założenia planu Rittera:
„Niemiecka dzielnica rządowa winna wypełniać zarówno funkcje administracyjne, jak i reprezentacyjne, stanowiąc miejsce pracy dla około 10 tysięcy urzędników i funkcjonariuszy. (…) Obok siedzib rządu, administracji dystryktowej, władz NSDAP, Wehrmachtu, poczty, kolei i innych urzędów Generalnego Gubernatorstwa przewidziano m.in. kantyny i kasyna, tereny rekreacyjne i sportowe. W centralnej części dzielnicy, przy jej głównym placu, stanąć zaś miała monumentalna Festhalle - miejsce wielkich nazistowskich zebrań i uroczystości - główna »świątynia miasta«”.
Plany tej dzielnicy rządowej pozostały ostatecznie na rajzbretach, w podkrakowskich Przegorzałach powstał natomiast olbrzymi gmach przewidziany początkowo na siedzibę gubernatora dystryktu krakowskiego GG Otto von Wächtera, znany jako Schloss Wartenburg, a ostatecznie użytkowany jako dom wypoczynkowy dla lotników Luftwaffe. W podobnym stylu Niemcy chcieli zbudować m.in. pawilony uzdrowiskowe w pobliskich Swoszowicach. W roku 1944 r. niemieckie władze przystąpiły do budowy podziemnych schronów przeciwlotniczych. Z ogólnej planowanej liczby 65 powstało ich 24. Okupacja pozostawiła też Krakowowi umocnienia na Rudawie, które budowano w pośpiechu w latach 1944-1945 i które dziś również traktowane są jako specyficzny rodzaj zabytków.
W dzisiejszym Krakowie nadal można natknąć się na wiele budowli z tamtego okresu. Jedną z najciekawszych pozostałości po niemieckiej obecności w tym mieście jest gmach austriackiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego na Życie „Feniks”. Obiekt został zrealizowany w latach 1929-1932 na rogu Rynku Głównego 41 i ul. św. Jana 2. Projekt tego luksusowego domu dochodowego wykonał wybitny polski architekt Adolf Szyszko-Bohusz. Budynek miał funkcjonalistyczną konstrukcję żelbetową - płyty stropowe zostały wsparte na słupach. Elewacje zewnętrzne owego sześciokondygnacyjnego obiektu zostały podzielone na trzy strefy oddzielone od siebie gzymsami. Dodajmy jeszcze, że w Krakowie przeprowadzono wiele prac usprawniających w tym mieście komunikację miejską, np. poszerzenie ulic Krakowskiej i Grodzkiej przez wprowadzenie arkadowych podcieni w pierzejach ich zabudowy.
Bardzo poważnym przedsięwzięciem w korekcie układu urbanistycznego Krakowa była - jak pisze Borucki - budowa w 1943 r. północnej tranzytowej obwodnicy kolejowej, która odciążyła główną linię przecinającą centrum miasta. W związku z potrzebami wojennymi dokończono również przerwane wybuchem wojny prace nad wielką magistralą prowadzącą z centrum Krakowa na zachód (obecne ulice Karmelicka, Wybickiego, Bronowicka i przejazd przez pl. Inwalidów). Prowadzono także prace przy al. Trzech Wieszczów - to wtedy zakończono prace przy al. Krasińskiego, doprowadzając ją do mostu Dębnickiego.
Mariusz Grabowski