Gest Popka był zacny. Tylko przelewu... brak
Pierwsza część przedsięwzięcia udała się znakomicie. Wystawione na internetowej aukcji śnieżnobiałe rękawice ze śladami krwi i napisem KSW w ciągu pięciu dni osiągnęły zawrotną cenę. Pieniądze miały trafić do rodzinnego domu dziecka w Bydgoszczy.
To na pewno był przemyślany ruch, choć wyszło bardzo naturalnie i spontanicznie. Zaraz po rozbiciu nosa Robertowi Burneice na gali KSW 39 raper Paweł „Popek” Mikołajuw ogłosił przed kamerami, że rękawice, w których tego dokonał, wystawia na aukcję.
- Rękawice zlicytuję dla domu dziecka w Bydgoszczy, dla moich podopiecznych. Mam nadzieję, że dzięki temu będą miały w końcu wymarzoną świetlicę. Pozdrawiam was, dzieciaki z domu dziecka w Bydgoszczy. Jak powiedział, tak zrobił.
Kupił i cisza
Beneficjentem całego przedsięwzięcia miał być Rodzinny Dom Dziecka w Bydgoszczy, prowadzony przez Violettę i Adama Joppek. Kto chciał rękawice, musiał powalczyć o nie na aukcji, a potem, w razie wygranej, powinien przelać odpowiednią kwotę pieniędzy na konto wspomnianej placówki. Dopiero wówczas mógł się stać posiadaczem sportowego trofeum.
Rękawice mają ślady zużycia na miłośniku kopniaków w kaktusy, zawierają oryginalne ślady krwi - do sprawdzenia w testach DNA. Rękawice w rozpoczętym sezonie grillowym świetnie się sprawdzą podczas ubijania stejków - przeszły taki test
31 maja z symboliczną ceną wywoławczą 1 złotówki „łapawice” znalazły się na aukcji serwisu Allegro. Tak były reklamowane, w nieco kpiarskim tonie, na oficjalnym fanpage’u Popka:
„Rękawice mają ślady zużycia na miłośniku kopniaków w kaktusy , zawierają oryginalne ślady krwi - do sprawdzenia w testach DNA. Rękawice w rozpoczętym sezonie grillowym świetnie się sprawdzą podczas ubijania stejków - przeszły taki test :)"
Pięć dni później, gdy przed północą 4 czerwca zamykano licytację, kosztowały już 9300 złotych. W sumie walczyło o nie około 150 zainteresowanych. Aukcja na początku szybko nabrała tempa, a potem nieco zwolniła. Stanęła dwa razy, na kwocie i 8 tysięcy złotych. Ostatnie trzy godziny przed zamknięciem oferty, na serwisie Allegro wokół rękawic znowu zrobił się ruch. W końcówce targowało się zaciekle kilku zainteresowanych. Nabył je ostatecznie człowiek z Pomorza.
Użytkownik serwisu aukcyjnego Allegro od prawie 7 lat. Mieszkaniec miejscowości Smolno, położonej niedaleko Pucka. Tak przynajmniej wynika z przekazanych przez niego danych. Dzisiaj miną dwa tygodnie od zakończenia aukcji. Pieniądze nie wpłynęły.
Popek pewien swego. W specjalnie nagranym dla nas filmie zapewnia - pieniądze trafią do domu dziecka w Bydgoszczy
I cisza...
- To prawda. Jeszcze ten człowiek nie wpłacił. Mam jego dane, łącznie z numerem telefonu. Dzwoniłem, ale telefon był wyłączony. Wiadomo, jak to dzisiaj jest. Może ten ktoś w Anglii pracuje. Może wyjechał. Nie mamy jeszcze podstaw, żeby podejrzewać, że ktoś zrobił sobie głupi żart - mówi menedżer Popka Radosław Maciejewski. - Podjęliśmy z panem Adamem decyzję, że jeśli do poniedziałku ta osoba nie dokona wpłaty na konto domu dziecka, to wystawimy rękawice jeszcze raz na licytację. Z drugiej strony - nie chciałbym jednak przedłużać całej sprawy. Dlatego zwróciłem się do Allegro o udostępnienie danych osób, które zgłosiły w licytacji drugą i trzecią w kolejności kwotę. Zastanowimy się, czy się do nich odezwać. Bardzo chcę, żeby pieniądze trafiły do tych dzieci - dodał impresario Popka.
Podjęliśmy z panem Adamem decyzję, że jeśli do poniedziałku ta osoba nie dokona wpłaty na konto domu dziecka, to wystawimy rękawice jeszcze raz na licytację.
Bardzo cenny plakat
Paweł Mikołajuw przekazał na cele charytatywne jeszcze jeden gadżet z KSW 39. Plakat z wizerunkiem artysty i autografami najbardziej znanych zawodników występujących na ostatniej gali sztuk walki otrzymała Fundacja Rycerze i Księżniczki, pomagająca w zdobywaniu pieniędzy na zagraniczne operacje dla dzieci. Licytację przeprowadzono na stronie fundacji. Zakończyła się w miniony piątek o godz. 20.00 kwotą 905 złotych.
- Wiemy, że pojawiają się różne sytuacje. My ludziom bardzo wierzymy, mamy do nich zaufanie, że nie robią sobie głupich żartów, tylko jeśli uczestniczą w takiej sprawie, to zapłacą wylicytowaną sumę. - Wiemy, że pojawiają się różne sytuacje. My ludziom bardzo wierzymy, mamy do nich zaufanie, że nie robią sobie głupich żartów, tylko jeśli uczestniczą w takiej sprawie, to zapłacą wylicytowana sumę.
Fundacja działa od 2 lat i sama prowadzi swoje licytacje, nie korzystając z portali aukcyjnych. Za każdym razem wyświetlana jest na bieżąco imienna lista uczestników i zgłoszone przez nich kwoty. To nie znaczy jednak, że dane nie mogą być fikcyjne.
- Na naszych aukcjach pojawiają się dane, którymi ktoś zalogował się na Facebooku. Nie da się tego w stu procentach zweryfikować. Na szczęście na razie nie mieliśmy żadnych nieprzyjemnych sytuacji. Na pewno przedmiot nie jest wysyłany przed zaksięgowaniem wpłaty na koncie. Żartowniś potencjalny i tak go nie dostanie. Jedynie zrobi komuś przykrość – mówi Anna Sołtysik z Fundacji Rycerze i Księżniczki.
Na pewno przedmiot nie jest wysyłany przed zaksięgowaniem wpłaty na koncie. Żartowniś potencjalny i tak go nie dostanie. Jedynie zrobi komuś przykrość
Znani darczyńcy
Jednym z najbardziej znanych w naszym regionie filantropów jest prezes zarządu spółki Solbet z Solca Kujawskiego Marek Małecki. Na początku br. głośno było o jego geście na aukcji 25. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Biznesmen kupił za 200 tys. zł. znane zdjęcie pierwszej damy, Agaty Kornhauser-Dudy, witającej się z hierarchami kościelnymi. Słynną dziś fotografię wykonano w 2016 roku na Światowych Dniach Młodzieży. W nagrodę dobroczyńca został zaproszony do Pałacu Prezydenckiego.
- Jeśli komuś coś damy, to za dwa dni czy za trzy miesiące sami dostajemy więcej – mówił wówczas dziennikarzom Marek Małecki. W Solcu Kujawskim znany jest od lat z pomagania innym. Każdego roku przekazuje na cele charytatywne od 300 do 500 tysięcy złotych.
W lipcu 2013 roku szeroko opisywany był gest ówczesnego żużlowca Polonii Bydgoszcz Emila Sajfutdinowa, który przekazał pieniądze na operację Dominiki Machnackiej, piłkarki KKP Bydgoszcz. Jego pieniądze pokryły większą część sumy potrzebnej na sfinansowanie zabiegu.
Rodzinny Dom Dziecka Violetty i Adama Joppek
Kwota uzyskana z licytacji rękawic rapera Popka ma sfinansować działalność Rodzinnego Domu Dziecka Violetty i Adama Joppek, założonego w 2014 roku przy ul. Łowickiej w bydgoskim Brdyujściu. W tej chwili przebywa w nim dziewięcioro dzieci.
- Dwoje własnych i siedmioro adoptowanych. Dwójka z nich wymaga specjalistycznej opieki ze względu na niepełnosprawność – mówił nam niedawno Adam Joppek. Z zawodu i wykształcenia ratownik medyczny. Prowadził warsztat wulkanizacyjny w centrum miasta, znany m.in. z akcji charytatywnych na rzecz rodzin wielodzietnych i bezdomnych.
Pieniądze uzyskane z licytacji mają pokryć część kosztów związanych z budową świetlicy środowiskowej, jaką zaplanowali na terenie swojej placówki Violetta i Adam Joppek. Świetlica ma służyć wszystkim dzieciom z Brdyujścia, również tym, które mieszkają na osiedlu socjalnym przy ul. Przemysłowej. To o tym przedsięwzięciu wspomniał przed kamerami zaraz po walce Paweł Mikołajuw. W ubiegłym roku raper był gościem domu przy Łowickiej.
- Prywatnie to zupełnie inny człowiek. Ktoś, kto dużo w życiu przeszedł i dużo rozumie – mówi o raperze Adam Joppek.
Przy okazji licytacji rękawic część mediów przypomniała ubiegłoroczne zamieszanie związane z poprzednią deklaracją pomocy dla bydgoskiej placówki, którą Popek ogłaszał w związku ze swoim występem w programie Kuby Wojewódzkiego.
Właściciele serwisu Allegro powinni się zastanowić nad lepszą ochroną tego typu licytacji. Może powinno się żądać podawania numeru karty kredytowej, żeby w razie konieczności można było ściągnąć z konta podana na licytacji kwotę?
Po udziale w talk-show artysta zrzekł się wówczas pieniędzy, które miały pokryć koszty jego dojazdu do studia (typowej gaży nie było, ponieważ występ promował płytę - jak wyjaśniał menadżer Popka). Kilka miesięcy później w mediach powstała wrzawa, że raper to oszust, bo żadnych pieniędzy nie przekazał. Fałszywie przedstawione informacje wyjaśniał niedawno na naszych łamach impresario artysty:
- Te środki nigdy do Pawła nie dotarły. Producent programu przekazał je na konto wytwórni i tam leżały zamrożone. Ale już wszystko zostało wyjaśnione. Cała kwota została przelana na konto domu dziecka w Bydgoszczy.
- Właściciele serwisu Allegro powinni się zastanowić nad lepszą ochroną tego typu licytacji. Może powinno się żądać podawania numeru karty kredytowej, żeby w razie konieczności można było ściągnąć z konta podana na licytacji kwotę? - zastanawia się Radosław Maciejewski, menadżer Popka. Mówi, że od jakiegoś czasu raper nie może się doprosić od zarządzających serwisem, by zdjęli oferty podróbek – płyt i odzieży z marką artysty.
- Półtora miesiąca przed oficjalną premierą nasza płyta była już dostępna w Internecie. Allegro zalane jest też podróbami naszej odzieży. Ostrzegam fanów, by jej tam nie kupowali – mówi impresario.