Gliwicki Szpital nr 4 nie ma pieniędzy na inwazyjne leczenie zawału
Dziś o godzinie 10 na rynku w Gliwicach będą protestować mieszkańcy miasta i powiatu gliwickiego, bo NFZ nie przyznał kontraktu na inwazyjne leczenie zawału pracowni hemodynamiki w Szpitalu nr 4.
Przy zawale liczy się czas. Dzięki temu, że mamy pracownię, czas dojazdu do szpitala skrócił się o 45 minut. Żądamy od NFZ kontraktu na leczenie zawałów - mówi Łukasz Fedorczyk, organizator protestu.
Zdaniem śląskiego oddziału NFZ, szpital nie spełnił warunków określonych w rozporządzeniu ministra, związanych z wprowadzeniem tzw. koordynowanej opieki specjalistycznej, która obejmuje - także dla pacjentów po zawale - program opieki i rehabilitacji kardiologicznej.
- Oczekujemy, że szpital spełni warunki wymagane aktami prawnymi, co jest niezbędne do tego, by móc kontynuować rozmowy dotyczące ewentualnego kontraktu - zaznacza Małgorzata Doros, rzecznik prasowy Funduszu.
W województwie funkcjonuje aż 17 pracowni hemodynamiki, zaś dostęp do świadczeń z zakresu kardiologii inwazyjnej, wyliczony na podstawie łącznej kwoty kontraktów w przeliczeniu na 10 tys. pacjentów, znacząco przewyższa średnią krajową.
Statystyki to jedno, ale z drugiej strony pamiętać trzeba, że pacjenci z Gliwic i powiatu gliwickiego są wożeni z zawałem do Zabrza, gdzie często nie ma miejsca, lub Kędzierzyna-Koźla czy też Bytomia.
Konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii inwazyjnej, gdy oddział był w 2017 roku otwierany, poparł konieczność jego utworzenia. Od tego czasu wykonano tu około 2 tysięcy zabiegów, co świadczy o tym, jak bardzo jest potrzebny.