Głodny sukcesu i zdeterminowany. Brazylia i igrzyska nie są mu obce
- Zdaje sobie sprawę jak bardzo jest to huczna impreza. Różnica pomiędzy typowymi mistrzostwami jest spora - przyznał Szymon Staśkiewicz.
Jak wyglądały przygotowania do Rio de Janeiro?
Jesteśmy po bardzo ciężkim sezonie, cały czas w reżimie treningowym. Myślę, że każdy to czuje w nogach. Sama kwalifikacja jest rzeczą bardzo trudną. Nie wszystko poszło po naszej myśli, bo były też ciężkie chwile. Na pewno damy z siebie przysłowiowego „maksa” bo jesteśmy zmotywowani i głodni sukcesu. Może nie mam jakiś dobrych statystyk, jeżeli chodzi o ostatnie miesiące, ale nie brakuje mi determinacji. Chcę pokazać swoje możliwości we wszystkich konkurencjach.
Już teraz udziela się ta cała atmosfera, którą czuć przed zawodami?
Tak, ale myślę, że to dobry objaw. Takie emocje pozytywnie wpływają na formę i ogólną dyspozycję. Człowiek czeka na start i przygotowuje się do niego.
Masz już pewne doświadczenie, bo startowałeś na igrzyskach w Londynie, przed czterema laty. To dużo daje?
Myślę, że tak. Odczuwam pewien komfort i taki spokój. Wiem, czego mogę się spodziewać. Chodzi mi o te wszystkie rzeczy wokół igrzysk, jak chociażby pobyt w wiosce olimpijskiej, różnego rodzaju formalności związane ze startem. Wiadomo, że tam będzie inaczej niż w Anglii, ale nic nie powinno mnie zaskoczyć. Procedury są mniej więcej podobne. Zdaje sobie sprawę jak bardzo jest to huczna impreza. Różnica pomiędzy typowymi mistrzostwami jest spora.
Na co liczysz, jakie stawiasz przed sobą cele?
To trudne pytanie. Lubię odpowiadać wymijająco, więc powtórzę, że chcę dać z siebie „maksa” we wszystkich konkurencjach. Generalnie chodzi mi o tak zwaną „życiówkę” na basenie, ponad 250 punktów w szermierce, cztery skuteczne strzelania, dobry bieg i odpowiedni występ na parcourze. To może mi dać miejsce w pierwszej dziesiątce, co stanowi moje marzenie. Nie chcę się jednak zaklinać, że skończę na tej czy innej pozycji. Nie wiem w jakiej dyspozycji są moi rywale. Dużo będzie zależeć od poziomu.
Byłeś kiedyś w Brazylii?
Już ze cztery razy. Nasza międzynarodowa federacja pięcioboju praktycznie co roku organizowała tam Puchary Świata, właśnie w Rio de Janeiro. Poprzednie zawody odbywały się na innych obiektach, niż te podczas igrzysk, chociaż tegoroczny był szansą na rekonesans po infrastrukturze, na której przyjdzie nam rywalizować. Z tego co wiem, ludzie, którzy to organizują w Brazylii, mają duże doświadczenie. Nie muszę się obawiać, że ktoś nie będzie zdawał sobie sprawy jaka jest specyfika pięcioboju. Konie były już kilkakrotnie sprawdzane. Przypomnijmy sobie sytuację z Aten, gdzie okazało się, że zwierzęta potrafią sporo namieszać. Byłem w Rio na przełomie lutego i marca, gdzie u nas jeszcze właściwie była zima, natomiast tam panuje całkiem inny klimat i było lato. Ta temperatura potrafiła doskwierać. Teraz będzie zimniej, bardziej umiarkowanie czyli lepiej.
Do Tokio też pojedziesz?
Nie znam dnia i godziny. Na pewno będę czynnym zawodnikiem do 2017 roku. Jeżeli forma będzie obiecująca i ruszę z wynikami do przodu to myślę, że będę kontynuował karierę do igrzysk w Tokio, czyli do 2020 roku.