
W czwartek radni większością głosów zdecydowali o przeprowadzeniu referendum gminnego w sprawie upraw i hodowli GMO.
Na 13 obecnych na wczorajszej sesji radnych za przeprowadzeniem referendum zagłosowało ośmiu, jeden był przeciw, a czterech wstrzymało się od głosu. Tym samym zwykłą większością głosów uchwała została przyjęta i referendum się odbędzie 1 października. Obowiązywać będą te same obwody do głosowania co przy wyborach samorządowych, a w gminnej komisji do spraw referendum zasiądzie sześć osób.
Mieszkańcy świdwińskiej gminy uprawnieni do głosowania, którzy wezmą udział w referendum, odpowiedzą na „TAK” lub „NIE” na jedno zadane w nim pytanie, które będzie brzmiało: „Czy zgadzasz się, by GMO było uprawiane lub hodowane w naszej gminie?”. To będzie pierwsze takie referendum w Polsce, w którym lokalna społeczność wypowie się w tym temacie. By było ważne, musi wziąć w nim udział 30% uprawnionych do głosowania.
Oczywiście, pojawiły się pytania o sens referendum jedynie w lokalnym wymiarze, o to, czy jest ono w stanie cokolwiek zmienić w kwestii GMO, skoro to rząd i parlament tworzą prawo, a w końcu, czy nie szkoda na nie pieniędzy podatników. A szacuje się, że będzie ono kosztowało ok. 35-45 tys. złotych. Z drugiej jednak strony ponad 900 podpisów poparcia (803 ważne, 146 nieważnych, dop. red.) zebrali inicjatorzy referendum, mimo że potrzebowali niecałe 500, by sprawą zajęli się radni. I chyba to przekonało większość radnych, by tę inicjatywę wesprzeć i pozwolić na referendum .
- Zbierając tyle podpisów poparcia, już osiągnęliśmy połowę sukcesu. Pobudziliśmy naszą społeczność. Ludzie dowiedzieli się, że mogą mieć wpływ na to, co się dzieje w gminie, że ich głos się liczy - mówi Mieczysław Waz, jeden z inicjatorów referendum.
- Przed nami jeszcze wiele spotkań edukacyjnych już w kampanii referendalnej. Ludzie muszą mieć wiedzę o GMO, rolnicy muszą być świadomi, jakie zagrożenia wiążą się z modyfikowanymi genetycznie uprawami. To referendum ma przetrzeć szlak innym gminom.